Witamy,
Gość
.
Zaloguj się
lub
zarejestruj
.
Czy dotarł do Ciebie
email aktywacyjny?
Marzec 29, 2024, 13:23:44
1 Godzina
1 Dzień
1 Tydzień
1 Miesiąc
Zawsze
Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:
Szukanie zaawansowane
Key Stats
61338
wiadomości w
8651
wątkach, wysłane przez
3188
użytkowników
Najnowszy użytkownik:
ONMACIEK1975
BLOG
Kodeks Poszukiwacza
Mazowieckie forum poszukiwaczy skarbów. Poszukiwania skarbów mazowsze
>
Kategoria ogólna
>
Ciekawe miejsca, historie
>
bagno
Strony:
1
...
6
7
[
8
]
9
10
...
15
Autor
Wątek: bagno (Przeczytany 190480 razy)
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #105 :
Lipiec 03, 2013, 17:42:11
„Werlasowa Opowieść „
W Bieszczady trafiłem pierwszy raz w początku lat 80-tych z wycieczką szkolną . Mało tak naprawdę pamiętam z tamtej wizyty , gdyż był to czas popijania piwka czy innego napitku , oraz podrywanie dziewcząt . Wtedy tak przeżywało się wycieczki . Po wielu latach , w roku 2009 , zjawiłem się w Bieszczadach już ze swoją rodziną . Zamieszkaliśmy w Wołkowyi , skąd można było wyruszyć w każdy ciekawy rejon Bieszczad . Wykrywacz oczywiście miałem ze sobą , ale pomimo pewnych wiadomości , map i prób rozeznania w terenie , Bieszczady zdawały się niedostępne . Przy końcu urlopu dogadałem się z moim gospodarzem w sprawie wyjazdu na poranne safari fotograficzne i od słowa do słowa weszliśmy na tematy historyczne . Popytałem o miejsca potyczek i bitew . Okazało się że pan Hubert jest myśliwym i przewodnikiem turystycznym przy wypadach autami terenowymi w trudne rejony gór . Opowiedział mi o kilku miejscach gdzie kiedyś były wsie , po wojnie wysiedlone lub spalone w walkach z UPA . Opowiedział mi również o miejscu niedaleko Bukowca , w trudno dostępnym terenie , gdzie tropiąc zwierzę natrafił na porzucony sprzęt wojskowy . Było tego bardzo dużo . Oprócz amunicji karabinowej i łusek większego kalibru , widział sporo długiej broni , austriackiej i rosyjskiej , a także kilka bagnetów . Część sprzętu leżała w potoku , część wystawała spod ściółki i liści . To co wystawało na wierzch porośnięte było grubą warstwą mchu . Spytałem , jak dawno temu odkrył to zrzutowisko ? Okazało się że jakieś trzy lata temu . Była więc spora szansa że nikt nie trafił na to miejsce , tym bardziej że leżało to tam ponad 90 lat . Pomimo kończącego się urlopu postanowiłem dotrzeć do tego miejsca . Umówiłem się z p.Hubertem i czekałem niecierpliwie na wyjazd . Pech chciał że zaczął padać deszcz , i to deszcz tak rzęsisty , iż nie pozwalał na eskapadę w góry . Czas pobytu dobiegł końca . Umówiłem się z gospodarzem na wyprawę za rok i pożegnałem Bieszczady z nadzieją na spore odkrycia w kolejnym sezonie .
Minęła zima 2009/2010 . Zadzwoniłem do p. Huberta i telefonicznie zarezerwowałem pokój na drugą połowę czerwca . Po drodze , w długi majowy wekend wyskoczyłem na kilkudniowy zlot poszukiwaczy do Gorlic . Bardzo fajna impreza , ludzie z całej Polski i wieczory pełne opowieści o odkrytych i nieodkrytych skarbach . Po którejś tam kiełbasce z ogniska i piwku , z moich ust popłynęła opowieść o przyszłym odkryciu zrzutowiska w Bieszczadach .
Przyszedł czas i znów zawitałem w Wołkowyi . Po serdecznym przywitaniu z gospodarzem , od razu chciałem umówić się na wyprawę w góry . Pan Hubert zmroził mnie jednak stwierdzeniem , że nie ma już po co tam jechać -” Przecież pańscy koledzy przyjechali tu pod koniec maja , trafili do mnie i poprosili o pokazanie miejsca . Nie umawialiśmy się że ma to być tajemnica . Kilka dni tam jeździli wypożyczonym samochodem terenowym . Byli bardzo zadowoleni . Ja się tym zbytnio nie interesowałem , gdyż przygotowywałem pokoje do zbliżającego się sezonu . Wiem tylko że znaleźli sporo bagnetów , odznaczeń i klamer , bo o tym mówili cały czas . „
Tak to właśnie długi język pozbawił mnie przeżycia silnych emocji . Szkoda , ale życie idzie dalej , postanowiłem nie odpuszczać i szukać dalej . Pan Hubert zajęty był organizowaniem safari dla turystów , dlatego też postanowiłem sam pogmerać w różnych rejonach Bieszczad . W jednej z knajpek zagadując miejscowego typka o jakieś okopy czy inne informacje dotyczące I Wojny Światowej , dowiedziałem się od ludzi lasu , że w pobliskiej miejscowości Rajskie , podczas pracy spychacza trafiono na nieoznakowaną mogiłę . Wyrwano z ziemi szczątki rosyjskich żołnierzy . Jeden z pracowników wziął sobie na pamiątkę klamrę i orła . Po kilku dniach i nieprzespanych podobno nocach przywiózł te pamiątki z powrotem i zakopał w miejscu nowej mogiły . Reszta oczywiście śmiała się z delikwenta i z faktu że go straszyło . Droga dla leśnictwa robiona była w 2008 roku . Miałem jednak nadzieję , że w pobliżu odnalezionej mogiły była jakaś potyczka i będę mógł pochodzić z wykrywaczem . Na drugi dzień pojechałem do Rajskiego i próbowałem c.d.n......................
Fot.1. Wołkowyja z gospodarzem p.Hubertem ( z lewej )
Fot.2 . Miejsce w okolicy Bukowca , przeszukane przez kolegów z Gorlic
Fot.3. Okolice Rajskiego
DSC00164.JPG
(258.59 KB, 767x575 - wyświetlony 498 razy.)
DSC03838.JPG
(364.08 KB, 820x615 - wyświetlony 456 razy.)
