Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?
Kwiecień 19, 2024, 08:09:51

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane

Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja Admin kontakt BLOG
Strony: 1 ... 6 7 [8] 9 10 ... 15 Do dołu Drukuj
Autor Wątek: bagno  (Przeczytany 191428 razy)
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #105 : Lipiec 03, 2013, 17:42:11

                                                          „Werlasowa  Opowieść „

   W  Bieszczady  trafiłem  pierwszy  raz  w  początku  lat  80-tych z  wycieczką  szkolną . Mało  tak naprawdę  pamiętam  z  tamtej  wizyty  , gdyż  był  to  czas  popijania  piwka  czy  innego  napitku , oraz  podrywanie  dziewcząt . Wtedy  tak  przeżywało  się  wycieczki .  Po  wielu  latach , w roku 2009 ,  zjawiłem się  w Bieszczadach  już  ze  swoją  rodziną . Zamieszkaliśmy  w  Wołkowyi , skąd  można  było  wyruszyć  w  każdy  ciekawy  rejon  Bieszczad  .  Wykrywacz  oczywiście  miałem  ze  sobą  , ale  pomimo  pewnych  wiadomości  , map  i  prób  rozeznania    w  terenie  , Bieszczady  zdawały  się  niedostępne . Przy  końcu  urlopu  dogadałem  się  z  moim  gospodarzem  w  sprawie  wyjazdu  na  poranne  safari  fotograficzne  i  od  słowa  do  słowa weszliśmy  na  tematy  historyczne  .  Popytałem  o  miejsca  potyczek  i bitew  .  Okazało  się  że  pan  Hubert  jest  myśliwym i  przewodnikiem  turystycznym  przy  wypadach  autami  terenowymi  w  trudne  rejony   gór .  Opowiedział  mi  o  kilku  miejscach  gdzie  kiedyś  były  wsie  , po  wojnie  wysiedlone  lub  spalone  w  walkach  z  UPA . Opowiedział  mi  również  o  miejscu  niedaleko  Bukowca  , w trudno  dostępnym  terenie  , gdzie  tropiąc  zwierzę  natrafił  na  porzucony  sprzęt  wojskowy . Było  tego  bardzo  dużo . Oprócz  amunicji  karabinowej  i  łusek  większego  kalibru  , widział  sporo  długiej  broni  , austriackiej  i  rosyjskiej    , a  także  kilka  bagnetów  . Część  sprzętu  leżała  w  potoku  , część  wystawała  spod  ściółki  i  liści  . To  co  wystawało  na  wierzch   porośnięte  było  grubą  warstwą  mchu . Spytałem  , jak  dawno  temu  odkrył  to  zrzutowisko ?  Okazało  się  że  jakieś  trzy  lata  temu  . Była  więc  spora  szansa  że  nikt  nie  trafił  na  to  miejsce  , tym  bardziej  że  leżało  to  tam ponad  90  lat . Pomimo  kończącego  się  urlopu  postanowiłem  dotrzeć  do  tego  miejsca  . Umówiłem  się  z  p.Hubertem  i  czekałem  niecierpliwie  na  wyjazd  .  Pech  chciał  że  zaczął  padać  deszcz  ,  i  to  deszcz  tak  rzęsisty  , iż  nie  pozwalał  na  eskapadę  w  góry . Czas  pobytu  dobiegł  końca  . Umówiłem  się  z  gospodarzem  na  wyprawę  za  rok  i  pożegnałem  Bieszczady  z  nadzieją  na  spore  odkrycia  w  kolejnym  sezonie .
   Minęła  zima  2009/2010 . Zadzwoniłem do  p. Huberta  i   telefonicznie  zarezerwowałem   pokój  na  drugą połowę czerwca . Po  drodze  , w  długi  majowy  wekend   wyskoczyłem  na  kilkudniowy  zlot  poszukiwaczy  do  Gorlic . Bardzo  fajna  impreza  , ludzie  z  całej  Polski  i  wieczory  pełne  opowieści o  odkrytych  i  nieodkrytych  skarbach .  Po  którejś  tam  kiełbasce  z  ogniska  i  piwku  , z  moich  ust  popłynęła opowieść  o  przyszłym  odkryciu  zrzutowiska  w  Bieszczadach .
   Przyszedł  czas  i  znów  zawitałem  w  Wołkowyi  . Po  serdecznym  przywitaniu  z  gospodarzem  , od  razu  chciałem  umówić  się  na  wyprawę  w  góry . Pan  Hubert  zmroził  mnie  jednak  stwierdzeniem  , że  nie  ma  już  po  co  tam  jechać  -” Przecież  pańscy  koledzy  przyjechali  tu  pod  koniec  maja  , trafili  do  mnie  i  poprosili  o  pokazanie  miejsca  . Nie  umawialiśmy  się  że  ma  to  być  tajemnica  .  Kilka  dni  tam  jeździli  wypożyczonym  samochodem  terenowym  .  Byli  bardzo  zadowoleni  . Ja  się  tym  zbytnio  nie  interesowałem  , gdyż  przygotowywałem  pokoje  do  zbliżającego  się  sezonu  . Wiem  tylko  że  znaleźli  sporo  bagnetów  , odznaczeń  i  klamer  , bo  o  tym  mówili  cały  czas  . „
   Tak  to  właśnie  długi  język  pozbawił  mnie  przeżycia  silnych  emocji  . Szkoda  ,  ale  życie  idzie  dalej    , postanowiłem  nie  odpuszczać  i  szukać  dalej  .  Pan  Hubert  zajęty  był  organizowaniem  safari  dla  turystów  , dlatego  też  postanowiłem  sam  pogmerać  w różnych  rejonach  Bieszczad  . W  jednej  z  knajpek  zagadując  miejscowego  typka  o  jakieś  okopy  czy  inne  informacje  dotyczące  I Wojny Światowej  , dowiedziałem  się  od  ludzi  lasu , że  w  pobliskiej miejscowości  Rajskie  , podczas  pracy  spychacza  trafiono  na  nieoznakowaną  mogiłę  . Wyrwano  z  ziemi  szczątki  rosyjskich  żołnierzy  .  Jeden  z  pracowników  wziął  sobie  na  pamiątkę klamrę  i  orła  . Po  kilku  dniach  i  nieprzespanych  podobno  nocach  przywiózł  te  pamiątki  z  powrotem  i  zakopał  w  miejscu  nowej  mogiły  . Reszta  oczywiście  śmiała  się  z  delikwenta  i  z faktu  że  go  straszyło  . Droga  dla  leśnictwa  robiona  była  w  2008 roku . Miałem  jednak  nadzieję  , że  w  pobliżu  odnalezionej  mogiły  była  jakaś  potyczka  i  będę  mógł  pochodzić  z  wykrywaczem  . Na  drugi  dzień  pojechałem  do  Rajskiego  i  próbowałem c.d.n......................

Fot.1. Wołkowyja  z  gospodarzem  p.Hubertem ( z lewej )
Fot.2 . Miejsce  w  okolicy  Bukowca  , przeszukane  przez  kolegów  z  Gorlic
Fot.3. Okolice  Rajskiego


* DSC00164.JPG (258.59 KB, 767x575 - wyświetlony 498 razy.)

* DSC03838.JPG (364.08 KB, 820x615 - wyświetlony 456 razy.)

* DSCF9516.JPG (306.22 KB, 681x511 - wyświetlony 413 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #106 : Lipiec 04, 2013, 17:53:00

ciąg dalszy .....

      znaleźć  miejsce  według  narysowanej  mapki  w  knajpce . Nie  mogłem  znaleźć  tego  miejsca  , dlatego  postanowiłem  poszukać  leśniczego  .  W  biurach  leśnictwa  Rajskie  zastałem  podleśniczego  , z  którym  zamieniłem  kilka  zdań  na  interesujący  mnie  temat  .  Oczywiście  potwierdził  opowieść  z  knajpki  i  pokierował  mnie  dokładnie  na  miejsce  .  Na  moje  pytania  dotyczące  możliwości  poszukiwania  z  detektorem  w  okolicy  , stwierdził  , że  w  razie  czego  to  on  nic  nie  wie  , nie  może  mi  wydać  żadnego  pozwolenia  , a  leśniczy  obecnie  jest  na  urlopie . 
   Zaopatrzony  w  takie  decyzje  i  wiadomości  ruszyłem  w  kierunku  wyznaczonego  miejsca  .  Duży  grab  , po  lewej  stronie  krzyż  otoczony  metrowym  płotkiem  z  oskurowanych balików  . Chwila  zadumy  przy  mogile  . Rozejrzałem  się  wokół  i zacząłem  szukać  miejsca  gdzie  ewentualnie  mogła  rozegrać  się  potyczka  .  Dookoła  las , gęste  krzewy  i  wysokie  trawy  . Po  drugiej  stronie  leśnego  duktu  niewielka  polana  i  ostro  wychodzące  ku  górze  zarośnięte drzewami  zbocze . Słyszę  auto  , więc  pomny  na  słowa  podleśniczego  chowam  sprzęt  w  trawie  i  przyglądam  się  na  mogiłę . Samochód  zatrzymuje  się  przy  mnie  i  wysiada  z  niego  czterech  gości . „  Pan  Podleśniczy  dzwonił  co  jakby  my  wracali  to  mamy  zajrzeć  żeby  panu  pokazać  to  miejsce . Ale  panie  ,  jak  my  te  trupy  tu  wyorali  , to  się  naokoło  rozeszło  . Przyjechały  z  Sanoka  i  Przemyśla  z  wyszukiwaczami ( używam  oryginalnych  słów)  i  łazili  tu  tydzień  a  może  i  dłużej . Po  prostu  kopali  wszystko  , ale  było  tylko  trochę  łusek  i  guzików . Podobno  ktoś  znalazł  szablę  i  trochę  monet .”
   Rozczarowany  świeżymi  wiadomościami  o  przerytym  stanowisku  , postanowiłem  nie  odpalać  sprzętu  i  wróciłem  do  pokoju . Okazało  się  że  dobrze  zrobiłem  , gdyż  leśniczy  dość  wrogo  nastawiony  był  do  poszukiwaczy  . Podobno  ktoś  w  nocy  chciał  rozkopać  oznaczoną  mogiłę  i  to  przeważyło  szalę  niechęci . I  tak  kolejny  urlop  dobiegł  końca , a  ja  znów  na  „czysto” . Jednak  w  trakcie mojej  eskapady   po  Bieszczadach  , trafiłem  do  miejscowości  Werlas  .   Niewielka  wioska  położona  na  półwyspie  rozdzielającym  dwie  główne  odnogi  Zalewu  Solińskiego  , licząca  obecnie  około  100 mieszkańców  . Miejscowość  jest  trochę  rozwleczona , ale  widoki  rozciągające  się  z  najwyższych  wzniesień , lasy  obfitujące  w  grzyby  i  plaże  jeziora  odcisnęły  na  mnie  niezapomniane  wrażenia . Postanowiłem  kolejny  urlop  spędzić  właśnie  na  cyplu  Werlas . Aby  zorientować  się   w  możliwościach  wynajmu  domku  jak  najbliżej  wody  , pojechałem  do  jedynego  sklepu  w  wiosce  .  Okazało  się  że  dobrze  trafiłem  . Pani  Alina  , właścicielka  sklepu  okazała  się  bardzo  sympatyczną  i  kontaktową  osobą .  Dała  mi  sporo  kontaktów  , poinformowała  kiedy  ,  gdzie i  na  co    najlepiej  połowić ryby  w  jeziorze  .  Tak  nam  się  miło  gawędziło  że  rozmowa  zeszła  na  interesujące  mnie  tematy  historyczne  .  I  tu  zaskoczenie  , bowiem  pani  Alina  sporo  wiedziała  na  temat  historii Werlasu  . Okazało  się  że  to  osoba  zaangażowana  w  życie  wioski  , jest  radną  i  naprawdę  działa  w  interesie  ludzi  z  okolicy  . Obiecała  mi  spotkanie  z  najstarszym  mieszkańcem  Werlasu  , panem  Mieczysławem  , który  w  2010 roku miał  102  lata  .  Na  drugi  dzień  pojawiłem  się  w  sklepie  zaraz  po  otwarciu  . Starszy  człowiek  siedział  na  ławeczce  pod  parasolem  .  Niewysoki , schludnie  ubrany  nie  wyglądał  na  ponad  stulatka  . Przedstawiłem  się  i  poprosiłem  o  informacje  dotyczące  zdarzeń  z  czasów  I  Wojny  Światowej .
   Pan  Mieczysław lekko  drżącym  głosem  zaczął  opowiadać  o  tym  jaka  była  straszna  bieda , z  lat  dziecinnych pamiętał  jedynie  głód    . Pamiętał  jednak  ciepło  rodzinnego  domu  , opiekę  matki  nad  nim  i  jego  rodzeństwem  , pamiętał  również  swoją  babcię  , która  mieszkała  razem  z  nimi . Z  rodzeństwa  przeżył  tylko  on  . Były  to  ciężkie  czasy  , cokolwiek  udało  się  wydrzeć  ziemi  , lasom i  wodom  , często  zabierane  było  przez  przechodzące  wojska  .  Raz  było  to  wojsko  Austriackie  , innym  razem  Rosyjskie  , ale  najgorzej  było  jak  wpadli  Madziarzy . Mieli  obsesje  na  punkcie  szpiegów i  szukali  dowodów  na  pomoc  Rosjanom  . Wielu  chłopów  zginęło  w  ten  sposób  , rozstrzelanych  lub  powieszonych  za  to  iż  posiadali  jakieś  rzeczy  pochodzenia  rosyjskiego . Pan  Mieczysław  osobiście  nie  pamięta  tych  czasów  , ale  babcia  która  opiekowała  się  nim  , kiedy  rodzice  pracowali  w  polu  , opowiadała  mu  o  tych  ciężkich  czasach  . Opowiedziała  mu  również  o  wielkiej  bitwie  w  pobliżu  ich  domu  ,  o  tym  jak  w  śniegu  uciekała  z  nim  , małym  dzieckiem  do  kaplicy . Kule  świszczały  nad ..........c.d.n....
Fotografie  z  okolic  Rajskiego  , cmentarz  I wojenny  w  okolicy Paloty


* DSC00147.JPG (209.83 KB, 779x584 - wyświetlony 303 razy.)

* 149.JPG (254.12 KB, 845x634 - wyświetlony 402 razy.)

* 106.JPG (273.29 KB, 817x613 - wyświetlony 413 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #107 : Lipiec 04, 2013, 18:39:11

ciąg dalszy.