DSCF9516.JPG
(306.22 KB, 681x511 - wyświetlony 412 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #106 :
Lipiec 04, 2013, 17:53:00
ciąg dalszy .....
znaleźć miejsce według narysowanej mapki w knajpce . Nie mogłem znaleźć tego miejsca , dlatego postanowiłem poszukać leśniczego . W biurach leśnictwa Rajskie zastałem podleśniczego , z którym zamieniłem kilka zdań na interesujący mnie temat . Oczywiście potwierdził opowieść z knajpki i pokierował mnie dokładnie na miejsce . Na moje pytania dotyczące możliwości poszukiwania z detektorem w okolicy , stwierdził , że w razie czego to on nic nie wie , nie może mi wydać żadnego pozwolenia , a leśniczy obecnie jest na urlopie .
Zaopatrzony w takie decyzje i wiadomości ruszyłem w kierunku wyznaczonego miejsca . Duży grab , po lewej stronie krzyż otoczony metrowym płotkiem z oskurowanych balików . Chwila zadumy przy mogile . Rozejrzałem się wokół i zacząłem szukać miejsca gdzie ewentualnie mogła rozegrać się potyczka . Dookoła las , gęste krzewy i wysokie trawy . Po drugiej stronie leśnego duktu niewielka polana i ostro wychodzące ku górze zarośnięte drzewami zbocze . Słyszę auto , więc pomny na słowa podleśniczego chowam sprzęt w trawie i przyglądam się na mogiłę . Samochód zatrzymuje się przy mnie i wysiada z niego czterech gości . „ Pan Podleśniczy dzwonił co jakby my wracali to mamy zajrzeć żeby panu pokazać to miejsce . Ale panie , jak my te trupy tu wyorali , to się naokoło rozeszło . Przyjechały z Sanoka i Przemyśla z wyszukiwaczami ( używam oryginalnych słów) i łazili tu tydzień a może i dłużej . Po prostu kopali wszystko , ale było tylko trochę łusek i guzików . Podobno ktoś znalazł szablę i trochę monet .”
Rozczarowany świeżymi wiadomościami o przerytym stanowisku , postanowiłem nie odpalać sprzętu i wróciłem do pokoju . Okazało się że dobrze zrobiłem , gdyż leśniczy dość wrogo nastawiony był do poszukiwaczy . Podobno ktoś w nocy chciał rozkopać oznaczoną mogiłę i to przeważyło szalę niechęci . I tak kolejny urlop dobiegł końca , a ja znów na „czysto” . Jednak w trakcie mojej eskapady po Bieszczadach , trafiłem do miejscowości Werlas . Niewielka wioska położona na półwyspie rozdzielającym dwie główne odnogi Zalewu Solińskiego , licząca obecnie około 100 mieszkańców . Miejscowość jest trochę rozwleczona , ale widoki rozciągające się z najwyższych wzniesień , lasy obfitujące w grzyby i plaże jeziora odcisnęły na mnie niezapomniane wrażenia . Postanowiłem kolejny urlop spędzić właśnie na cyplu Werlas . Aby zorientować się w możliwościach wynajmu domku jak najbliżej wody , pojechałem do jedynego sklepu w wiosce . Okazało się że dobrze trafiłem . Pani Alina , właścicielka sklepu okazała się bardzo sympatyczną i kontaktową osobą . Dała mi sporo kontaktów , poinformowała kiedy , gdzie i na co najlepiej połowić ryby w jeziorze . Tak nam się miło gawędziło że rozmowa zeszła na interesujące mnie tematy historyczne . I tu zaskoczenie , bowiem pani Alina sporo wiedziała na temat historii Werlasu . Okazało się że to osoba zaangażowana w życie wioski , jest radną i naprawdę działa w interesie ludzi z okolicy . Obiecała mi spotkanie z najstarszym mieszkańcem Werlasu , panem Mieczysławem , który w 2010 roku miał 102 lata . Na drugi dzień pojawiłem się w sklepie zaraz po otwarciu . Starszy człowiek siedział na ławeczce pod parasolem . Niewysoki , schludnie ubrany nie wyglądał na ponad stulatka . Przedstawiłem się i poprosiłem o informacje dotyczące zdarzeń z czasów I Wojny Światowej .
Pan Mieczysław lekko drżącym głosem zaczął opowiadać o tym jaka była straszna bieda , z lat dziecinnych pamiętał jedynie głód . Pamiętał jednak ciepło rodzinnego domu , opiekę matki nad nim i jego rodzeństwem , pamiętał również swoją babcię , która mieszkała razem z nimi . Z rodzeństwa przeżył tylko on . Były to ciężkie czasy , cokolwiek udało się wydrzeć ziemi , lasom i wodom , często zabierane było przez przechodzące wojska . Raz było to wojsko Austriackie , innym razem Rosyjskie , ale najgorzej było jak wpadli Madziarzy . Mieli obsesje na punkcie szpiegów i szukali dowodów na pomoc Rosjanom . Wielu chłopów zginęło w ten sposób , rozstrzelanych lub powieszonych za to iż posiadali jakieś rzeczy pochodzenia rosyjskiego . Pan Mieczysław osobiście nie pamięta tych czasów , ale babcia która opiekowała się nim , kiedy rodzice pracowali w polu , opowiadała mu o tych ciężkich czasach . Opowiedziała mu również o wielkiej bitwie w pobliżu ich domu , o tym jak w śniegu uciekała z nim , małym dzieckiem do kaplicy . Kule świszczały nad ..........c.d.n....
Fotografie z okolic Rajskiego , cmentarz I wojenny w okolicy Paloty
DSC00147.JPG
(209.83 KB, 779x584 - wyświetlony 303 razy.)
149.JPG
(254.12 KB, 845x634 - wyświetlony 402 razy.)
106.JPG
(273.29 KB, 817x613 - wyświetlony 413 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #107 :
Lipiec 04, 2013, 18:39:11
ciąg dalszy.
....głowami , ale nie oglądała się za siebie , przez las , w śniegu po pas przedarła się do sąsiadów i razem z nimi schronili się w kaplicy . Zainteresowany tą bitwą spytałem czy zna jakieś szczegóły tej sprawy .
„ Tak , widzi pan , tam jest mogiła . Nie ma krzyża ani tablicy , ale jest taki wzgórek gdzie te ruskie zostały pochowane , a ja i moja rodzina zawsze na wszystkich świętych palimy tam świeczki . Mnie babcia tak nakazała , żeby pamiętać i nie dawać tam nic budować , bo przecie rodzina nie wie gdzie zginęli i leżą pochowani . A w zeszłym roku chcieli zrobić w tym miejscu zawracanie dla aut , ale się nie zgodziłem , bo jak to tak żeby po grobie jeździć . A co do bitwy , to Madziary schowały się na wzgórzach i szczycie jaru , kiedy drogą w dolinie przejeżdżali Kozacy , zaczęli do nich strzelać . Nikt nie przeżył , rannych podobno dobijali bagnetami . Konie i broń zabrali a zabitych miejscowi chłopi musieli zakopać na pobliskiej łące .”