     ....głowami  , ale  nie  oglądała  się  za  siebie  , przez  las  , w  śniegu  po  pas  przedarła  się  do  sąsiadów  i  razem  z  nimi  schronili  się  w  kaplicy . Zainteresowany  tą  bitwą  spytałem  czy  zna  jakieś  szczegóły  tej  sprawy  .
   â€ž  Tak  ,  widzi  pan  ,  tam  jest  mogiła  .  Nie  ma  krzyża  ani  tablicy  , ale  jest  taki  wzgórek  gdzie  te  ruskie  zostały  pochowane  , a  ja  i  moja  rodzina  zawsze  na  wszystkich  świętych  palimy  tam  świeczki . Mnie  babcia  tak  nakazała  , żeby  pamiętać  i  nie  dawać  tam  nic  budować  , bo  przecie  rodzina  nie  wie  gdzie  zginęli i  leżą  pochowani . A  w zeszłym  roku  chcieli  zrobić  w  tym  miejscu  zawracanie  dla  aut  , ale  się  nie  zgodziłem  , bo  jak  to  tak  żeby  po  grobie  jeździć . A  co  do  bitwy  , to  Madziary schowały  się  na  wzgórzach  i  szczycie  jaru  , kiedy  drogą  w  dolinie  przejeżdżali  Kozacy  , zaczęli  do  nich  strzelać  . Nikt  nie  przeżył  , rannych  podobno  dobijali  bagnetami  . Konie  i  broń  zabrali  a  zabitych  miejscowi  chłopi  musieli  zakopać  na  pobliskiej  łące .”
    Poprosiłem  o  pokazanie  tego  miejsca .  Rzeczywiście  droga  na  miejsce  była  bardzo  wąska  i  po  kilkuset  metrach  kończył  się  asfalt  , a  zaczynała droga  polna . Wrażenie  było  niesamowite  .  Droga  w  dolinie  , z  lewej  strony  wzniesienia  , z  prawej  niewielka  łąka  i  za  nią  kolejne  wzniesienia  . Wszystko  to  wyglądało  jak  z  opowiadania  o  zasadzce  Węgrów  .  Za  ostatnią  chałupą  rozciągała  się  spora  łąka  a  przy  jej  skraju    znajdował  się  wspomniany  wzgórek  , z  kilkoma   wypalonymi   zniczami . Podziękowałem  za  rozmowę  i  wróciłem  do  Wołkowyi . Postanowiłem  odszukać  jakiekolwiek  informacje na  temat  potyczki  pod  Werlasem , przewertowałem  internet , dotarłem  do  księgarni  w  Baligrodzie  , przeszukałem  w  różnych  pozycjach  książkowych  cokolwiek  na  temat  Werlasu . Jedyne  co  udało  mi  się  znaleźć  to  niewielka  notatka  w  Przewodniku dla  prawdziwego  turysty „ Bieszczady” , Werlas strona  385 „ Zimą  1914/15 r . pod  Werlasem  wpadł  w  austriacką  zasadzkę  i  został  rozbity  pułk  kawalerii  rosyjskiej  . Poległych  pogrzebano  we  wspólnej  mogile w  lesie . „   Tyle  z  informacji  ogólnie  dostępnych  .  Postanowiłem  pobadać  trochę  tę  sprawę  i  wróciłem  do  domku  pana  Mieczysława .  Chciałem  poprosić  o  możliwość  pochodzenia  z  Wykrywaczem  na  terenach  należących  do  rodziny  starszego  pana . Na  miejscu  było  jakoś  sporo  osób  , wyglądało  że  co  najmniej  połowa  wsi  stoi  pod  domem  tej  rodziny . Okazało  się  że  prawnuk  pana  Mieczysława  utopił  się  rano  na  rybach . Wypadł  z  łódki  i  do  tej  pory  ratownicy  szukają  ciała . Pan  Mieczysław  stał  ze  swoją  wnuczką , matką  chłopaka  i  łkał  bezgłośnie  .  Poczułem  że  jestem  nie  na  miejscu  i  wycofałem  się  z  tego  terenu . Tak  ciekawie  się  zapowiadało  a  tu  takie  nieszczęście  tych  ludzi  . Wróciłem  z  urlopu  planując  już  na kolejny  rok  wypad  do  Werlasu . Los  jednak  tak  wszystkim  pokręcił  , że  w  Bieszczady  wróciłem  dopiero  w  2013 r. Tym  razem  wynajęliśmy  z  rodzinką  domek  na  cyplu  Werlaskim . Zaraz  po  przybyciu  zajrzałem  do  sklepu  pani  Aliny  , przypomniałem  się  i  poprosiłem  o  pomoc  w  odnowieniu  kontaktu  z  panem  Mieczysławem  . Okazało  się  że  zmarł  kilka  miesięcy  po  swoim  prawnuku  ,a w  domku  została  tylko  jego  wnuczka  i  jej  drugi  syn  Marek . Ta  wiadomość  mnie zasmuciła    , ale  postanowiłem  spotkać  się  z  obecną  właścicielką  pola  i  łąki  na  której  miała  miejsce  walka  . Spotkałem  się  z  tą  panią  następnego  dnia  , złożyłem  wyrazy  współczucia  z  powodu  śmierci  syna  i  dziadka  , opowiedziałem  jej  o  naszym  spotkaniu  dwa  lata  wcześniej i  o  planach  poszukiwawczych  na  jej  terenach  . Pani  w niezbyt  przyjemny  sposób  dała  mi  do  zrozumienia  , że  nie  ma  możliwości  prowadzenia jakichkolwiek  badań  na  jej  prywatnym  terenie  . Nie  życzy  sobie  żadnego  kopania  , bo  zacznie  ją  straszyć  .  No  cóż  ,  odpuściłem  , grzecznie  dziękując  za  rozmowę  i  poświęcony  mi  czas  , nie  zamykając sobie  drogi na  przyszłość  .  W  sklepie  opowiedziałem  pani  Alince  o  całej  sprawie  . Załatwiła  mi  za  to  możliwość  poszukiwań  na  wyższych  łąkach  , na  przeciwko  terenów  wnuczki  pana  Mieczysława . Silne  upały  w  drugiej  połowie  czerwca  uniemożliwiały wyjście  w  teren , dopiero  22 czerwca  o  poranku  pojawiłem  się  z  wykrywaczem na  łące  .  Było  dosyć  stromo  , zastanawiałem  się  jak  ludzie  uprawiają  tu  ziemię  .  Włączyłem  wykrywacz  , szybkie  ustawienie  do  gruntu  , potencjometr  dyskryminacji  ustawiłem  najniżej  , na  iron , mając  w  głowie  wizje  znajdywanych  guzików  , klamer  czy  odznak  pułkowych .  Po  przejściu  kilkudziesięciu  metrów  moje  wizje  zaczęły  się  rozjeżdżać  i  zaczynała  mi  świtać  myśl  o  c.d.n..
Fot .1 2010 rok Okolice  Bukowca ( droga  do  Pustelnika )
Fot.2  2010 rok  drogowskazy w  górach
fot .3 . 2013 okolice  Werlasu 



* DSCF9508.JPG (476.88 KB, 1000x750 - wyświetlony 375 razy.)

* DSC00050 (2).JPG (194.41 KB, 717x538 - wyświetlony 358 razy.)

* 017.JPG (249.97 KB, 817x613 - wyświetlony 382 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #108 : Lipiec 04, 2013, 21:03:14

Ciąg dalszy
.......znalezieniu  dokładnie  niczego  .  Pierwszy  sygnał  zadźwięczał  w  słuchawkach  , wzrok  skupiłem  na  wyświetlaczu gdzie  pojawiła  się  cyfra  56 .  To  coś  z  mosiądzu .  Odkopuję  , jest  łuska  ,  to  manlicher z  datą  na  kryzie  1908 .  Idąc  dalej  tym  torem  mam  sygnał  za  sygnałem  . To  znowu  łuski  i  wszystkie   austriackie , zaczynam  mieć  ich  po  trochu  dosyć  , tym  bardziej  że  słońce  znów  dopieka  jak  diabli .  Łuski  są  w  słabym  stanie  , pozieleniałe  i  rozkawałkowane  . Kolejny  sygnał  jest  inny  , numer  to  89-95 , jest  moneta  ,  to  grosz  SAP  w   fatalnym  stanie  .     Po  czterech  godzinach  kopania  łusek  , dałem  za  wygraną  i  zszedłem  na  skraj  pola  przy  drodze .  Odnalezione  setki  łusek  potwierdzały  wersję  o  zasadzce  na  przejeżdżających  Kozaków  . Węgrzy  ukrycie  na  szczycie  wąwozu  mogli  skutecznie  razić  przeciwnika  na  drodze  , sami  nie  będąc  narażeni  na  ostrzał  .  Postanowiłem  zakończyć   tę  mękę  z  łuskami  i  wrócić  do  domku  ,  a  potem  na  rybki  , przeskakując  przez  rów  zauważyłem  coś  błyszczącego  .  Schyliłem  się  i  podniosłem  kolejną  łuskę  , tym  razem  od  Werndla , ale  była  to  jakaś  dziwna  łuska , błyszcząca  jak  ze  stali  nierdzewnej  i  dziwnie  powycinana  . Nie  wiem  czy  miał  to  być  gwizdek  czy  jakaś  inna  forma  twórczości  żołnierskiej  . Podsumowując  tę  przygodę   Bieszczadzką  ,  potwierdzam  że  jest  tam  potencjał  , trzeba  tylko  mieć  szczęście  trafić  na   niezbadaną  miejscówkę  .  Nie  znalazłem  nic  szczególnego  uwagi  , ale  spotkania  z  ludźmi  , ich  relacje  , przyroda  i  emocje  zostawiły  we  mnie  silny  ślad  . Będę  wracał  w  Bieszczady  jak  tylko  będę  miał  możliwości . 
    
   Pavelock

Na  fotografiach pola na Werlasie . oraz  dziwna  łuska  od  Werndla   


* IMAG0674.jpg (233.63 KB, 545x817 - wyświetlony 386 razy.)

* 015.JPG (281.85 KB, 845x634 - wyświetlony 343 razy.)

* 013.JPG (203.65 KB, 845x634 - wyświetlony 362 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
motylanoga
MFE detektorysci.pl
Major
***

Pomógł 38
Offline Offline

Wiadomości: 691



Odpowiedz #109 : Lipiec 05, 2013, 16:05:44

Bardzo lubie czytać ten wątek. Nie ukrywam, że ostatnia opowieść czytałem z zapartym tchem gdyż dotyczy Bieszczad, które kocham i które są od jakiegoś czasu moim kompleksem…
Zastanawiałem się nawet przez chwilę, czy panu Hubertowi nie chodziło o nas (koledzy z Gorlic…) bo przecież podczas ostatniego pobytu (przełom września i października 2011) zwróciliśmy się do niego powołując na znajomość z Tobą. Natomiast naszym zdaniem jego pomoc w namierzeniu jakiegokolwiek miejsca związanego z historią Wielkiej Wojny była, że tak powiem – mocno wątpliwa. Pan Hubert przewiózł nas po bliskiej okolicy, inkasując stawkę rynkową i… tyle. W wskazanych miejscach nie było zupełnie nic i wróciliśmy jak niepyszni na kwatery do Cisnej…
Auto ma fajne, nie powiem. Trudno mi się natomiast oprzeć wrażeniu, że fantazję ma jeszcze bujniejszą i tak naprawdę każdy, kto do niego trafia poznaje podobną opowieść.
A o samych Bieszczadach i ich pierwszowojennej legendzie można by książki pisać. Dla nas okazały się zupełnie niełaskawe. W ciągu 4-dniowej wyprawy prócz łusek i amunicji, jednego bączka AW oraz 4 „cip” nie znaleźliśmy nic. Pozostałości po wojnie jest dużo, na każdym kroku. Pozostałości po poszukiwaczach niestety też. Szklanki, czasem zapalniki to norma. Odwiedziliśmy zarówno bardziej znane tereny (Chryszczata, Maguryczne) jak i te mniej rozpoznane. Z podobnymi efektami. Opowieści o walających się pod każdym krzakiem klamrach i manierkach niestety zdeaktualizowały się ze 20 lat temu…
Natomiast sama eksploracja wymaga nie lada kondycji. Ale piękno przyrody, widoki i świadomość pożogi, jaka przetoczyła się przez te tereny będzie jeszcze długo gnała w te tereny poszukiwaczy przygód.
Jestem pewny, że ja też tam wrócę…
Zapisane

"(...)to ewidentnie jest parówka!"
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #110 : Lipiec 05, 2013, 17:04:23

Myślę  Grzesiu  że  było  coś  w  tym  z  prawdy  .  Chłopcy  z  Gorlic  trafili  tam  pod  koniec  maja  , a  wy  z  Emesem  jak  kojarzę  byliście  we  wrześniu  . Nawet  nie  pomyślałem  o  was . Zresztą  i  tak  dałem  wam  namiar  na  tego  gościa . Podejrzewam  że  Hubert zaczął  wykorzystywać  zainteresowanie  poszukiwaniami  po  tych  sytuacjach  z  Bukowca  . Krótko  mówiąc  dodał  sobie  legendę  do  swojej  działalności  aby  mieć  więcej  klientów .  Wierzę  że  zrzutowisko  pod  Bukowcem  istniało  , tym  bardziej  że  byłem  w  tym  miejscu  i  znać  było  że  chłopcy  działali  . Na  marginesie  , nawiązałem  kontakt  z  jeszcze  jednym  leśnym  człowiekiem  , który  obiecał  zaprowadzić  mnie  do  miejsc  -cytat "  jeszcze  dziś  w  tych  miejscach  włosy  stają  na  głowie " .
W  tym  roku  w  związku  z  dużą  ilością  pracy  nie  dam  rady  , ale  za  rok  spróbuję  dostać  się  w  te  miejsca .
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
emes
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 30
Offline Offline

Wiadomości: 1144



Odpowiedz #111 : Lipiec 08, 2013, 17:45:26

Oj tak, Biesy uczą pokory...ale klimat jest super, teren rozległy i myślę, że jeszcze niejedno da się tam trafić...
Ostatnia zmiana: Lipiec 08, 2013, 17:47:14 wysłane przez emes Zapisane

"Całemu oddziałowi wojska złożono najserdeczniejsze życzenia ekshumacji" (anonimowy uczeń)
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #112 : Lipiec 21, 2013, 14:16:17