Poprosiłem o pokazanie tego miejsca . Rzeczywiście droga na miejsce była bardzo wąska i po kilkuset metrach kończył się asfalt , a zaczynała droga polna . Wrażenie było niesamowite . Droga w dolinie , z lewej strony wzniesienia , z prawej niewielka łąka i za nią kolejne wzniesienia . Wszystko to wyglądało jak z opowiadania o zasadzce Węgrów . Za ostatnią chałupą rozciągała się spora łąka a przy jej skraju znajdował się wspomniany wzgórek , z kilkoma wypalonymi zniczami . Podziękowałem za rozmowę i wróciłem do Wołkowyi . Postanowiłem odszukać jakiekolwiek informacje na temat potyczki pod Werlasem , przewertowałem internet , dotarłem do księgarni w Baligrodzie , przeszukałem w różnych pozycjach książkowych cokolwiek na temat Werlasu . Jedyne co udało mi się znaleźć to niewielka notatka w Przewodniku dla prawdziwego turysty „ Bieszczady” , Werlas strona 385 „ Zimą 1914/15 r . pod Werlasem wpadł w austriacką zasadzkę i został rozbity pułk kawalerii rosyjskiej . Poległych pogrzebano we wspólnej mogile w lesie . „ Tyle z informacji ogólnie dostępnych . Postanowiłem pobadać trochę tę sprawę i wróciłem do domku pana Mieczysława . Chciałem poprosić o możliwość pochodzenia z Wykrywaczem na terenach należących do rodziny starszego pana . Na miejscu było jakoś sporo osób , wyglądało że co najmniej połowa wsi stoi pod domem tej rodziny . Okazało się że prawnuk pana Mieczysława utopił się rano na rybach . Wypadł z łódki i do tej pory ratownicy szukają ciała . Pan Mieczysław stał ze swoją wnuczką , matką chłopaka i łkał bezgłośnie . Poczułem że jestem nie na miejscu i wycofałem się z tego terenu . Tak ciekawie się zapowiadało a tu takie nieszczęście tych ludzi . Wróciłem z urlopu planując już na kolejny rok wypad do Werlasu . Los jednak tak wszystkim pokręcił , że w Bieszczady wróciłem dopiero w 2013 r. Tym razem wynajęliśmy z rodzinką domek na cyplu Werlaskim . Zaraz po przybyciu zajrzałem do sklepu pani Aliny , przypomniałem się i poprosiłem o pomoc w odnowieniu kontaktu z panem Mieczysławem . Okazało się że zmarł kilka miesięcy po swoim prawnuku ,a w domku została tylko jego wnuczka i jej drugi syn Marek . Ta wiadomość mnie zasmuciła , ale postanowiłem spotkać się z obecną właścicielką pola i łąki na której miała miejsce walka . Spotkałem się z tą panią następnego dnia , złożyłem wyrazy współczucia z powodu śmierci syna i dziadka , opowiedziałem jej o naszym spotkaniu dwa lata wcześniej i o planach poszukiwawczych na jej terenach . Pani w niezbyt przyjemny sposób dała mi do zrozumienia , że nie ma możliwości prowadzenia jakichkolwiek badań na jej prywatnym terenie . Nie życzy sobie żadnego kopania , bo zacznie ją straszyć . No cóż , odpuściłem , grzecznie dziękując za rozmowę i poświęcony mi czas , nie zamykając sobie drogi na przyszłość . W sklepie opowiedziałem pani Alince o całej sprawie . Załatwiła mi za to możliwość poszukiwań na wyższych łąkach , na przeciwko terenów wnuczki pana Mieczysława . Silne upały w drugiej połowie czerwca uniemożliwiały wyjście w teren , dopiero 22 czerwca o poranku pojawiłem się z wykrywaczem na łące . Było dosyć stromo , zastanawiałem się jak ludzie uprawiają tu ziemię . Włączyłem wykrywacz , szybkie ustawienie do gruntu , potencjometr dyskryminacji ustawiłem najniżej , na iron , mając w głowie wizje znajdywanych guzików , klamer czy odznak pułkowych . Po przejściu kilkudziesięciu metrów moje wizje zaczęły się rozjeżdżać i zaczynała mi świtać myśl o c.d.n..
Fot .1 2010 rok Okolice Bukowca ( droga do Pustelnika )
Fot.2 2010 rok drogowskazy w górach
fot .3 . 2013 okolice Werlasu
DSCF9508.JPG
(476.88 KB, 1000x750 - wyświetlony 375 razy.)
DSC00050 (2).JPG
(194.41 KB, 717x538 - wyświetlony 358 razy.)
017.JPG
(249.97 KB, 817x613 - wyświetlony 382 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #108 :
Lipiec 04, 2013, 21:03:14
Ciąg dalszy
.......znalezieniu dokładnie niczego . Pierwszy sygnał zadźwięczał w słuchawkach , wzrok skupiłem na wyświetlaczu gdzie pojawiła się cyfra 56 . To coś z mosiądzu . Odkopuję , jest łuska , to manlicher z datą na kryzie 1908 . Idąc dalej tym torem mam sygnał za sygnałem . To znowu łuski i wszystkie austriackie , zaczynam mieć ich po trochu dosyć , tym bardziej że słońce znów dopieka jak diabli . Łuski są w słabym stanie , pozieleniałe i rozkawałkowane . Kolejny sygnał jest inny , numer to 89-95 , jest moneta , to grosz SAP w fatalnym stanie . Po czterech godzinach kopania łusek , dałem za wygraną i zszedłem na skraj pola przy drodze . Odnalezione setki łusek potwierdzały wersję o zasadzce na przejeżdżających Kozaków . Węgrzy ukrycie na szczycie wąwozu mogli skutecznie razić przeciwnika na drodze , sami nie będąc narażeni na ostrzał . Postanowiłem zakończyć tę mękę z łuskami i wrócić do domku , a potem na rybki , przeskakując przez rów zauważyłem coś błyszczącego . Schyliłem się i podniosłem kolejną łuskę , tym razem od Werndla , ale była to jakaś dziwna łuska , błyszcząca jak ze stali nierdzewnej i dziwnie powycinana . Nie wiem czy miał to być gwizdek czy jakaś inna forma twórczości żołnierskiej . Podsumowując tę przygodę Bieszczadzką , potwierdzam że jest tam potencjał , trzeba tylko mieć szczęście trafić na niezbadaną miejscówkę . Nie znalazłem nic szczególnego uwagi , ale spotkania z ludźmi , ich relacje , przyroda i emocje zostawiły we mnie silny ślad . Będę wracał w Bieszczady jak tylko będę miał możliwości .