                           „ W  ludzkiej  Pamięci  pozostali  , choć  bezimienni „


   Z   panem  Markiem  Lesiakiem  poznałem  się  kilka  lat  temu  przy  okazji  zakupu  karpi . Stawy znajdują  się  w  Jeżowie  i  muszę  przyznać  , że  ryba  z  jego  stawów  smakuje mi  wyśmienicie  .  Los  zetknął  nas  znowu  w  lipcu  2013  roku  , podczas  wykonywania  usług  instalacyjnych  w  domu  pana  Marka . Na  podwórku  pod  wiatą  zauważyłem  stare  żelazka  , koła  od  wozów  , narzędzia  i  sprzęt  używany  w  dawnych  czasach  na  wsi  . Zaczęliśmy rozmawiać  na  ten  temat  a  dyskusja  nasza  zahaczała  o  coraz  to  dawniejsze  czasy  i  historie  związane  z  Jeżowem  .  Po  pewnym  czasie  dołączył  do  nas  ojciec  pana  Marka  , Zdzisław  Lesiak  , dziś  84  - letni  człowiek .  Okazało  się  że  pan  Zdzisław  ma  fenomenalną  pamięć  i  zna   wiele   ciekawych   epizodów   związanych   z   wioską   ,  w   szczególności   z   II   Wojną  Światową .   
   Kiedy  wybucha  wojna  ma  10  lat  , ale  to  właśnie  w  tym  wieku  zapamiętuje  się  najbardziej  sytuacje  , które  przeżywa  w  swoim  umyśle  .  Już  pod  koniec  1939 roku jest  świadkiem  pobicia  kolbą  i  lufą  karabinu , niedosłyszącego  sąsiada , który  nie  zrozumiał  nakazu  oddania  zapasów  Niemcom  . Człowiek  ten  zmarł  po  kilku  tygodniach  .  Jednak  najbardziej  wstrząsające  zdarzenie  miało  miejsce  w  1942  roku  , tuż  przed  Świętami  Wielkanocnymi  . Kiedy  pan  Zdzisław  opowiadał  mi  tą  historię  kilka  razy  musiał  przerywać  , gdyż  łzy  wzruszenia  , nie  pozwoliły  mu  mówić .
   Relacja  pana  Zdzisława  Lesiaka  :
   „ W dzień  przed  tragedią  , do  wioski  przyjechali  Cyganie . Wozy  obite  płótnem pozostawili  pod  lasem  między  Jeżowem  a  Gracuchem  , nad  drogą  Sendowską  . Przyszli  do  wioski  z  dziećmi  prosząc  o  jedzenie  , proponując  handel  wymienny  . Rozmawiałem  z  jednym  , pytałem  gdzie  jadą dalej  i  czy  Niemcy  nie  zabierają  im  koni  . Chudziutkie  to  były  szkapiny , a  ludzie  też  tak  jakoś  nędznie  i głodno wyglądali .  Wrócili  do  taboru i zostali pod  lasem  na  noc  .  Późnym  popołudniem  do  sołtysa  Feliksa  Kotasa podjechał  samochód    z  dwoma  oficerami  SS  i eskortą  .  Potem  pojechali  do  gajowego  Wasika ( imienia  nie  pamiętam ) . Wszystkim  wiadomo  było  że  lubił  się  z  Niemcami  . Uprzykrzał  życie  mieszkańcom  różnymi  sposobami ,  a  to  doniósł  do  żandarmerii  na  zastawiającego  wnyki  sąsiada  ,  a  to  próbował  pozyskać  ziemię  od  innego  w  nielegalny  sposób  . W  pierwszym  przypadku  sprawa  zakończyła  się  batami  dla  nieszczęśnika  , w  drugim  przypadku  nic  nie  wskórał  . Wasik  obiecał  SS-manom  polowanie  na  cietrzewie  , a  że  na  tokowisko  trzeba  udać się  skoro  świt  , umówił  się  z  nimi  nazajutrz  . Na  drugi  dzień  obudziły  mnie  wystrzały  z  dubeltówki  . Niemcy  polowali  na  cietrzewie  w  miejscu  wskazanym  przez  gajowego  Wasika , który  również  był  na  tym  polowaniu . Nieopodal  czekał  z  końmi zaprzęgniętymi  do  bryczki  żołnierz  .  Niemcy  wracając  zauważyli  smużki  dymu  od  strony drogi  na  Sędów  . Zainteresowani  spytali  Wasika co  tam  się  dzieje  . Ponoć  opowiedział  im  że  stacjonują  tam  Cyganie  , którzy  chodzili  wczoraj  po  wsi  .  Oficerowie  zostawili  upolowane  ptactwo  w  bryczce  , nakazali  żołnierzowi  wezwać  posiłki  , a  sami  udali  się  pieszo  w  stronę  taboru Romów . Oczywiście  prowadził  Wasik  . Zanim  Niemcy  dotarli  na  miejsce  , do  wsi  przyjechał  gazik  z  kilkoma  żołnierzami  . Zabrali  z  domu  sołtysa  żeby  pokazał  im  drogę  do  miejsca  gdzie  byli  Cyganie  .  W  tym  czasie  w  obozie  obudzonym  strzałami  na  polowaniu  , szykowano  się  do  odjazdu  w  stronę  Sobienia  .  Jedna  z  kobiet  tknięta  złym  przeczuciem  przebrała  najmłodszego  synka  w  dziewczęce  ubrania  .  Głośne  Halt ! Halt !  przerwało    krzątaninę  przy  koniach  .  Nadjechał  samochód  i  reszta  żołnierzy  wzięła  na  cel  biednych  Romów  .  Wasik  przetłumaczył  żeby  wszyscy  mężczyźni  poszli  przez  pole  do  domu  sołtysa  na  przesłuchanie  , kobiety  mają  tu  zostać  .  Było  sześciu  mężczyzn  ( w tym  przebrany  pięcio lub  sześcioletni  chłopiec ) , w  eskorcie przez  łąki  poszło  pięciu  dorosłych  . W  domu  sołtysa  odbyło  się  okazanie  i  przesłuchanie  tych  ludzi  . Po  krótkiej  naradzie  SS-mani  wydają  wyrok  śmierci  do  wykonania  zaraz  ,  za  stodołą  Feliksa  Kotasa  .  Sołtys  prosi  żeby    tu nie  strzelać    ,  że  za  blisko  , żeby  nie  za  jego  stodołą  .  Niemcy  zwracają  się  do  Wasika  , aby  wskazał  cdn.....

Fot 1 . Pan  Zdzisław Lesiak  z  synem  Markiem  .
Fot.2 . Pan  Dariusz  Kucharski  pokazuje  mogiłę  .
Fot.3. Mogiła  Romów


* Zdjęcie0012.jpg (367.48 KB, 780x1040 - wyświetlony 379 razy.)

* Zdjęcie0009.jpg (394.06 KB, 660x880 - wyświetlony 714 razy.)

* Zdjęcie0006.jpg (417.34 KB, 720x960 - wyświetlony 473 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #113 : Lipiec 21, 2013, 14:20:19


............lepsze  miejsce  na  egzekucję  .  Miałem  wtedy  13  lat  i  rozumiałem  już  pewne  sprawy  .  Obserwowałem  wszystko  zza  płotu  i  pilnowałem żeby  nie  zauważył  mnie  żaden  z  żołnierzy  . To  co  się  działo  w  polu  i  w  domu  sołtysa  wiem  z  jego  opowiadania  .  Nagle  otwierają  się  drzwi  .  Wychodzą  z  rękami  splecionymi  z  tyłu  głowy  ,  a  za  nimi  SS-mani i  eskorta .  Widzę  jak Wasik  pokazuje  ręką  na  las  .  Kolumna  ruszyła  w  stronę  niewysokiej  górki  w  pobliskim  lesie  ,  na  wprost  domu  Kotasów  . Powoli  aby  mnie  nikt  nie  zauważył  ruszyłem  za  nimi  do  lasu .  Roślinność  jeszcze  nie  była  rozwinięta  po  zimie  , dlatego  wykorzystywałem  młodnik  sosnowy  . W  drodze  trzeba  było  przejść  przez  rów  , teraz  zalany  częściowo  wodą  . Nagle  słyszę  podniesione  głosy  , strzały  i  cisza  .  Widzę  że  kawalkada  ruszyła  dalej  . Później  dowiedziałem  się  że  jeden  z  Cyganów  rzucił  się  do  ucieczki  tym  rowem  , wykorzystując  moment  nieuwagi  Niemców  przy  przekraczaniu  tej  przeszkody  .  Strzelili  do  niego  kilka  razy  ale  bez  powodzenia  , podobno  uciekł  .  Na  miejsce  dotarło  czterech  nieszczęśników  . Zza  grubej  białej  brzozy  widziałem  jak  żołnierz strzela  w  tył  głowy  każdemu  z  osobna  .  Dla  mnie  to  był  szok  , nie  mogłem  się  ruszyć  ze  strachu  i  tego  czego  byłem  świadkiem  . Kątem  oka  widziałem  wymiotującego  Wasika  i  śmiejących  się  z  tego  powodu   SS-manów . Niemcy  wrócili  do  samochodu  ,  a  Wasik  został  na  miejscu  kaźni . Po  niedługim  czasie  dotarły  tu  Cyganki .  Rzucały  się  na  ciała  pomordowanych  , a rozpacz tych kobiet   była  tak  straszna  , że  szlochałem  razem  z  nimi  ukryty  w młodniku sosnowym . Ale  to  nie  koniec  .  Wasik  jakby  dostał  szału  i  zaczął  okładać  kobiety  kijem  , odganiając  je  od  zabitych  .  Po  odjeździe  Niemców  do  Końskich  , sołtys  przyprowadził  kilku  mężczyzn  z  łopatami  , żeby  wykopać  grób  zabitym . Oprócz  sołtysa  Feliksa  Kotasa  , obecni  byli  Lis  Adam , Kania  Józef  i  jeszcze  dwóch  innych  , których  nie  pamiętam . Wasika  przy  zabitych  już  nie  było  . Mężczyźni  głośno  mówili  o  przyczynieniu  się  Wasika  do  tej  tragedii . Miejsce zostało  oznaczone  brzozowym  krzyżem  . Cyganki  nie  pojawiły  się  , a  i  na  miejscu  pod  lasem  było  pusto . Nikt  nie  widział  kiedy  kobiety  z  dziećmi  wyniosły  się  z  Jeżowa .
Niedługi  czas  potem , może  kilkanaście  miesięcy   przyszli  partyzanci  do  gajowego  Wasika i  przeczytali  mu  wyrok  .  Został  rozstrzelany  za  wysługiwanie  się  Niemcom i  prześladowanie  mieszkańców  wsi  Jeżów .  Nie  wiadomo  gdzie  został  pochowany . „
   Ponieważ  dramatyczna  historia  zamordowania  Romów  zainteresowała  mnie  bardzo  , poprosiłem  o  wskazanie  miejsca  pochówku  .  Pan  Zdzisław  , zaproponował  że  to  miejsce  pokaże  mi  pan  Dariusz  Kucharski  , który  pamięta  i  sprząta  mogiłę  przed  1  listopada . Teraz  wszystko  zarosło  ,  samochodem  nawet  do  drogi  leśnej  się  nie  dojedzie  .  Stajemy  autem  za  dawnym  klubem  wiejskim  i  idziemy  przez  łąkę  do  lasu  .  Wysoka  trawa  , ledwo  widoczna  ścieżka  doprowadza  nas  do  rowu  przecinającego  pola  .  Czyżby  tą  samą  drogą  przechodzili  skazańcy  ?   Uroszeni  dochodzimy  do  leśnego  duktu  . Pan  Darek  chwilę  się  zastanawia  i  wskazuje  kierunek  na północny  wschód  . Jeszcze  kilkaset  metrów  i  widzę  wśród  drzew  wyrastający  wzniesienie  ,  a  nieopodal  brzozowy  pal  z dwoma   figurami  Chrystusa Ukrzyżowanego . W  latach  50-tych  na  to  miejsce  zaczęli  przyjeżdżać  Romowie . Przyjeżdżał z nimi   ocalały   chłopiec , już  jako  dorosły mężczyzna  . Cyganie  śpiewali  pieśni  , piekli  nad  ogniskiem  mięso  i  popijali  trunki  , wylewając  jeden  kieliszek  na  grób  zabitych  .  Odbywało  się  tak  co  roku  , aż  do  2005  roku . Od  tamtej  pory  żaden  z  Romów  nie  pojawił  się  przy  grobie  .  Mimo  tego  mieszkańcy  pamiętają  .  Zastanawia  mnie  jednak  coś  innego  .  Nikt  nigdy  nie  powiedział  jak  nazywali  się  zabici  , nie  zostawili  żadnej  tabliczki  z  imionami .  Do  dziś  leżą  tam  czterej  bezimienni  Cyganie  .

Pavelock


* Zdjęcie0005.jpg (417.8 KB, 720x960 - wyświetlony 345 razy.)

* Zdjęcie0008.jpg (433.66 KB, 720x960 - wyświetlony 964 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #114 : Sierpień 02, 2013, 15:36:26

Wklejam  uzupełniony  artykuł  o  Wojciechu  Kronenbergu . Doszło  kilka  nowych  zdjęć  .
http://www.konskie.org.pl/2013/08/poszukiwanie-brzozowego-krzyza-wojciech.html#more
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #115 : Sierpień 22, 2013, 21:42:54

                                                               „ Zasobnik „

   Na  ślad  historii  o  ukrytym  zasobniku  ze  zrzutu  , trafiłem  we  wczesnych  latach  90 – tych . Pewien człowiek    dowiedział  się  jakie  mam  hobby , wspomniał    historię  o  ukrytym  w  pobliskim  Nieświniu  zasobniku  zrzutowym  z  Anglii , z  czasów  II  Wojny  Światowej . Podobno  w marcu  1943  roku  ,  ciemną  nocą ,  nadleciał  w  okolice  Końskich  brytyjski samolot  transportowy  Halifax . Zrzut  odbył  się  na  polanie  w  lasach  między  Piłą  a  Starą  Kuźnicą  . Na  spadochronach wylądowało  kilku  skoczków  tzw.”cichociemnych „ , oraz  kilka  pojemników  z  materiałami , amunicją  i  bronią  dla  miejscowych  oddziałów  partyzanckich . Operacja  ta  nosiła  kryptonim  „ Brick „ ,  a  oficerami  skaczącymi  z  13  na  14  III. 1943 r byli :




W marcu 1943 przerzucony na spadochronie do Polski, ląduje  w  pobliżu Końskich .Otrzymał przydział do Wywiadu Komendy Głównej AK w wileńskim ośrodku wywiadowczym. 8 listopada 1943 zatrzymany przez Gestapo, załamał się w śledztwie, ale 13 listopada 1943 zdołał uciec. Następnie służył w partyzantce. 19 marca 1944 objął dowództwo 6 Wileńskiej Brygady AK, którą dowodził w Operacji Ostra  Brama . 17 lipca 1945 został aresztowany przez NKWD, 18 miesięcy więziony w Wilnie, następnie w obozach w Ostaszkowie i Murszańsku w ZSRR. Do Polski powrócił 26 lipca 1948. Zmarł w 1967 w Zerzniu koło Warszawy



* 175px-Franciszek_Koprowski.jpg (9.08 KB, 175x239 - wyświetlony 258 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #116 : Sierpień 23, 2013, 05:57:16

       ppor. Longin Jurkiewicz "Mysz”

   został 13 marca 1943 r. zrzucony na teren Polski. Od lipca do listopada 1943 r. kierował techniką Ośrodka Wileńskiego Wywiadu Dalekosiężnego Komendy Głównej AK. Ośrodek obejmował swą działalnością Łotwę, Litwę, Białoruś i Wileńszczyznę .  Longin Jurkiewicz był podporucznikiem, używał oryginalnego pseudonimu “Mysz”. W listopadzie 1943 r. został aresztowany przez wileńskie gestapo. Przesłuchiwany przez Niemców i ich litewskich pomocników w gmachu o ponurej sławie, przy ulicy Ofiarnej, został zakatowany, nie zdradziwszy przedtem żadnych tajemnic organizacji.



fot. ppor Jurkiewicz  w  środku  .