Pavelock
Na fotografiach pola na Werlasie . oraz dziwna łuska od Werndla
IMAG0674.jpg
(233.63 KB, 545x817 - wyświetlony 386 razy.)
015.JPG
(281.85 KB, 845x634 - wyświetlony 343 razy.)
013.JPG
(203.65 KB, 845x634 - wyświetlony 362 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
motylanoga
MFE detektorysci.pl
Major
Pomógł 38
Offline
Wiadomości: 691
Odp: bagno
Odpowiedz #109 :
Lipiec 05, 2013, 16:05:44
Bardzo lubie czytać ten wątek. Nie ukrywam, że ostatnia opowieść czytałem z zapartym tchem gdyż dotyczy Bieszczad, które kocham i które są od jakiegoś czasu moim kompleksem…
Zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy panu Hubertowi nie chodziło o nas (koledzy z Gorlic…) bo przecież podczas ostatniego pobytu (przełom września i października 2011) zwróciliśmy się do niego powołując na znajomość z Tobą. Natomiast naszym zdaniem jego pomoc w namierzeniu jakiegokolwiek miejsca związanego z historią Wielkiej Wojny była, że tak powiem – mocno wątpliwa. Pan Hubert przewiózł nas po bliskiej okolicy, inkasując stawkę rynkową i… tyle. W wskazanych miejscach nie było zupełnie nic i wróciliśmy jak niepyszni na kwatery do Cisnej…
Auto ma fajne, nie powiem. Trudno mi się natomiast oprzeć wrażeniu, że fantazję ma jeszcze bujniejszą i tak naprawdę każdy, kto do niego trafia poznaje podobną opowieść.
A o samych Bieszczadach i ich pierwszowojennej legendzie można by książki pisać. Dla nas okazały się zupełnie niełaskawe. W ciągu 4-dniowej wyprawy prócz łusek i amunicji, jednego bączka AW oraz 4 „cip” nie znaleźliśmy nic. Pozostałości po wojnie jest dużo, na każdym kroku. Pozostałości po poszukiwaczach niestety też. Szklanki, czasem zapalniki to norma. Odwiedziliśmy zarówno bardziej znane tereny (Chryszczata, Maguryczne) jak i te mniej rozpoznane. Z podobnymi efektami. Opowieści o walających się pod każdym krzakiem klamrach i manierkach niestety zdeaktualizowały się ze 20 lat temu…
Natomiast sama eksploracja wymaga nie lada kondycji. Ale piękno przyrody, widoki i świadomość pożogi, jaka przetoczyła się przez te tereny będzie jeszcze długo gnała w te tereny poszukiwaczy przygód.
Jestem pewny, że ja też tam wrócę…
Zapisane
"(...)to ewidentnie jest parówka!"
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #110 :
Lipiec 05, 2013, 17:04:23
Myślę Grzesiu że było coś w tym z prawdy . Chłopcy z Gorlic trafili tam pod koniec maja , a wy z Emesem jak kojarzę byliście we wrześniu . Nawet nie pomyślałem o was . Zresztą i tak dałem wam namiar na tego gościa . Podejrzewam że Hubert zaczął wykorzystywać zainteresowanie poszukiwaniami po tych sytuacjach z Bukowca . Krótko mówiąc dodał sobie legendę do swojej działalności aby mieć więcej klientów . Wierzę że zrzutowisko pod Bukowcem istniało , tym bardziej że byłem w tym miejscu i znać było że chłopcy działali . Na marginesie , nawiązałem kontakt z jeszcze jednym leśnym człowiekiem , który obiecał zaprowadzić mnie do miejsc -cytat " jeszcze dziś w tych miejscach włosy stają na głowie " .
W tym roku w związku z dużą ilością pracy nie dam rady , ale za rok spróbuję dostać się w te miejsca .
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
emes
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 30
Offline
Wiadomości: 1144
Odp: bagno
Odpowiedz #111 :
Lipiec 08, 2013, 17:45:26
Oj tak, Biesy uczą pokory...ale klimat jest super, teren rozległy i myślę, że jeszcze niejedno da się tam trafić...
Ostatnia zmiana: Lipiec 08, 2013, 17:47:14 wysłane przez emes
Zapisane
"Całemu oddziałowi wojska złożono najserdeczniejsze życzenia ekshumacji" (anonimowy uczeń)
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #112 :
Lipiec 21, 2013, 14:16:17
„ W ludzkiej Pamięci pozostali , choć bezimienni „
Z panem Markiem Lesiakiem poznałem się kilka lat temu przy okazji zakupu karpi . Stawy znajdują się w Jeżowie i muszę przyznać , że ryba z jego stawów smakuje mi wyśmienicie . Los zetknął nas znowu w lipcu 2013 roku , podczas wykonywania usług instalacyjnych w domu pana Marka . Na podwórku pod wiatą zauważyłem stare żelazka , koła od wozów , narzędzia i sprzęt używany w dawnych czasach na wsi . Zaczęliśmy rozmawiać na ten temat a dyskusja nasza zahaczała o coraz to dawniejsze czasy i historie związane z Jeżowem . Po pewnym czasie dołączył do nas ojciec pana Marka , Zdzisław Lesiak , dziś 84 - letni człowiek . Okazało się że pan Zdzisław ma fenomenalną pamięć i zna wiele ciekawych epizodów związanych z wioską , w szczególności z II Wojną Światową .
Kiedy wybucha wojna ma 10 lat , ale to właśnie w tym wieku zapamiętuje się najbardziej sytuacje , które przeżywa w swoim umyśle . Już pod koniec 1939 roku jest świadkiem pobicia kolbą i lufą karabinu , niedosłyszącego sąsiada , który nie zrozumiał nakazu oddania zapasów Niemcom . Człowiek ten zmarł po kilku tygodniach . Jednak najbardziej wstrząsające zdarzenie miało miejsce w 1942 roku , tuż przed Świętami Wielkanocnymi . Kiedy pan Zdzisław opowiadał mi tą historię kilka razy musiał przerywać , gdyż łzy wzruszenia , nie pozwoliły mu mówić .