* SM0_37-547-3.jpg (102.82 KB, 540x800 - wyświetlony 305 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #117 : Sierpień 23, 2013, 17:01:42

              ppor. Wojciech Lipiński "Lawina"

        Urodził się 12 listopada 1921 r. w Bliżynie. Od roku 1925 zamieszkał w Skarżysku Zachodnim. Nie  może  pogodzić  się  z tragedią  Września  1939 r. przedostaje  się  do  Budapesztu , później  przez  Jugosławię  i  Włochy  trafia  do  Francji . Wstępuje  do  Brygady Strzelców  Podhalańskich , a  w  maju  1940 roku  walczy o  Narvik  . W  Norwegii zostaje  ranny  , przetransportowany  do  Szkocji  , gdzie  uhonorowano  go  Srebrnym  Krzyżem  Virtuti Militari z  rąk  gen. Sikorskiego . W Szkocji Lipiński ukończył Szkołę Podchorążych i wkrótce został awansowany na oficerski stopień podporucznika .Nocą 13/14 marca 1943 r. w ramach operacji pod kryptonimem „Brick”, Lipiński „Lawina” z trzema innymi „cichociemnymi” skoczył w pobliżu Końskich. „Lawina” i „Bekas” wkrótce po  skoku  zostali zatrzymani i osadzeni w więzieniu gestapo, które na szczęście nie rozpoznało ich jako cichociemnych.  Okrutnie torturowanych przetrzymywano w brudnych , zawszonych celach. Konspiracja ruszyła z pomocą. Więzionych udało się po kilkunastu dniach wykupić, w czym dopomogło im zachorowanie na tyfus, którego Niemcy panicznie się obawiali (konspiracyjnie do celi dostarczono im wszy zarażone prątkami). Działał  na  Wileńszczyźnie  , gdzie  zasłynął  akcją  przeciwko  Szaulisom mordującym przerzucanych  Polaków  do  Szwecji .Wiosną 1944 r. po zajęciu wschodnich terenów Polski przez radziecką armię,  „Lawina” został odwołany do Warszawy, gdzie otrzymał nominację na z-cę kierownika komórki bezpieczeństwa w centrali Armii Krajowej .Po  wojnie  ujawnił  się  służbom  bezpieczeństwa  .Zmarł 5 lipca 2004 roku. Pochowany w Panteonie Żołnierzy Polski Walczącej cmentarza wojskowego w Warszawie przy udziale kompanii honorowej WP., delegacji kapituły Kawalerów Krzyża VM, pocztu sztandarowego jednostki Grom .
 


* lawina.jpg (20.22 KB, 252x360 - wyświetlony 252 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #118 : Sierpień 23, 2013, 17:08:42

                                                      ppor. Janusz Messing "Bekas"


Tak  jak  „ Lawina „  , Janusz  Messing  trafia  do  tworzącego  Wojska  Polskiego  we  Francji  , walczy  w  Norwegii gdzie  zostaje  ranny  . Trafia  tym  samym  statkiem  do  Szkocji , zostaje  odznaczony , a  później  trafia  na  kurs  cichociemnych . W  nocy  z  13/14 III.1943  ląduje  na  spadochronie  w  okolicy  Końskich  .Zostaje  zatrzymany  razem  z  „Lawiną „  w  pociągu  do  Tomaszowa . Trafia  do  więzienia  , ale  dzięki  organizacji  zostaje  wydostany i  wyleczony  z  tyfusu  na  melinie . W  AK  zajmuje  się  wywiadem . Walczy  w  Powstaniu  , trafia  do  niewoli  , a  później  do  obozu  . Po  wyzwoleniu  obozu  przez  wojsko  Amerykańskie próbuje  dostać  się  do  Polski  .  W  drodze  jednak  zmienia  zdanie  i  przedostaje  się  do  Anglii .Zmarł 04.01.2010 r. 



   Lądowanie  przebiegło    bezpiecznie  , w  oznaczonym  czasie  i  miejscu .  Oficerowie   mieli  ze  sobą  tak  zwane  „ złote  pasy „ , które  musieli  ukryć  zgodnie  z  instrukcją  . Informacje  dotyczące  miejsca  ukrycia  pasów  przekazano  miejscowej  placówce  AK . Grupa  ochraniająca  przybycie  skoczków  , zabezpieczyła  również  zasobniki  . Większość  zrzuconych  pojemników  przewieziono  do  magazynów  leśnych  . Okazało  się  że  wszystkie  nie  wejdą  na  podwody  i  kilka  trzeba  ukryć  na  miejscu  w  lesie .   
   Po  kilku  dniach  partyzanci  po  wyprawieniu  gości  z  Anglii w  wyznaczone  im  rejony  , wrócili  na  miejsce  ukrycia  „ złotych pasów „  i  zasobników  . Podjęto  parciane  pasy  w  których  zaszyte  były  złote  monety  i  dolary  . Po  przekazaniu  depozytu  do  sztabu  , okazało  się  że  jeden  z  nich  jest  naruszony  i  brak  jest  pliku  banknotów  20  dolarowych . Pierwsze  podejrzenia  padły  na  członków  ruchu   oporu  biorących  udział  w  przyjęciu  zrzutu  , oraz  podjęciu  i  przekazaniu  pasów  do  centrali . Żołnierze  wzięli  sobie  za  punkt  honoru  odnalezienie  brakujących  pieniędzy  .  Wywiad  nakazał  pilnować  przeróżnych  transakcji  na  bazarze  , melinach i  na  czarnym  rynku   gdzie  mogłyby  pojawić  się  dolary . ( Podobną  sytuację  mogliśmy  oglądać  w  serialu  Czas  Honoru , prawdopodobnie  scenarzysta  skorzystał  z prawdziwej  historii  z  okolic  Końskich ) . Wróćmy  jeszcze  do  zasobników  , ukrytych  w  lesie  po  zrzucie  .  Otóż  zakopano  4  pojemniki  , a  podjęto  kilka  dni  później  tylko  3  .  Znać  było  ślady  czyjejś  ingerencji  w  skrytce . Ślady  dwóch  ludzi  i  bruzda  wyorana  przez  ciągnięty  ciężar  prowadziły  do  skraju  lasu  , gdzie  ślady  kończyły się  na  drodze . Prawdopodobnie  zasobnik  został  włożony  na  wóz konny . Próby  odnalezienia  skradzionego  pojemnika  spełzły  na  niczym .  Nie  znaleziono  żadnego  śladu , mimo  zakrojonego  na  szeroką  skalę  śledztwa . Ale  ważniejsze  były  skradzione  dolary  , chodziło  przecież  o  prestiż  i  honor  żołnierzy  podziemia  . Po  kilkunastu  dniach  na  czarnym  rynku  pojawia  się  20 dolarowy  banknot . Ktoś  zapłacił  nim  za  niedostępne  nigdzie  indziej  lekarstwa  .  Odzyskano  ten  banknot  i  uzyskano  informację  o  człowieku  , który  nim  płacił  . Człowiek  ten  został  zatrzymany  i  poddany  śledztwu  . W trakcie  przesłuchania  wyszło  że  pozyskał  on  kilka  banknotów  od  chłopa  z  okolicznej  wioski  , u  którego  zaopatrywał  się  w  mięso  . Zaopatrzeni  w  niezbędne  informacje  dotyczące  zamieszkania  „ dolarowego  chłopa „ , ruszyli  pod  wskazany  adres  .  W  chacie  widać  było  wszędobylską  biedę  , na kuchni  gotowały  się  ziemniaki  , a  gromadka  dzieciaków  ciekawie  przyglądała się  partyzantom . Żona  gospodarza  spoglądała  z  niepokojem  na  przybyłych  . Chłop  na  początku  nie  przyznawał  się  do  znajomości  z  człowiekiem  z  bazaru , ale  po  kilku  przypominających  razach  , przypomniał  sobie  o  handlu  wymiennym z  tym  człowiekiem  .  Chłop  organizował  i  sprzedawał  lub  wymieniał  mięso  na  inne  towary  z  mieszkańcami  miasta  . Po  pytaniu  o  dolary  , zaciął  się  w  sobie  i  nie  odpowiadał  na  żadne  pytania  . Nie  pomogły  kuksańce  i  groźby  .  Dopiero  przerzucony  przez  belkę pod  sufitem  sznur  z  pętlą  , płacz  dzieci  i  błaganie  żony  ,złamało  nieszczęśnika  i  wskazał  miejsce  ukrycia  dolarów  .  Skrytka  znajdowała  się  w  dolnej  części  glinianego  pieca  ,  w wydrążonym  otworze  zamaskowanym  kawałkiem  pomalowanej  na  biało  wysuszonej  gliny . Brakowało  3 banknotów  20  dolarowych  , które  odzyskano  od  człowieka  z  bazaru  .  Chłop  oberwał  wyciorem  po  gołym  tyłku  i  dostał  ostrzeżenie  .  Pieniądze  odzyskano  i  przekazano  do  sztabu  . 