Relacja pana Zdzisława Lesiaka :
„ W dzień przed tragedią , do wioski przyjechali Cyganie . Wozy obite płótnem pozostawili pod lasem między Jeżowem a Gracuchem , nad drogą Sendowską . Przyszli do wioski z dziećmi prosząc o jedzenie , proponując handel wymienny . Rozmawiałem z jednym , pytałem gdzie jadą dalej i czy Niemcy nie zabierają im koni . Chudziutkie to były szkapiny , a ludzie też tak jakoś nędznie i głodno wyglądali . Wrócili do taboru i zostali pod lasem na noc . Późnym popołudniem do sołtysa Feliksa Kotasa podjechał samochód z dwoma oficerami SS i eskortą . Potem pojechali do gajowego Wasika ( imienia nie pamiętam ) . Wszystkim wiadomo było że lubił się z Niemcami . Uprzykrzał życie mieszkańcom różnymi sposobami , a to doniósł do żandarmerii na zastawiającego wnyki sąsiada , a to próbował pozyskać ziemię od innego w nielegalny sposób . W pierwszym przypadku sprawa zakończyła się batami dla nieszczęśnika , w drugim przypadku nic nie wskórał . Wasik obiecał SS-manom polowanie na cietrzewie , a że na tokowisko trzeba udać się skoro świt , umówił się z nimi nazajutrz . Na drugi dzień obudziły mnie wystrzały z dubeltówki . Niemcy polowali na cietrzewie w miejscu wskazanym przez gajowego Wasika , który również był na tym polowaniu . Nieopodal czekał z końmi zaprzęgniętymi do bryczki żołnierz . Niemcy wracając zauważyli smużki dymu od strony drogi na Sędów . Zainteresowani spytali Wasika co tam się dzieje . Ponoć opowiedział im że stacjonują tam Cyganie , którzy chodzili wczoraj po wsi . Oficerowie zostawili upolowane ptactwo w bryczce , nakazali żołnierzowi wezwać posiłki , a sami udali się pieszo w stronę taboru Romów . Oczywiście prowadził Wasik . Zanim Niemcy dotarli na miejsce , do wsi przyjechał gazik z kilkoma żołnierzami . Zabrali z domu sołtysa żeby pokazał im drogę do miejsca gdzie byli Cyganie . W tym czasie w obozie obudzonym strzałami na polowaniu , szykowano się do odjazdu w stronę Sobienia . Jedna z kobiet tknięta złym przeczuciem przebrała najmłodszego synka w dziewczęce ubrania . Głośne Halt ! Halt ! przerwało krzątaninę przy koniach . Nadjechał samochód i reszta żołnierzy wzięła na cel biednych Romów . Wasik przetłumaczył żeby wszyscy mężczyźni poszli przez pole do domu sołtysa na przesłuchanie , kobiety mają tu zostać . Było sześciu mężczyzn ( w tym przebrany pięcio lub sześcioletni chłopiec ) , w eskorcie przez łąki poszło pięciu dorosłych . W domu sołtysa odbyło się okazanie i przesłuchanie tych ludzi . Po krótkiej naradzie SS-mani wydają wyrok śmierci do wykonania zaraz , za stodołą Feliksa Kotasa . Sołtys prosi żeby tu nie strzelać , że za blisko , żeby nie za jego stodołą . Niemcy zwracają się do Wasika , aby wskazał cdn.....
Fot 1 . Pan Zdzisław Lesiak z synem Markiem .
Fot.2 . Pan Dariusz Kucharski pokazuje mogiłę .
Fot.3. Mogiła Romów
Zdjęcie0012.jpg
(367.48 KB, 780x1040 - wyświetlony 377 razy.)
Zdjęcie0009.jpg
(394.06 KB, 660x880 - wyświetlony 714 razy.)
Zdjęcie0006.jpg
(417.34 KB, 720x960 - wyświetlony 472 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #113 :
Lipiec 21, 2013, 14:20:19
............lepsze miejsce na egzekucję . Miałem wtedy 13 lat i rozumiałem już pewne sprawy . Obserwowałem wszystko zza płotu i pilnowałem żeby nie zauważył mnie żaden z żołnierzy . To co się działo w polu i w domu sołtysa wiem z jego opowiadania . Nagle otwierają się drzwi . Wychodzą z rękami splecionymi z tyłu głowy , a za nimi SS-mani i eskorta . Widzę jak Wasik pokazuje ręką na las . Kolumna ruszyła w stronę niewysokiej górki w pobliskim lesie , na wprost domu Kotasów . Powoli aby mnie nikt nie zauważył ruszyłem za nimi do lasu . Roślinność jeszcze nie była rozwinięta po zimie , dlatego wykorzystywałem młodnik sosnowy . W drodze trzeba było przejść przez rów , teraz zalany częściowo wodą . Nagle słyszę podniesione głosy , strzały i cisza . Widzę że kawalkada ruszyła dalej . Później dowiedziałem się że jeden z Cyganów rzucił się do ucieczki tym rowem , wykorzystując moment nieuwagi Niemców przy przekraczaniu tej przeszkody . Strzelili do niego kilka razy ale bez powodzenia , podobno uciekł . Na miejsce dotarło czterech nieszczęśników . Zza grubej białej brzozy widziałem jak żołnierz strzela w tył głowy każdemu z osobna . Dla mnie to był szok , nie mogłem się ruszyć ze strachu i tego czego byłem świadkiem . Kątem oka widziałem wymiotującego Wasika i śmiejących się z tego powodu SS-manów . Niemcy wrócili do samochodu , a Wasik został na miejscu kaźni . Po niedługim czasie dotarły tu Cyganki . Rzucały się na ciała pomordowanych , a rozpacz tych kobiet była tak straszna , że szlochałem razem z nimi ukryty w młodniku sosnowym . Ale to nie koniec . Wasik jakby dostał szału i zaczął okładać kobiety kijem , odganiając je od zabitych . Po odjeździe Niemców do Końskich , sołtys przyprowadził kilku mężczyzn z łopatami , żeby wykopać grób zabitym . Oprócz sołtysa Feliksa Kotasa , obecni byli Lis Adam , Kania Józef i jeszcze dwóch innych , których nie pamiętam . Wasika przy zabitych już nie było . Mężczyźni głośno mówili o przyczynieniu się Wasika do tej tragedii . Miejsce zostało oznaczone brzozowym krzyżem . Cyganki nie pojawiły się , a i na miejscu pod lasem było pusto . Nikt nie widział kiedy kobiety z dziećmi wyniosły się z Jeżowa .
Niedługi czas potem , może kilkanaście miesięcy przyszli partyzanci do gajowego Wasika i przeczytali mu wyrok . Został rozstrzelany za wysługiwanie się Niemcom i prześladowanie mieszkańców wsi Jeżów . Nie wiadomo gdzie został pochowany . „
Ponieważ dramatyczna historia zamordowania Romów zainteresowała mnie bardzo , poprosiłem o wskazanie miejsca pochówku . Pan Zdzisław , zaproponował że to miejsce pokaże mi pan Dariusz Kucharski , który pamięta i sprząta mogiłę przed 1 listopada . Teraz wszystko zarosło , samochodem nawet do drogi leśnej się nie dojedzie . Stajemy autem za dawnym klubem wiejskim i idziemy przez łąkę do lasu . Wysoka trawa , ledwo widoczna ścieżka doprowadza nas do rowu przecinającego pola . Czyżby tą samą drogą przechodzili skazańcy ? Uroszeni dochodzimy do leśnego duktu . Pan Darek chwilę się zastanawia i wskazuje kierunek na północny wschód . Jeszcze kilkaset metrów i widzę wśród drzew wyrastający wzniesienie , a nieopodal brzozowy pal z dwoma figurami Chrystusa Ukrzyżowanego . W latach 50-tych na to miejsce zaczęli przyjeżdżać Romowie . Przyjeżdżał z nimi ocalały chłopiec , już jako dorosły mężczyzna . Cyganie śpiewali pieśni , piekli nad ogniskiem mięso i popijali trunki , wylewając jeden kieliszek na grób zabitych . Odbywało się tak co roku , aż do 2005 roku . Od tamtej pory żaden z Romów nie pojawił się przy grobie . Mimo tego mieszkańcy pamiętają . Zastanawia mnie jednak coś innego . Nikt nigdy nie powiedział jak nazywali się zabici , nie zostawili żadnej tabliczki z imionami . Do dziś leżą tam czterej bezimienni Cyganie .
Pavelock
Zdjęcie0005.jpg
(417.8 KB, 720x960 - wyświetlony 344 razy.)
Zdjęcie0008.jpg
(433.66 KB, 720x960 - wyświetlony 964 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #114 :
Sierpień 02, 2013, 15:36:26
Wklejam uzupełniony artykuł o Wojciechu Kronenbergu . Doszło kilka nowych zdjęć .
http://www.konskie.org.pl/2013/08/poszukiwanie-brzozowego-krzyza-wojciech.html#more
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #115 :
Sierpień 22, 2013, 21:42:54
„ Zasobnik „
Na ślad historii o ukrytym zasobniku ze zrzutu , trafiłem we wczesnych latach 90 – tych . Pewien człowiek dowiedział się jakie mam hobby , wspomniał historię o ukrytym w pobliskim Nieświniu zasobniku zrzutowym z Anglii , z czasów II Wojny Światowej . Podobno w marcu 1943 roku , ciemną nocą , nadleciał w okolice Końskich brytyjski samolot transportowy Halifax . Zrzut odbył się na polanie w lasach między Piłą a Starą Kuźnicą . Na spadochronach wylądowało kilku skoczków tzw.”cichociemnych „ , oraz kilka pojemników z materiałami , amunicją i bronią dla miejscowych oddziałów partyzanckich . Operacja ta nosiła kryptonim „ Brick „ , a oficerami skaczącymi z 13 na 14 III. 1943 r byli :
W marcu 1943 przerzucony na spadochronie do Polski, ląduje w pobliżu Końskich .Otrzymał przydział do Wywiadu Komendy Głównej AK w wileńskim ośrodku wywiadowczym. 8 listopada 1943 zatrzymany przez Gestapo, załamał się w śledztwie, ale 13 listopada 1943 zdołał uciec. Następnie służył w partyzantce. 19 marca 1944 objął dowództwo 6 Wileńskiej Brygady AK, którą dowodził w Operacji Ostra Brama . 17 lipca 1945 został aresztowany przez NKWD, 18 miesięcy więziony w Wilnie, następnie w obozach w Ostaszkowie i Murszańsku w ZSRR. Do Polski powrócił 26 lipca 1948. Zmarł w 1967 w Zerzniu koło Warszawy
175px-Franciszek_Koprowski.jpg
(9.08 KB, 175x239 - wyświetlony 257 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #116 :
Sierpień 23, 2013, 05:57:16
ppor. Longin Jurkiewicz "Mysz”
został 13 marca 1943 r. zrzucony na teren Polski. Od lipca do listopada 1943 r. kierował techniką Ośrodka Wileńskiego Wywiadu Dalekosiężnego Komendy Głównej AK. Ośrodek obejmował swą działalnością Łotwę, Litwę, Białoruś i Wileńszczyznę . Longin Jurkiewicz był podporucznikiem, używał oryginalnego pseudonimu “Mysz”. W listopadzie 1943 r. został aresztowany przez wileńskie gestapo. Przesłuchiwany przez Niemców i ich litewskich pomocników w gmachu o ponurej sławie, przy ulicy Ofiarnej, został zakatowany, nie zdradziwszy przedtem żadnych tajemnic organizacji.
fot. ppor Jurkiewicz w środku .
SM0_37-547-3.jpg
(102.82 KB, 540x800 - wyświetlony 305 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #117 :
Sierpień 23, 2013, 17:01:42
ppor. Wojciech Lipiński "Lawina"
Urodził się 12 listopada 1921 r. w Bliżynie. Od roku 1925 zamieszkał w Skarżysku Zachodnim. Nie może pogodzić się z tragedią Września 1939 r. przedostaje się do Budapesztu , później przez Jugosławię i Włochy trafia do Francji . Wstępuje do Brygady Strzelców Podhalańskich , a w maju 1940 roku walczy o Narvik . W Norwegii zostaje ranny , przetransportowany do Szkocji , gdzie uhonorowano go Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari z rąk gen. Sikorskiego . W Szkocji Lipiński ukończył Szkołę Podchorążych i wkrótce został awansowany na oficerski stopień podporucznika .Nocą 13/14 marca 1943 r. w ramach operacji pod kryptonimem „Brick”, Lipiński „Lawina” z trzema innymi „cichociemnymi” skoczył w pobliżu Końskich. „Lawina” i „Bekas” wkrótce po skoku zostali zatrzymani i osadzeni w więzieniu gestapo, które na szczęście nie rozpoznało ich jako cichociemnych. Okrutnie torturowanych przetrzymywano w brudnych , zawszonych celach. Konspiracja ruszyła z pomocą. Więzionych udało się po kilkunastu dniach wykupić, w czym dopomogło im zachorowanie na tyfus, którego Niemcy panicznie się obawiali (konspiracyjnie do celi dostarczono im wszy zarażone prątkami). Działał na Wileńszczyźnie , gdzie zasłynął akcją przeciwko Szaulisom mordującym przerzucanych Polaków do Szwecji .Wiosną 1944 r. po zajęciu wschodnich terenów Polski przez radziecką armię, „Lawina” został odwołany do Warszawy, gdzie otrzymał nominację na z-cę kierownika komórki bezpieczeństwa w centrali Armii Krajowej .Po wojnie ujawnił się służbom bezpieczeństwa .Zmarł 5 lipca 2004 roku. Pochowany w Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej cmentarza wojskowego w Warszawie przy udziale kompanii honorowej WP., delegacji kapituły Kawalerów Krzyża VM, pocztu sztandarowego jednostki Grom .
lawina.jpg
(20.22 KB, 252x360 - wyświetlony 252 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #118 :
Sierpień 23, 2013, 17:08:42
ppor. Janusz Messing "Bekas"
Tak jak „ Lawina „ , Janusz Messing trafia do tworzącego Wojska Polskiego we Francji , walczy w Norwegii gdzie zostaje ranny . Trafia tym samym statkiem do Szkocji , zostaje odznaczony , a później trafia na kurs cichociemnych . W nocy z 13/14 III.1943 ląduje na spadochronie w okolicy Końskich .Zostaje zatrzymany razem z „Lawiną „ w pociągu do Tomaszowa . Trafia do więzienia , ale dzięki organizacji zostaje wydostany i wyleczony z tyfusu na melinie . W AK zajmuje się wywiadem . Walczy w Powstaniu , trafia do niewoli , a później do obozu . Po wyzwoleniu obozu przez wojsko Amerykańskie próbuje dostać się do Polski . W drodze jednak zmienia zdanie i przedostaje się do Anglii .Zmarł 04.01.2010 r.
Lądowanie przebiegło bezpiecznie , w oznaczonym czasie i miejscu . Oficerowie mieli ze sobą tak zwane „ złote pasy „ , które musieli ukryć zgodnie z instrukcją . Informacje dotyczące miejsca ukrycia pasów przekazano miejscowej placówce AK . Grupa ochraniająca przybycie skoczków , zabezpieczyła również zasobniki . Większość zrzuconych pojemników przewieziono do magazynów leśnych . Okazało się że wszystkie nie wejdą na podwody i kilka trzeba ukryć na miejscu w lesie .
Po kilku dniach partyzanci po wyprawieniu gości z Anglii w wyznaczone im rejony , wrócili na miejsce ukrycia „ złotych pasów „ i zasobników . Podjęto parciane pasy w których zaszyte były złote monety i dolary . Po przekazaniu depozytu do sztabu , okazało się że jeden z nich jest naruszony i brak jest pliku banknotów 20 dolarowych . Pierwsze podejrzenia padły na członków ruchu oporu biorących udział w przyjęciu zrzutu , oraz podjęciu i przekazaniu pasów do centrali . Żołnierze wzięli sobie za punkt honoru odnalezienie brakujących pieniędzy . Wywiad nakazał pilnować przeróżnych transakcji na bazarze , melinach i na czarnym rynku gdzie mogłyby pojawić się dolary . ( Podobną sytuację mogliśmy oglądać w serialu Czas Honoru , prawdopodobnie scenarzysta skorzystał z prawdziwej historii z okolic Końskich ) . Wróćmy jeszcze do zasobników , ukrytych w lesie po zrzucie . Otóż zakopano 4 pojemniki , a podjęto kilka dni później tylko 3 . Znać było ślady czyjejś ingerencji w skrytce . Ślady dwóch ludzi i bruzda wyorana przez ciągnięty ciężar prowadziły do skraju lasu , gdzie ślady kończyły się na drodze . Prawdopodobnie zasobnik został włożony na wóz konny . Próby odnalezienia skradzionego pojemnika spełzły na niczym . Nie znaleziono żadnego śladu , mimo zakrojonego na szeroką skalę śledztwa . Ale ważniejsze były skradzione dolary , chodziło przecież o prestiż i honor żołnierzy podziemia . Po kilkunastu dniach na czarnym rynku pojawia się 20 dolarowy banknot . Ktoś zapłacił nim za niedostępne nigdzie indziej lekarstwa . Odzyskano ten banknot i uzyskano informację o człowieku , który nim płacił . Człowiek ten został zatrzymany i poddany śledztwu . W trakcie przesłuchania wyszło że pozyskał on kilka banknotów od chłopa z okolicznej wioski , u którego zaopatrywał się w mięso . Zaopatrzeni w niezbędne informacje dotyczące zamieszkania „ dolarowego chłopa „ , ruszyli pod wskazany adres . W chacie widać było wszędobylską biedę , na kuchni gotowały się ziemniaki , a gromadka dzieciaków ciekawie przyglądała się partyzantom . Żona gospodarza spoglądała z niepokojem na przybyłych . Chłop na początku nie przyznawał się do znajomości z człowiekiem z bazaru , ale po kilku przypominających razach , przypomniał sobie o handlu wymiennym z tym człowiekiem . Chłop organizował i sprzedawał lub wymieniał mięso na inne towary z mieszkańcami miasta . Po pytaniu o dolary , zaciął się w sobie i nie odpowiadał na żadne pytania . Nie pomogły kuksańce i groźby . Dopiero przerzucony przez belkę pod sufitem sznur z pętlą , płacz dzieci i błaganie żony ,złamało nieszczęśnika i wskazał miejsce ukrycia dolarów . Skrytka znajdowała się w dolnej części glinianego pieca , w wydrążonym otworze zamaskowanym kawałkiem pomalowanej na biało wysuszonej gliny . Brakowało 3 banknotów 20 dolarowych , które odzyskano od człowieka z bazaru . Chłop oberwał wyciorem po gołym tyłku i dostał ostrzeżenie . Pieniądze odzyskano i przekazano do sztabu .
bekas.jpg
(120.74 KB, 781x1148 - wyświetlony 296 razy.)
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
Pomógł 51
Offline
Wiadomości: 1425
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Odp: bagno
Odpowiedz #119 :
Sierpień 23, 2013, 21:04:41
ciąg dalszy " Zasobnik"
Ale co z zasobnikiem ? Prowadzona sprawa nie przyniosła rezultatu . Chłop nie wiedział nawet o co go pytają . Nie widział nic i nikogo . Opowiedział że wracając z pozyskanym mięsem przez las w nocy z 13/14 III , zobaczył wozy i żołnierzy kierujących się w stronę Niekłania . Poczekał aż przejdą i ruszył tam skąd wyjechali partyzanci . Odnalazł miejsce po ogniskach i domyślił się że był zrzut . Poczekał do rana i zaczął szukać śladów . Widać było próby maskowania bytności skoczków i partyzantów , ale bystry chłop , wychowany w lesie , wiedział jak znaleźć wskazówki i ślady . Znalazł w pewnym miejscu kilka niedopałków papierosów i trochę śladów butów . Nienaturalne wydało mu się niewielkie wzniesienie z posadzonym jakby krzakiem rokity . Odnalazł ukryte pasy , ale odpruł tylko jedną kieszeń i wziął zwitek banknotów . To wszystko jednak go przeraziło i przerosło , resztę zostawił jak było i z powrotem zamaskował skrytkę . W domu żona nakazała odnieść dolary na miejsce , ale chłop się zastanawiał , a kiedy zdecydował się odnieść skradzione pieniądze , było już za późno . Sprawa zaginionego zasobnika nigdy nie została wyjaśniona .
W roku 1991 trafiłem do szpitala na rutynowe badania , które miały potrwać kilka dni . Leżałem na sali z dwoma innymi pacjentami . W chwilach między badaniami czytałem książki o charakterze historycznym , którymi również żywo interesował się jeden z chorych . Po trochu , nasze rozmowy przeradzały się w ciekawe dyskusje na temat lokalnej historii . Jeden temat zainteresował mnie szczególnie , a dotyczył lądowania cichociemnych wiosną 1943 r oraz zrzutowego pojemnika . Pacjent ( prosił o anonimowość ) opowiedział ciekawą historię na temat tego zrzutu .
Tę historię usłyszałem od dziadka w latach 60-tych , kiedy miałem 10-12 lat , bardzo dobrze zapamiętałem szczegóły .W nocy z 13/14 III do domu jego dziadków ktoś łomotał zawzięcie domagając się otwarcia drzwi . W pierwszej chwili dziadek pomyślał że to żandarmi , ale ktoś mówił w języku polskim . Okazało się że to „leśni „ żołnierze szukali podwody . Przy okazji wpadli do kuchni szukając czegoś do jedzenia , po domu rozszedł się zapach dymu z ogniska . Dziadek zaprzągł konia do wozu i ruszył w stronę Czystej razem z grupą partyzantów . Był zaprzysiężony i wcześniej wiele razy pomagał podziemiu w różny sposób . Czekał na zrzut razem z placówką Niekłańską , później załadowany wóz poprowadził w stronę Smarkowa . Tam kazano mu czekać , a wóz z ładunkiem zabrano w nieznanym kierunku . Dziadek opowiedział , że nie zabrano wszystkich pojemników z polany , że dwa zostały zakopane w piaszczystym młodniku . Było już rano gdy odprowadzono konia dziadkowi , kazano czekać kilka dni na reakcję Niemców czy jej brak w sprawie zrzutu . Dwa kolejne zasobniki miały zostać podjęte najpóźniej za trzy , cztery dni . Ponieważ było już dobrze widno , dziadek ze względów bezpieczeństwa musiał przesiedzieć w lesie i czekać do zmierzchu . Było to konieczne , gdyż jeden z sąsiadów na wsi współpracował z żandarmerią i na pewno by się zainteresował gdzie to był wozem po nocy . Dziadek postanowił zaczekać niedaleko miejsca nocnego zrzutu , zaszył się w młodniku i czekał . Najgorszy był brak papierosów , te które dostał od żołnierzy wypalił po drodze . Nagle usłyszał turkot kół i rozmowę dwóch ludzi , którzy zatrzymali się jakieś 100 m od jego kryjówki . Przy drodze leżał „ suszek „ , uschnięte powalone drzewo miało paść łupem dwóch mężczyzn . Pocięli piłą drzewo na mniejsze kawałki , wrzucili na wóz i rozglądali się po okolicy za jeszcze jakimś drzewem na opał . Dziadek zorientował się , że obracają się bardzo blisko młodnika w którym ukryte zostały dwa zasobniki . Nie znał tych ludzi , przyjrzał się dokładnie koniowi z wozem , gdyż był on bardzo charakterystyczny . Dyszel zrobiony był jakby ze starego szlabanu w biało-czerwone pasy . Po pewnym czasie nie słyszał łamania gałęzi , tylko podniesione i zaraz przyciszone głosy tych ludzi . Musieli trafić na skrytkę . Załadowali pojemnik na wóz i przykryli gałęziami , po czym odjechali w stronę skąd przybyli . Dziadek odczekał trochę i jak mógł najciszej zaczął skradać się za mężczyznami . Doszedł za nimi do rozwidlenia dróg leśnych , a oni udali się w stronę Nieświnia . Dziadek pomyślał , że tak „oznakowany” wóz będzie łatwo odnaleźć i zawrócił do pozostawionego w młodniku konia . W ciągu kilku dni spodziewał się wizyty leśnych w sprawie pobrania zasobników , ale nikt się nie pojawił , nie zdobył również informacji na temat ludzi i wozu , którzy zabrali jeden z pojemników . Dopiero po dwóch tygodniach został zabrany na przesłuchanie , które odbyło się na plebanii w Niekłaniu . Pomimo dokładnie przekazanych informacji w sprawie , oficer jakby zlekceważył te doniesienia i wręcz sugerował czy aby nie dziadek pobrał sobie jednego.........cdn
Zapisane
prawdziwy patriota zna historię własnego kraju
Strony:
1
...
6
7
[
8
]
9
10
...
15
Skocz do:
Wybierz cel:
-----------------------------
Kategoria ogólna
-----------------------------
=> Przywitaj się
=> Dla początkujących
===> Rzeczy niebezpieczne, typowe dla obszarów leśnych!
===> Identyfikacja
=> Aktualności
=> Identyfikacja znalezisk
===> Bizuteria Dewocjonalia itp.
===> Medale, wpinki itp
===> Numizmaty
===> Militaria
===> Cywilne
===> Guziki-filobutonistyka
===> Pojazdy i ich elementy
=> Nasze odkrycia
=> (Nie)zapomniani
=> Lokalizmy Mazowsza
=> Nasze incjatywy na Mazowszu
=> Wykrywacze metali
===> Jaki kupic ?
===> GARRETT
===> MINELAB
===> TESORO
===> FISHER
===> RUTUS
===> Testy wykrywaczy metali
=> Osprzęt do prowadzenia poszukiwań
=> Konserwacja znalezisk
=> Spotkania, wspólne wypady
=> Bitwy i potyczki na Mazowszu
=> Ciekawe miejsca, historie
=> Współpraca z Archeo i Konserwatorem Zabytków
=> Konkursy
=> Ogłoszenia
=> Koncert życzeń
=> O forum
=> Kopalnia wiedzy
=> Moje drugie hobby
=> Pogaduszki-o naszym hobby i nie tylko
=> Dołek
Mazowieckie forum poszukiwaczy skarbów.
Firma archeologiczna
Pozycjonowanie z agencją z Warszawy Skuteczni.pl