* bekas.jpg (120.74 KB, 781x1148 - wyświetlony 297 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #119 : Sierpień 23, 2013, 21:04:41

         ciąg  dalszy  " Zasobnik"

            Ale  co  z  zasobnikiem  ?  Prowadzona  sprawa  nie  przyniosła  rezultatu  .  Chłop  nie  wiedział  nawet  o  co  go  pytają .  Nie  widział  nic  i  nikogo  . Opowiedział  że  wracając  z  pozyskanym  mięsem  przez  las  w  nocy  z  13/14 III  , zobaczył  wozy  i  żołnierzy  kierujących  się  w  stronę  Niekłania  .  Poczekał  aż  przejdą  i  ruszył tam  skąd  wyjechali  partyzanci . Odnalazł  miejsce  po  ogniskach  i  domyślił  się  że  był  zrzut  .  Poczekał  do  rana  i  zaczął  szukać  śladów  .  Widać  było  próby  maskowania  bytności  skoczków  i  partyzantów  , ale  bystry  chłop  , wychowany  w  lesie  , wiedział  jak  znaleźć  wskazówki  i ślady .  Znalazł  w  pewnym  miejscu  kilka  niedopałków  papierosów  i  trochę  śladów  butów  . Nienaturalne  wydało  mu  się  niewielkie  wzniesienie  z  posadzonym  jakby  krzakiem  rokity .  Odnalazł  ukryte  pasy  , ale  odpruł  tylko  jedną  kieszeń  i  wziął  zwitek  banknotów . To  wszystko  jednak  go  przeraziło  i  przerosło  , resztę  zostawił  jak  było  i  z  powrotem  zamaskował  skrytkę  .  W  domu  żona  nakazała  odnieść  dolary  na  miejsce  , ale  chłop  się  zastanawiał  , a  kiedy  zdecydował  się  odnieść  skradzione  pieniądze  , było  już  za  późno  .  Sprawa  zaginionego  zasobnika  nigdy  nie  została  wyjaśniona  .
   W  roku 1991 trafiłem  do  szpitala  na  rutynowe  badania  , które  miały  potrwać  kilka  dni  .  Leżałem  na  sali  z  dwoma  innymi  pacjentami . W chwilach  między  badaniami czytałem  książki  o  charakterze historycznym , którymi  również  żywo  interesował  się  jeden  z  chorych .  Po  trochu  , nasze  rozmowy  przeradzały  się  w  ciekawe dyskusje  na  temat  lokalnej  historii .  Jeden  temat  zainteresował  mnie  szczególnie ,  a  dotyczył  lądowania  cichociemnych wiosną  1943 r oraz  zrzutowego  pojemnika . Pacjent  ( prosił  o  anonimowość  ) opowiedział  ciekawą  historię  na  temat  tego zrzutu .
   Tę  historię  usłyszałem  od  dziadka  w  latach  60-tych , kiedy  miałem  10-12 lat  , bardzo  dobrze  zapamiętałem szczegóły .W  nocy  z  13/14 III do    domu  jego  dziadków  ktoś łomotał  zawzięcie  domagając się  otwarcia  drzwi . W pierwszej  chwili  dziadek  pomyślał  że  to  żandarmi , ale  ktoś  mówił  w  języku  polskim . Okazało  się  że  to  „leśni „ żołnierze  szukali  podwody  . Przy  okazji  wpadli  do  kuchni  szukając  czegoś  do  jedzenia  , po  domu  rozszedł  się  zapach  dymu  z  ogniska . Dziadek  zaprzągł  konia  do  wozu  i  ruszył  w  stronę  Czystej  razem  z  grupą  partyzantów . Był  zaprzysiężony i wcześniej  wiele  razy  pomagał  podziemiu  w  różny  sposób . Czekał  na  zrzut  razem  z  placówką  Niekłańską  , później  załadowany  wóz  poprowadził  w  stronę  Smarkowa  . Tam  kazano  mu  czekać  , a  wóz  z  ładunkiem  zabrano w  nieznanym  kierunku  .  Dziadek  opowiedział  , że  nie  zabrano  wszystkich  pojemników z  polany  , że  dwa  zostały  zakopane  w  piaszczystym  młodniku  . Było  już  rano  gdy  odprowadzono  konia  dziadkowi , kazano  czekać  kilka  dni  na  reakcję  Niemców czy  jej  brak w  sprawie  zrzutu  . Dwa  kolejne  zasobniki  miały  zostać  podjęte najpóźniej  za  trzy  , cztery dni . Ponieważ  było  już  dobrze  widno  , dziadek  ze  względów  bezpieczeństwa  musiał  przesiedzieć  w  lesie  i  czekać  do  zmierzchu  .  Było  to  konieczne  , gdyż  jeden  z  sąsiadów  na  wsi  współpracował  z żandarmerią  i  na  pewno  by  się  zainteresował  gdzie  to  był  wozem  po  nocy  . Dziadek  postanowił  zaczekać  niedaleko  miejsca  nocnego  zrzutu , zaszył  się  w  młodniku  i  czekał  . Najgorszy  był  brak  papierosów  , te  które  dostał  od  żołnierzy  wypalił  po  drodze  . Nagle  usłyszał  turkot  kół  i  rozmowę  dwóch  ludzi , którzy  zatrzymali  się  jakieś  100 m od  jego  kryjówki  . Przy  drodze  leżał  „ suszek „ , uschnięte  powalone  drzewo miało  paść  łupem  dwóch  mężczyzn . Pocięli  piłą  drzewo  na  mniejsze  kawałki  ,  wrzucili  na  wóz i  rozglądali  się  po  okolicy  za  jeszcze  jakimś drzewem  na  opał  . Dziadek  zorientował  się  , że  obracają  się  bardzo  blisko  młodnika  w  którym  ukryte  zostały  dwa  zasobniki  . Nie  znał  tych  ludzi  , przyjrzał  się  dokładnie  koniowi z  wozem  , gdyż  był  on  bardzo  charakterystyczny  . Dyszel  zrobiony  był  jakby  ze  starego  szlabanu  w  biało-czerwone  pasy . Po  pewnym  czasie  nie  słyszał  łamania  gałęzi  , tylko  podniesione  i  zaraz  przyciszone  głosy  tych  ludzi .  Musieli  trafić  na  skrytkę  . Załadowali  pojemnik  na  wóz  i  przykryli  gałęziami  , po  czym  odjechali  w  stronę  skąd  przybyli . Dziadek  odczekał  trochę  i  jak  mógł  najciszej  zaczął  skradać  się  za  mężczyznami  .  Doszedł  za  nimi  do  rozwidlenia  dróg  leśnych  ,  a  oni  udali  się  w  stronę  Nieświnia .  Dziadek  pomyślał , że  tak  „oznakowany”  wóz  będzie  łatwo  odnaleźć  i  zawrócił  do  pozostawionego  w  młodniku  konia . W  ciągu  kilku  dni  spodziewał  się  wizyty  leśnych  w  sprawie  pobrania  zasobników  , ale  nikt  się  nie  pojawił  , nie  zdobył  również  informacji  na  temat  ludzi  i  wozu  , którzy  zabrali  jeden  z  pojemników . Dopiero  po  dwóch  tygodniach  został  zabrany  na  przesłuchanie , które  odbyło  się  na  plebanii w  Niekłaniu . Pomimo  dokładnie  przekazanych  informacji w  sprawie  , oficer  jakby  zlekceważył  te  doniesienia  i  wręcz  sugerował  czy  aby  nie  dziadek  pobrał  sobie  jednego.........cdn
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
Strony: 1 ... 6 7 [8] 9 10 ... 15 Do góry Drukuj 
Skocz do:  

Mazowieckie forum poszukiwaczy skarbów. Firma archeologiczna
Pozycjonowanie z agencją z Warszawy Skuteczni.pl

Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines