Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?
Kwiecień 26, 2024, 09:45:52

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane

Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja Admin kontakt BLOG
Strony: 1 ... 4 5 [6] 7 8 ... 15 Do dołu Drukuj
Autor Wątek: bagno  (Przeczytany 191976 razy)
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #75 : Grudzień 07, 2012, 19:51:26

Witam !
Myślę  że  czas  już  na  kolejną  ciekawą  historię  , którą  opowiedział  mi  92-letni  Pan  Józef.                                                        " Urodzony  po  raz  drugi "

   Około  połowy  sierpnia  2012 roku  dostałem  telefon  z  Warszawy , w  sprawie  poszukiwania  śladów  poległego  w okolicy Bokowa partyzanta z  25 pp AK . Z  udzielonych informacji miałem  tylko  nazwisko , pseudonim   oraz  to  że  zginął  w listopadzie  1944 roku w lasach  przysuskich .  Sprawa  była  trudna  ale  nie  beznadziejna . W  swoich  zapiskach  dotyczących  tamtych  okolic  i  wydarzeń  z  okresu  okupacji  , znalazłem ślad  zabitego  partyzanta . Ponieważ  jest  to  bardzo  ciekawa  historia  i  wymaga  osobnego  opracowania (  czekam  na  zdjęcia i  dokumenty  z  archiwum ) nie  będę teraz opisywał tej  sprawy . W  trakcie  poszukiwań  spotkałem  się  z  wieloma  ludźmi , zbadałem  wiele  dokumentów , odwiedziłem  cmentarze  i  miejsca  pamięci  w  okolicach  Przysuchy , Końskich  i  Stąporkowa . Jeden  ze śladów  (  pamiętnik  członka  oddziału  25pp AK )  prowadził  do  małej  miejscowości  Nowinki . Nowinki  to  przysiółek  wsi  Kochanów  położony 10 km  na  południe  od  Borkowic . Na  miejscu  znalazłem  pomnik  ku  pamięci  zamordowanych  mieszkańców  Bryzgowa , Długiej  Brzeziny i  Kochanowa w listopadzie  1944 roku .
Niemcy zamordowali w Nowinkach 27 mieszkańców tych  miejscowości . Byli to: Piotr Skuza, Majewski Wacław,
Słoń Władysław, Słoń Stefan, Buchowicz Stanisław , Stachura Władysław , Młodawski Stanisław , Młodawski Jan, Gonciarz Antoni, Stachura Tadeusz, Pietras Jan, Młodawski Wacław , Balcerak Piotr , Chmielewski Kazimierz , Chmielewski Władysław ,  Dąbrowa Józef, Dąbrowa   Adam, Dąbrowa Wacław , Maciejski Marian, Szczepaniak Józef, Matynia Julian , Skuza Stanisław , Stachura Jan (  czterech  nazwisk  nie udało  mi  się  ustalić ) . Zamordowani spoczęli w zbiorowej mogile na cmentarzu w Borkowicach i  w  Nadolnej .


* 360.jpg (227.87 KB, 328x491 - wyświetlony 500 razy.)

* 361.jpg (279.09 KB, 381x571 - wyświetlony 536 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #76 : Grudzień 07, 2012, 19:55:20

ciąg  dalszy ......................
Oczywiście  chciałem  porozmawiać  z  najstarszymi  mieszkańcami  Nowinek  ,  czy  pamiętają  może  pochówek  zamordowanych  , czy  może  wśród  zabitych  byli  jacyś  obcy  ludzie . Jedna  z  hipotez  dotycząca  poszukiwania mogiły  partyzanta ,   wskazywała  na  możliwość  pochowanie go razem  z  zamordowanymi  z  Nowinek . Tym  bardziej  było  to  możliwe  że  przedział  czasowy  ( 05.11-06.11 1944 - potyczka  pod  Bokowem  , gdzie  zginęło  10  partyzantów w  tym  wielu rannych spalono  żywcem  na  kwaterze .) zdarzeń  obejmował  zarówno  mord w Bokowie i  mord  w  Nowinkach ( 07.11.1944 , Niemcy  pozwolili  pochować  zabitych  dopiero  10.11.1944 r ) . Chciałem  więc  dopytać  czy  ktokolwiek  z  żyjących  potwierdzi  taką  informację  . Spotkałem  się  ze  starszym  panem , który  stwierdził  że  on  to  tu  się  ożenił  , nie  za  dużo   wie  w  tej  sprawie , o  partyzancie pochowanym  w  tej  okolicy  nie  słyszał . Natomiast  oszołomiła  mnie  informacja  że  do  dziś  żyje  człowiek  , który  przeżył  to  rozstrzelanie  w  Nowinkach z  07.11.1944 r , i  mieszka  w  pobliskim  Bryzgowie .  Natychmiast  pojechałem  do  Bryzgowa  . Pierwszy  dom  po  prawej  stronie  od  tablicy  z  nazwą  miejscowości . Przy  furtce  powitał  mnie  młody  pies  radośnie  machający  ogonem .  Wszedłem  na  podwórko  i  usłyszałem  głosy  przy  zabudowaniach  gospodarskich  .  Pan  Józef Młodawski  i  jego  syn  szykowali  wiązanki  na  zbliżające  się  święto  zmarłych  .  Przedstawiłem  się  i  poprosiłem  o  rozmowę  w  sprawie  "  mojego  partyzanta " . Panowie  bardzo  chętnie  chcieli  udzielić  mi  wszelkich  informacji  ,  ale  nie  w  tym  dniu  . Poprosiłem  o  możliwość  rozmowy  z  seniorem  w  najbliższym  czasie  .  W  trakcie  odprowadzania  mnie  do  furtki  pan  Józef  opowiedział  co  nieco  o  zdarzeniach  i  swoich  przeżyciach  z  okresu  okupacji .  Tak  mnie  to  zafascynowało  że  czekałem  na  nasze spotkanie  z  niecierpliwością  .
   Kolejny  raz  przyjechałem  już  po Wszystkich  Świętych .  W  domu  zastałem  tylko  pana  Józefa . Zaprosił  mnie  do  środka  i  poczęstował  herbatą .  W  trakcie  rozmowy  zadawałem  pytania  a  pan  Józef Młodawski  starał  opisać  jak  najbardziej  rzetelnie  swoje  przeżycia .
   R.N. Gdzie  i  kiedy  pan  się  urodził  panie  Józefie  ?  i  czym  się  pan  zajmował  od  lat  dziecięcych ?
   J.M.- "Urodziłem  się  tutaj , w  Bryzgowie 08.02.1921 roku . Jak  to  na  wsi  pomagało  się  rodzicom  od  najmłodszych  lat . Pasałem  krowy , nosiłem wodę  , drewno  i  czasem  pomagałem  przy  lżejszych  pracach  polowych .Było  biednie i  głodno . Z  tego  okresu  pamiętam  też  że  było  ciemno  . W  domu  była  tylko  lampa  naftowa . Uczęszczałem  do  jednoklasowej  szkoły  , znajdującej  się  w  prywatnym  domu  w  Bryzgowie , a  założonej  przez  Księdza  Wiśniewskiego . Po  roku  szkołę  przeniesiono  do  Rzucowa . Moja  edukacja  na  tym  się  skończyła , mając  12 lat  zacząłem  pracować  w  lesie . Jako  młodociany  chodziłem  na  sadzonki i  gałęzie . Nie  było  źle , choć  czasem  żeby  zarobić  parę  groszy  , trzeba  się  było  napracować ."
   R.N. Jak  pamięta  pan  czas  przed   wybuchem  wojny  ? Jaki był dla pana  ten początek  wojny ?
        J.M.- " Pamiętam  że  na  wiosnę  , chyba  1939 roku  , była  wielka  heca . Polacy  idą  na  wojnę , na  Zaolzie . Wszyscy  mówili  o  tym  jak  to  zwyciężyliśmy  zdobywając  dla  Polski  nowe  ziemie . Na  jesieni , w  początkach  września  o  wybuchu  wojny  z  Niemcami  dowiedziałem  się  z  krzyczących  głośników  w  Szydłowcu . Głos  z  tuby krzyczał " Wojna ! Naszą  granicę  przekroczył  wróg !" .  Zawiozłem  belki  do  szkoły  w  Orońsku  i  wróciłem  do  Bryzgowa . Na  wsi  na  razie  był  spokój  , nie  było  widać  wojny  .
   Około  8-10 września  zostałem  najęty  do  pomocy  sąsiadowi  w  polu . Zaprzągłem  konia  do  wozu  i  ruszyłem  do  pracy  . Z  krzaków  wyszedł  nasz  żołnierz  i  chciał  mi  zabrać  konia . Ale  ja  się  postawiłem  . Na  to  on  że  zamieni  swojego  z  moim  , bo  jego  koń  jest  strasznie  zmęczony . Na  drugi dzień  przyszło  więcej  wojska  i  najęto  mnie  do  przewozu  amunicji  , oraz  owsa do  Zapniowa . Po  drodze  widziałem  masę  naszego  wojska ,sprzętu porzucanego  w  rowach . W  okolicy  Zapniowa usłyszałem  warkot  silnika  , a  potem  rozkaz " Lotnik !  Kryj  się  " . Samolot  z  czarnymi  krzyżami  przeleciał  strzelając  z  karabinów  na  drogę  . Za  chwilę  nadleciał  drugi  i    zrzucił  bomby  . Było  kilku  zabitych  i  rannych  żołnierzy . Kazano  mi  wyrzucić  owies  do  rowu  i  zabrać  rannych  na  wóz . Droga  co  rusz  była  zatarasowana i  do  Bryzgowa  dotarłem  dopiero  nad  ranem . W  domu  polscy  żołnierze  . Proszą  o  ubrania  cywilne i  coś  do  jedzenia  . Co  mieliśmy  to  się  rozdało  . Wyszedłem  za stodołę  i  zobaczyłem  oparte  o  odrzwia  karabiny  , ładownice z  pasami i  wiele  pomniejszego  sprzętu . Wziąłem  kilka  koców i  ukryłem  w  stodole  . Innych  rzeczy  bałem  się  zabierać , co  by  wojsko  po  to  nie  chciało  powrócić . Ludzie  z  Bryzgowa  i  okolic  brali  co  popadnie  i  później handlowali  tym  towarem . W  nocy słychać  było z okolic  Zapniowa  ostrzał  i  warkot  silników  . Niemcy  przejechali  przez  wieś  nie  zatrzymując  się  . W  tym  czasie  rozbite  jednostki  naszego  wojska  przebijały  się  z  okrążenia .
     Gdzieś  w  listopadzie  pojawił się  niewielki  oddział  Hubali . Żołnierze  przyjechali  po  mundury , amunicję  i  broń  schowaną  a  porzuconą  przez  naszych  . Major  krzyczał  że  jak  znajdzie  coś  wojskowego  w  obejściu  a  nie  oddanego  , to  skórę  wygarbuje . Poleciałem  wtedy  po  schowane  koce  i  przekazałem  na  wóz . Zebrano  kilka  furmanek  dobra , widziałem  nawet  trąbkę  wojskową  . Ludzie  wiedzieli  że  oddział  stacjonuje  gdzieś  w  okolicach  Mechlina  i  Gałek , spora  ilość  młodzieży  poszła  zapisać  się  do  wojska i  została  przyjęta . Byli  wśród  nich  moi  znajomi : Fidos , Skorupa , Szlufik , Słoń i Kasprzyk .Kilka  miesięcy  później  wrócili . Po  akcji  pacyfikacyjnej i  mordzie  w  Skłobach , Niemcy  systematycznie i skutecznie  wyszukiwali  dawnych  żołnierzy Hubali . Musieli  uciekać w inne  rejony  Polski .
   R.N. Czym  pan  zajmował  się  w  czasie  okupacji ?
   J.M.- " Trzeba  było  jakoś  żyć . Musiałem  pracować  dla  Niemca . W  pobliskim  Kochanowie  przesiewałem  szlakę  . Do  tej  pracy  zgłosił  się  również  mój  znajomy  , Kasprzyk , były  żołnierz  od  Hubali . Policja  jednak  szybko  go  aresztowała  , gdyż  posługiwał  się  własnymi  dokumentami . Bili  go strasznie . W  drodze  od  hałdy  szlaki  do  samochodu  upadał  kilkakrotnie ,  a  oni  go  kopali  i  bili  kolbami  karabinów . Takiego  skatowanego  przywieźli  do  matki  na  okazanie  czy  to  jej  syn  . Kobiecina  nie  wytrzymała widoku  potwornie  zmasakrowanego  syna  i  zmarła na  miejscu . Nie  wiem  co  dalej  stało  się  z Kasprzykiem . Mówiono  że  zabili  go  w  Końskich .
   W  ciągu  tych  lat  okupacyjnych  pracowałem  na  szlace  lub  w  lesie  . Miałem  wóz z  koniem  , to  czasem  coś  przewiozłem  i  jakoś  życie  szło . Po  1942 r, w okolicy zaczęło  się  mówić  o  partyzantach . Pojawiały  się  niewielkie  oddziały we  wsi  , większość  nocą  i  za  żywnością . W  1943 roku  odwiedziny  partyzanckie  nasiliły  się , widać  było  że  jest  ich  coraz  więcej .Co  to  były  za  oddziały ?  Nie  wiem  . Przy  jakichkolwiek  pytaniach  z  jakiego pochodzą  oddziału , dostawałem  pstryczka  i  odpowiedź  żebym  się  nie  interesował . Bywało  że  przychodziło  kilku  partyzantów  do  chałupy , najpierw  nas  zwymyślali o  szczekającego  psa , później  prosili  o  posiłek  , a  na  koniec  brali mnie  jako  podwodę  i  przewodnika . Od  czerwca  1943 do Listopada 1944 wielokrotnie  przewoziłem  i  przeprowadzałem  oddziały  partyzanckie  przez  okoliczne  lasy . Zdarzyło  się  jednego  wieczora  że  przybyło  do  nas  trzech  umundurowanych  i  uzbrojonych  ludzi . Nie  wiem  z  jakiego  byli  oddziału  . Kazali  sobie  dać  jeść , a  jeden  z  nich  popatrzył  na  moje  niedawno  wyfasowane  u  szewca  buty i  ruchem  głowy  nakazał  mi  je  ściągać . Nie dam  butów , nie  mam  innych . Oficer  powiedział  do  młodego  partyzanta  że  pozyskają  dla  niego  buty  na  Niemcach . Zjedli  resztki  ziemniaków  oraz  mleka  i  kazali  mi  szykować  wóz . " Zawieziesz nas  do  Długiej  Brzeziny  " .
   Była  ciemna i  mokra  listopadowa  noc . Powoli  leśnymi  duktami  dowiozłem  tych  trzech  partyzantów  do wsi . Na  skraju lasu  kazali  mi  czekać  aż  wrócą  . Poszli  w  noc , a  po  jakimś  czasie  usłyszałem  kilka  strzałów  i  ujadanie  psów . Przestraszyłem  się  że  wpadli  w  zasadzkę  i  odwróciłem  konia  aby  odjechać . Wypadli  biegiem z ciemności i  kazali  jechać  . Z  rozmowy  jaką  prowadzili  między  sobą  wywnioskowałem że  wykonali  wyrok  na  zdrajcy . Zawiozłem  ich  w  okolice Huciska ,a  tam  warty partyzanckie . Widać  było  że  jest  to  jakiś  większy  oddział . Usłyszałem  że  partyzanci  przechodzą  w okolice  Nowinek . W  ostatnim  czasie  pojawiło  się  w  okolicy  sporo  kawalerii  Kałmuckiej i  oddziałów  zmotoryzowanych  żandarmerii niemieckiej . Czasem  słychać  było  palbę ogniową  przez  kilka  godzin . W sobotę  wieczorem  pojawiło  się  u  nas  w  domu  kilku  partyzantów  . Szukali  towarzystwa dziewczyn  i  alkoholu . W  pobliskim Kochanowie odbywała  się  sobotnia zabawa w  prywatnym  domu . Pokazałem  im  drogę  i  wróciłem  do  domu . Było  już  prawie  widno  jak  obudziły  mnie  odgłosy  wystrzałów .  Przez  pole od  strony  Kochanowa  biegło  czterech  ludzi  , a  za  nimi  w  kilkusetmetrowej  odległości  pojawiły  się baniaste  hełmy  żandarmów . Partyzanci  pod  ostrzałem  z  kaemów  wpadli  do  Bryzgowa  . Jedna  z  kul  trafiła  uciekającego  w  brzuch  . Koledzy  wciągnęli  wyjącego rannego  w  krzaki  za  stodołą  z  których  po  pewnym  czasie  padł  pojedynczy strzał . Niemcy  już  otaczali wieś . Tamci  trzej  dopadli  do dużego  lasu  i  udało  im  się  uciec . Na  drodze  pojawiły  się  budy  i  motocykle  . Wywlekano  wszystkich  z  chałup  i  ustawiano  na  drodze . Od  strony  Długiej  Brzeziny  nadjechała  Kałmucka  kawaleria na  czele  z  oficerem  w  skórzanym  , czarnym  płaszczu i  na  siwym  koniu . Wydawał  rozkazy  po  rosyjsku i  nie  był  Kałmukiem . Kobiety  i  dzieci  zapędzono  do  stodoły  , skąd  słychać  było  płacz  , modlitwy i  krzyki -" spalą nas  !  spalą  o  Jezu  ratuj ! " . Nas  zaprowadzili  na  koniec  wsi  i  ustawili  wzdłuż  drogi . Na  przeciw  ulokowali  się  żołnierze  z  karabinem  maszynowym  . Podjechał  oficer  na  siwym  koniu  i  zakazał  strzelać . Poprowadzono  nas    w stronę  lasu  . Tam  na  dość  sporej  polanie  ustawiono  nas  w  dwuszeregu . Żandarmów było  kilku  , jeden  z  kałmuków  leżał  za  karabinem  maszynowym  , w którym  włożona  była  taśma  z  nabojami . Grupa  skośnookich żołnierzy  zeszła  z  koni  i  stanęła  na  skraju  polany . "
   R.N.      Czy  pomyślał  pan  wtedy że  to może być   egzekucja , że  to  już  koniec ?
    J.M.-  " Tak , tak  wtedy  myślałem . Trząsłem  się  nie  tylko  z  zimna . Ale  nagle  wszystko  się  zmieniło . Jeden  z  mężczyzn , niejaki  Matynia  podskoczył  do  leżącego  za  karabinem  żołnierza i  z  całej  siły  kopnął  go  w  podbródek , po  czym  wyrwał  z  kaemu taśmę  z  pociskami  i  pobiegł  w  las . Niemcy  osłupieli . Zaczęli  strzelać  z  pm-ów i  karabinów  typu  mauser , ale  Matynia  oraz  Feliks Herka  , który  zachował  się  przytomnie , śmigali  między  drzewami  jak  jelenie  . Zanim  Niemcy zapięli  z  powrotem  taśmę  do  kaemu  , nie  było  już  widać  uciekających . Na  odgłos  strzałów  przyjechał  na  koniu  dowódca  Kałmuków i  po  rozpoznaniu  sytuacji  wydał  nowe  rozkazy . Popędzili  nas  w  stronę  Nowinek .   Był  07.11.1944 r , późne  godziny  popołudniowe  , pędzono  nas  na kraniec  wsi   . Byłem  w  pierwszej  trójce gdy  poprowadzili  nas  za  stodołę , po  rozkazie  w  tył  zwrot  stałem  na  samym  końcu  szeregu . Za  plecami  miałem  stodołę  , z  boku  trochę  krzaków  a  przed  nami  rozciągały  się  pola  i  łąki . Kolejny  raz  zobaczyłem  Skórzany  płaszcz  na  siwym  koniu  . Podjechał  i  wydał  rozkaz  : " wsiech banditów  rozstrielać " !  Padła  długa  seria  z  karabinu  maszynowego  . Usłyszałem  krzyki   , straszny  gwałt , " ratunku ! , Jezu  ratuj ! I  bryzgająca  wokoło  krew  zachlapała  mnie  całego . Zwalił  się  na  mnie  zabity  Maciejewski , a  drugi  wyje  i  wierzga  przytrzymując  wnętrzności  . Leżę  i  jednym  okiem  oceniam  sytuację  . Przede mną  leży z  zamkniętymi  oczami mój  kolega Chmielowski . Nie  słychać  już  strzałów tylko  jęki  rannych  . Niemcy  podchodzą  i  z  bliska  dobijają  z  p-emów  jęczących ludzi . Krótkie  serie  , cisza i  znów  serie . W  tym  momencie  zerwał  się  z  ziemi Chmielowski  i  popędził  w  dolinkę  za  plecy  Niemców . Serie  z  p-emów  nie  trafiały  w  uciekającego  i  dopiero  seria  z  kaemu podcięła  uciekiniera . Kałmucy  dopadli  rannego  na  łące i  bagnetem  przeszyli  mu  szyję  . Ja  leżałem  nieruchomo udając  martwego . Słyszałem  jak  oprawca  podchodzi  , przeładowuje  i  trach.... Poczułem  jakby  piorun  uderzył  mnie  w  łokieć , trach.... i  znowu  szczypiący  ból  w  podudziu  , kolejne  dwa  strzały  i  straciłem  dwa  palce  u  stopy . Krew  spływa  i  kapie  z  przedramienia  , ale  nie  zwracam  na  to  uwagi . Czuję  jak  wyciągają  moją  kenkartę  z  kieszeni a  inni ściągają  mi  buty . Ból mnie  oszałamia  i  chyba  na  chwilę  straciłem  przytomność . Jest  już  całkiem  ciemno  i  pada  deszcz  ze  śniegiem  . Próbuję  powoli  wczołgać  się  pod  zabitego  , bo  trzęsę  się  cały  z  zimna  i  szoku , a  nie  chcę  zdradzić  się  że  żyję . Bezwładne  ciało  i  moja  słabość  nie  pozwala  mi  schować  się  pod  ciało . Bardzo  powoli  przesuwam  się  w  stronę  zarośli  po  lewej  stronie  stodoły . Zajęło  mi  to  około godzinę , a  Kałmucy  wciąż  kręcili  się  w  pobliżu  . Zacząłem  czołgać  się  w  stronę  zabudowań  ,  a  nie  w  stronę  lasu . W  ogrodzie jednego  z  domów  natknąłem  się  na  leżącego  człowieka . To  pan  Buchowicz , który  przyszedł  za  synem . Spytał  mnie  czy nie  wiem  gdzie  leży  jego  zabity  syn  . Widziałem  go  jak  zginął  . Buchowicz  pomógł  mi iść  podtrzymując  na  swoim  ramieniu . Po  jakimś  czasie  starszy  człowiek  nie  ma  już  siły  i  muszę  radzić  sobie  sam . Bólu  dużego  nie  czułem  , gorzej  bo  było  mi  zimno  i  od  wczoraj  nic  nie  jadłem . Tak  człapiąc  podeszliśmy  pod  Bryzgów . Pokazała  się  struga  . Nie  mając  sił  poprosiłem  Buchowicza  aby  przyprowadził  kogoś  żeby  mnie  zabrali .  Struga  prowadziła  do  studni  na  środku  wsi  ,i tą  drogą  poszedł  Buchowicz  po  pomoc . Po  drodze  , przy  stogu  siana  natknął  się  na  śpiącego  żandarma i  tak  się  przestraszył  , że  zaczął  uciekać  z  powrotem  . Rozległy  się  głosy , tupot  butów  i  światła  samochodów  . Jakbym  nic  nie  czuł  , zerwałem  się  i  pobiegłem  wzdłuż  strugi  w  stronę  lasu . W  pewnym  momencie  trafiam  na  przepływającą  rzeczkę  . Chcę  ją  przeskoczyć  i  wpadam do  wody . Nie  mam  siły  wybrnąć  z  torfowego  mułu . Nie  wiem  czy  straciłem  przytomność  , czy  zimna  woda  obudziła   i zmusiła  mnie  do  jeszcze  jednego  wysiłku . Wyczołgałem  się  jakoś  z  płytkiej  rzeczki  i  zaszyłem  w  pozostawiony w  pobliżu  skopek  siana . Do  dzisiaj  nie  wiem  ile  czasu  leżałem  zagrzebany  w  siano . Ciepło  spowodowało  że  zasypiałem  i  budziłem  się  . Głód jednak  tak  mi doskwierał  że  postanowiłem  dojść  do  Nowinek i  nawet  jakby  byli  tam  Niemcy  to  zgłosić  się . Byłem  tak zmęczony  i  wycieńczony  że  było  mi  już  wszystko  jedno . Zapukałem  w  pierwsze  okno  gdzie  blask  lampy  naftowej  odbijał  się  w  szybie . Mieszkańcy wciągnęli  mnie  do  środka  , umyli , nakarmili  i  przebrali  . Podobno  spałem  kilka  dni , po  których  zabrano  mnie  na  wóz  i  wieczorem  zawieziono  do  Bryzgowa  do  domu . Wiedziałem  że  nie  mogę  narażać rodziny  i  sąsiadów , Niemcy mieli  przecież  moją  kenkartę i  nie  znaleźli  mnie  wśród  zabitych . Wykopano  dla  mnie  bunkier  w  pobliżu  wsi , wyściełano  słomą  i  dbano  o to  bym  nie  był  głodny   . Tak  ukrywałem  się  do  18.01.1945 roku . Rozpoczęła  się  bitwa  w  Ruskim  Brodzie  a  w  terenie  zaczęli  pojawiać  się  Sowieci ."
   R.N. To  wszystko  jest  niesamowite . Historia  pańskiego  rozstrzelania  i to  jak  było  ciężko   żyć ,   jak  trzeba  było  walczyć  żeby  przeżyć  .  Panu  się  to  udało .
   J.M.  - " Tak  , wtedy  nie  zdawałem  sobie  ze  wszystkiego  sprawy  ,  ale  po  latach  zrozumiałem  , że  wtedy urodziłem  się  po  raz  drugi " .
   R.N.  Cieszę  się  że  pana  poznałem  , dziękuję  za  rozmowę  i  życzę  zdrowia .


* 001.jpg (427.46 KB, 751x1125 - wyświetlony 758 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #77 : Grudzień 10, 2012, 06:57:27

W  uzupełnieniu  relacji  pana  Józefa  Młodawskiego  wklejam  opracowanie  pana  Mariana  Głucha  na  temat  wydarzeń  z  tego  okresu .

  " Bitwa  Pod Nowinkami "
Od połowy lipca 1944 roku w ramach Planu "Burza" w lasach położonych na zachód od Przysuchy stacjonował partyzancki obóz warowny - zgrupowanie "Lasy Przysuskie". W skład zgrupowania wchodziły 25 pułk piechoty Armii Krajowej pod dowództwem majora Rudolfa Majewskiego, pseudonim "Roman Leśniak", w sile ok. 850 ludzi oraz 72 pułk piechoty Armii Krajowej, którym dowodził Wacław Niziński "Stefan" liczący 250 partyzantów.

Zgrupowanie w lasach przysuskich było najliczniejszym, liczącym ok. 1100 żołnierzy zgrupowaniem partyzantów, w tym okresie na ziemi radomskiej. Niemcy nie mogli pozwolić, by na zapleczu frontu (Armia Sowiecka dotarła już do Wisły) działało duże zgrupowanie partyzanckie, które napadałoby na niemieckie posterunki, niszczyło szlaki komunikacyjne, którymi dowożono zaopatrzenie dla armii III Rzeszy i likwidowało małe oddziały wroga.

Zgrupowanie AK "Lasy Przysuskie" w okresie prawie czteromiesięcznego istnienia stoczyło dziesiątki, a może setki bitew i potyczek, ja chcę przytoczyć jedną z nich - bitwę, czy jak niektórzy nazywają owe starcie, potyczkę pod Nowinkami. W listopadzie 1944 roku Niemcy przeprowadzili obławę przeciwko omawianemu zgrupowaniu AK. Doszło do walki z Niemcami pod wsią Huta, leżącą na zachód od Przysuchy. Partyzanci zostali otoczeni przez oddział Wehrmachtu, które zablokowały wszystkie drogi. Dowódca zgrupowania partyzanckiego postanowił wyrwać się z okrążenia i skierował oddział w kierunku południowym. Nocny marsz kolumny ubezpieczała licząca 80 żołnierzy grupa porucznika "Sędziwoja".

Rankiem 5 listopada główna kolumna zgrupowania dotarła do wsi Boków, obstawionej przez Niemców. Doszło do walki, w której partyzanci ponieśli znaczne straty, a wieś została spalona.

W nocnych ciemnościach kolumna ubezpieczeniowa porucznika "Sędziwoja" utraciła kontakt z kolumną marszową głównego zgrupowania i do Bokowa nie dotarła. Porucznik "Sędziwoj" postanowił przeczekać dzień 5 listopada w lesie. Nocą z 5 na 6 listopada dotarł z oddziałem do wsi Nowinki i tu postanowił zatrzymać się, by poszukać kontaktu z głównym zgrupowaniem partyzanckim.

Oto jeden z opisów Eugeniusza Wawrzyniaka zawarty w pracy: "O Panie, skrusz ten miecz": "Wstał zaszroniony świt 7 listopada 1944 roku. Wieś budziła się porykiwaniem głodnego bydła. Dzień ten miał na zawsze pozostać w pamięci tych, którzy go przeżyli. Zbliżało się południe. Drogą biegnącą od Bryzgowa na Kochanów sunęła konna kolumna około 300 ludzi stanowiąca dywizjon renegackiej formacji Kalmuken Verband nazywaną przez miejscową ludność "kałmucką kawalerią", która cieszyła się bardzo złą sławę wśród okolicznych społeczności. Dowódcą dywizjonu był Szandzi Mukiebanow, kruczowłosy krępy mężczyzna, znany sadysta wyżywający się na schwytanych jeńcach i w akcjach odwetowych na cywilnej ludności. Tego dnia po przeczesaniu lasów borkowickich zdążał do wsi Skłoby. Towarzyszył mu Indrzyjew Bodma vel Chodrzigarow, równie słynny z okrucieństwa oraz Normajew Mandrzi - specjalista od "dobijania rannych". Około godziny 13.30 czoło kolumny osiągnęło Kochanów. Napotkanego tam przypadkowo szmuglera zapytali o najkrótszą drogę na Skłoby. Ten wska zał trakt prowadzący przez Nowinki, nie wiedząc, że kwaterują tam partyzanci. Oddział Mukiebanowa ostro skręcił we wskazanym kierunku. Dochodziła godzina 14-ta, gdy partyzanckie posterunki spostrzegły podchodzące pod wieś ubezpieczenie wroga. Padły pierwsze strzały, kilka domostw stanęło w płomieniach. W całej wsi wśród mieszkańców zapanowała atmosfera ogólnej trwogi. Sznur kolumny nieprzyjaciela rozciągniętej od Kochanowa aż po Rusinów długości około kilometra, natychmiast rozsypał się w tyralierę i szeroką ławą, wprost z marszu atakował wieś."

Grupa Sędziwoja - około 80 ludzi - miała stawić czoło świetnie uzbrojonemu dywizjonowi liczącemu ponad 300 rozbestwionych żołdaków. Porucznik Sędziwoj rozdzielił swój oddział na dwie grupy i nakazał przebijać się w dwu przeciwnych kierunkach. Nad jedną z nich sam objął osobiste dowodzenie. Drugą zaś powierzył podporucznikowi "Gardzie".

Gdy grupa podporucznika "Gardy" przebijała się przez pierścień obławy, ludzie porucznika "Sędziwoja", ubezpieczając się od czoła bronią maszynową, ruszyła ostrożnie w kierunku południowo-zachodnim czołgając się na skraj zagajnika przy drodze biegnącej do Niekłania w pobliżu zabudowań gajowego Stopy. Nagle wpadli w morderczy ogień ukrytego w zagajniku wroga. W starciu z Mongołami poległ porucznik "Sędziwoj" i kilku jego żołnierzy, między innymi Stefan Białowiejski "Jeremi", Adam Oko "Jeleń", Hubert Słupek "Wir" i nieznany z nazwiska "Pchełka". Po stronie przeciwnej zginęło około 20 Mongołów, wielu zaś zostało rannych .
W odwecie za śmierć swoich żołnierzy Mukiebanow zamordował 27 mężczyzn - mieszkańców Bryzgowa i okolic. Miejscem mordu był plac na skraju wsi Nowinki, gdzie obecnie stoi pomnik pomordowanych. Na dzień 7 listopada 1944 roku przepadała 27 rocznica rewolucji październikowej - stąd moim zdaniem - nie przypadkiem, lecz dla uczczenia tego jubileuszu Mukiebanow wybrał właśnie taką liczbę osób do zamordowania. Ponadto zatrzymanyc zostało 20 mieszkańców Nowinek, którzy mieli być zamordowani, lecz w ostatniej chwili przybył goniec z rozkazem przerwania egzekucji. Grupę tych mężczyzn z Nowinek przeprowadzono na plebanię w Nadolnej. Następnego dnia cześć z nich została zwolniona, pozostali zaś zostali wywiezieni na roboty do Rzeszy.

Chcę przytoczyć wspomnienia mojego imiennika - Mariana Głucha, mieszkańca Stefankowa, które zawarł w niezwykle cennej książce, którą współtworzył, zatytułowanej "Stefanków - nasza mała ojczyzna": "Latem i jesienią 1944 roku Niemcy robili umocnienia obronne wzdłuż drogi między Chlewiskami a Rzucowem. Do prac przy kopaniu okopów zmuszali miejscową ludność. Każdego dnia sołtysi wyznaczali osoby, które miały iść do kopania. Uchylanie się od tego nakazu mogło skutkować wywiezieniem do obozu koncentracyjnego. 7 listopada wielu mieszkańców pobliskich wsi było przy pracach na okopach. Przed wieczorem powracali oni do swoich domów. Kałmucy zatrzymywali młode kobiety, które następnie gwałcili. Jedną z nich była Anna Młodawska z domu Madej, mieszkanka Kochanowa, która gwałcona wielokrotnie zmarła. W prowadzonej do Ruskiego Brodu grupie mieszkańców Nowinek był Wincenty Moczek, który z powodu przepukliny nie mógł iść. Kałmucy posadzili go na konia, a gdy spadł z niego, Mongoł zastrzelił go. Stało się to na drodze Nadolna-Stefanków, tu gdzie obecnie jest przystanek autobusowy".

W kilka lat po wojnie (na początku lat pięćdziesiątych) do gminy Chlewiska przybyli przedstawiciele okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich z Kielc celem zebrania dowodów ludobójstwa dokonanego na ludności przez Kałmucki Korpus Kawaleryjski". Okazało się, że Szandzi Mukiebanow przeżył wojnę i jest obywatelem Związku Radzieckiego pod zmienionym nazwiskiem. Myślę, że spotkała go zasłużona kara, tak jak i jego żołnierzy, którzy dostali się do niewoli.

Poległych w dniu 7 listopada żołnierzy 25 Pułk Piechoty Armii Krajowej, z inicjatywy księdza Czesława Dąbrowskiego - ówczesnego proboszcza parafii Nadolana - wiosną roku 1945 ekshumowano na podległy mu cmentarz parafialny. Ich prochy spoczywają we wspólnej kwaterze z poległymi 8 września 1939 roku w lesie rzucowskim żołnierzami południowego zgrupowania Armii "Prusy". Tam również leży pochowany hubalczyk Stanisław Dziedzic, który poległ w boju z Niemcami pod Huciskiem.

W miesiąc po bitwie zgrupowania partyzanckiego z Kałmukami - 8 grudnia 1944 roku - Niemcy przeprowadzili ostatnią obławę na Stefanków, Skłoby i Nadolną, szukając do pracy w Rzeszy młodych mężczyzn.

Zbliżał się styczeń 1945 roku, który przyniósł wyzwolenie naszych ziem spod okupacji. Na naszym terenie rozegrało się wówczas jedno z większych starć - bitwa pod Ruskim Brodem.


Marian Głuch

[zacytowałem obszerne fragmenty opracowania Mariana Głucha zawarte w biuletynie informacyjnym Urzędu Gminy w Borkowicach: Wieści Spod Krakowej Góry, nr 21 i 23, 2010. Fotografie pochodzą również z tego opracowania]



* bitwa-pod-nowinkami-6189.jpg (145.04 KB, 527x640 - wyświetlony 1397 razy.)

* bitwa-pod-nowinkami-6190.jpg (167.62 KB, 559x640 - wyświetlony 487 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
kudłaty
Starszy sierżant
**

Pomógł 2
Offline Offline

Wiadomości: 58



Odpowiedz #78 : Grudzień 21, 2012, 09:05:50

Razem  z  Pavelockiem , jesteśmy  w  trakcie  poszukiwania na  zlecenie rodziny ,  miejsca  pochówku  dwóch  partyzantów , którzy   zginęli podczas  tej  akcji . Wiadomo  że  ciała zostały  przewiezione  przez  okolicznych  chłopów z  miejsca  bitwy i  ukryte  na  jednym  z  okolicznych  cmentarzy . Jest  już  ślad , kilka  relacji  świadków i  być  może  jeszcze  do  końca  roku  uda  się  nam  zlokalizować  groby .
Zapisane

Tam skarb mój  gdzie  saperka  moja ...
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #79 : Luty 15, 2013, 17:26:56

W  końcu  udało  się  ustalić  miejsce  spoczynku  partyzanta . W  obecnej  chwili  opracowuję  artykuł  z  tej  sprawy . Mam  nadzieję  że  niedługo  tu  zagości
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #80 : Luty 24, 2013, 15:02:40

Część  I.
                                            "Poszukiwanie  Brzozowego  Krzyża"

   Charakter  mojej  pracy  polega  na  częstych  wyjazdach w  teren oraz na  bezpośrednim kontakcie  z  mieszkańcami  miasteczek , osiedli  i  wiosek . Czasem po  wygranym  kontrakcie przebywam  w  takich  miejscach przez   wiele  miesięcy . Poznaję  wiele  osób  , zyskuję  wielu przyjaciół   a  przyjaźnie te trwają      długie  lata . Oczywiście  przy  takich  okazjach  wypytuję  miejscowych  o  historię , zdarzenia , legendy i  ciekawostki związane  z  tym  rejonem . Opowieści  jest  wiele  , dużo  ciekawych , więcej  kolorowych , ale  zdarzają  się  naprawdę  perełki . Spisuję  prawie  wszystkie  relacje , ale  najbardziej  lubię  te , opowiedziane  przez  bezpośrednich  uczestników  zdarzeń  . Zbieram  te  materiały  i  przechowuję  na  wypadek  sięgnięcia  do  nich  kiedy  zajdzie  potrzeba . W większości ,  świadkowie historycznych  relacji  spisanych  przeze mnie  w  latach  80-tych  i  90-tych , już  odeszli . To  co  pozostało  spisane  jest  w  tym  wypadku  bardziej  cenne .
   Moje  małe  archiwum  okazało się  przydatne  w  połowie  roku  2012 . Koordynator programu "Korzenie" przy  Fundacji  Kronenbergów pan  Łukasz  Wiliński  z  Gdańska  zadzwonił  do  mnie z  pytaniem  czy  nie  podjąłbym  się  odszukania  miejsca  pochówku  pewnego partyzanta ? Z  ważnych  wiadomości  na  temat  tego  człowieka  wiadomo  było  tylko  że  nazywał  się  Wojciech  Leopold  Kronenberg , zginął  w  okolicach  lasów  przysuskich  w  listopadzie  1944 r. jako  żołnierz  partyzantki  o  pseudonimie  "Kicki" . Pomimo  niewielu  szczegółów  podanych  mi  przez  pana Wilińskiego , zdecydowałem  się   że  spróbuję .  Z  informacji  , które  otrzymałem  od  pana  Wilińskiego  wynikało  również  , że  w  miejscu  śmierci  "Kickiego" i jego przyjaciela "Zeusa" stoją  dwa  brzozowe  krzyże . Informacje  takie  uzyskał  kilkanaście  lat  temu  od  jednego  z  weteranów  . Krzyże  miały  stać  w  okolicach  Bokowa i  miały  być  w  nienajlepszym  stanie .Wówczas  nikt  się  tym  nie  interesował . Postanowiłem  odszukać  te  brzozowe   krzyże .
   Zacząłem  jak  zawsze  od  sprawdzenia  swojego archiwum . Data  śmierci i okolice zdarzenia  nasunęły  przypuszczenia  że "Kicki"  zginął w  "Wielkiej  Obławie  Kałmuckiej " lub  późniejszej  operacji  "Leśny  Kocur ". Obie  niemieckie  akcje  przeprowadzone  zostały  jedna  po  drugiej  i  dotyczyła  terenów  lasów  przysuskich . Podczas tych  operacji  w  miejscu  zdarzeń działało kilka  jednostek  partyzanckich . 72 pp AK Ziemi  Radomskiej  pod  dowództwem  mjr-a Wacława Wyzińskiego  " Stefan" , 25 pp AK Ziemi  Piotrkowskiej  pod  dowództwem  mjr-a Rudolfa  Majewskiego  " Leśniak" , 3 pp leg.AK pod  dowództwem  kapitana  Antoniego Hedy " Szary" . Przeglądając  składy  osobowe  tych  oddziałów  odnalazłem  strzelca Wojciecha Kronenberga ps."Kicki" w  25 pp AK  . W  międzyczasie  próbowałem  ustalić  coś  więcej  na  temat  " mojego "  partyzanta . Przeglądałem  strony  internetowe , książki  i rozpytywałem  ludzi  zajmujących  się  zagadnieniami  historycznymi  regionu . Pan Robert Fidos - wójt Gminy Borkowice , Lech Madej z Ruskiego Brodu , Marian Głuch - regionalista , to  ludzie  z którymi  współpracowałem  podczas  tej  sprawy .
    Okazało  się  że  Wojciech  Kronenberg to  potomek  sławnego  rodu  Kronenbergów , finansistów i  wielkich  patriotów Polskich .
 Pradziadek  Wojciecha ,  Leopold   Stanisław  Kronenberg  był  pochodzenia  żydowskiego  , przechrzcił  się  na  wiarę  protestancką wyznania  ewangelicko-reformowanego w  połowie  XIX  wieku . Był  wielkim  finansistą i bankierem  został wpisany na listę kupców warszawskich. Zakres jego działalności gospodarczej obejmował wiele dziedzin. Doprowadził  do inwestowania w  Polsce   kapitału francuskiego . Założył Bank Handlowy  z  siedzibą  w  Warszawie i  jako firma kredytował inwestycje w  przemyśle  i rolnictwie. Otworzył w Warszawie wielką fabrykę tytoniu, zatrudniającą 700 robotników , otworzył Szkołę  Handlową , inwestował w transport kolejowy finansując budowę Kolei Nadwiślańskiej .
Był członkiem Komisji Umorzenia Długu Krajowego, Rady Przemysłowej Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych i Duchownych Królestwa Polskiego. Wydawał  również  Gazetę Codzienną  z zatrudnionym  redaktorem  naczelnym Józefem Ignacym Kraszewskim . Leopold Kronenberg zbudował w latach 1868-1871 w Warszawie przy pl. Ewangelickim (obecny pl. Małachowskiego) Pałac Kronenbergów , który spłonął we wrześniu 1939 i został rozebrany w latach sześćdziesiątych XX wieku. Działalność polityczna Leopolda  Kronenberga nie  kończyła  się  na  obserwacji  i  przytakiwaniu  ówczesnemu  okupantowi  carskiemu . Był  zwolennikiem  mediacji , a  gdy  te  zawiodły  i  wybuchło  Powstanie  Styczniowe   , nie  odwrócił  się  od  Polski  , finansując   działania  Powstańców .  Po upadku  powstania zrezygnował z aktywniejszych form działalności politycznej.( z  wiadomości Wikipedii).


* 200px-Kronenberg_Leopold.jpg (46.54 KB, 360x444 - wyświetlony 478 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #81 : Luty 24, 2013, 21:32:21

cz.II
   Czy  mając  takiego  przodka  w  rodzie  młody  Kronenberg  mógł  czekać na  rozwój  wypadków ?  Nie  czekał  , wstąpił  do  organizacji  podziemnej  , prawdopodobnie  do  Armii Krajowej . Nie  znany  jest  przebieg  służby  ani  w  jaki  sposób  dostał  się  do  25 pp AK Ziemi  Piotrkowskiej . Pomimo  moich  usilnych  zabiegów  , nie  udało  mi  się  ustalić  za  wiele  z  życia Wojciecha . Urodził  się  w 1920 roku . W czasie  okupacji  ukończył  Wyższą  Szkołę  Agrarną na  Tajnych  kompletach . Przed  wojną  brał  udział  w  zawodach  hippicznych ( fotografia z Ciechocinka z 1938 r , nie  dostępna  do  publikacji ) . W  partyzantce  walczył  jako  amunicyjny-taśmowy w kompanii c-km p.por. "Bohuna" -Bolesława Turkiewicza . W  pamiętnikach  Eugeniusza  Wawrzyniaka " O  Panie  skrusz  ten  miecz " znajduje się informacja  że "Kicki" walczył  w  kompanii nr.2 Wichury . Nie  ma  to  potwierdzenia  w  innych  przekazach . W  książce Andrzeja Żora " Kronenberg-Dzieje Fortuny , autor  podaje  że  młody Kronenberg walczył  pod pseudonimem  "Lotek" - ta  informacja  również  nie  ma  potwierdzenia w  innych  publikacjach .
   Ojciec  Wojciecha ,  Leopold Jan Kronenberg - rotmistrz rezerwy  kawalerii , pracował  w konspiracji w Delegaturze Rządu  na  kraj  - Państwowy Korpus Bezpieczeństwa miasta stołecznego Warszawy , Okręg Warszawski Armii Krajowej - Kwatermistrzostwo - Centralny  Zapas  Koni .  Matka  , Wanda de Montalto  zginęła  w pierwszych  dniach  wojny po  zbombardowaniu  kamienicy  przy ul.Moniuszki 2 .
    Siostra  , również  Wanda  ur.1922 roku  została  zatrzymana  przez  oddział  powstańców  z  dokumentami  Gestapo  Warszawskiego i  po  wyroku  sądu  wojennego  rozstrzelana . Okoliczności  jej  zatrzymania  i  śmierci  nie  końca  są  jasne . W  pamiętnikach  partyzanta Konrada Leśniewskiego st.strz. " Orlika " ,znalazłem  uwagę  iż Wanda  pracowała  dla  kontrwywiadu  AK  i  mogła  mieć  przy  sobie  dokumenty  z  Gestapo . Niestety  w  warunkach  Powstania  nie było możliwe    ustalenie  takich  faktów  i  dziewczyna  zginęła  z  rąk  "swoich" . Agnieszka Rybak w artykule  z 27.02.2010 w Rzeczpospolitej pt." Trzeźwy bankier , pijany rechot historii" cytuje stwierdzenie  Kazimierza Leskiego z  książki " Życie  niewłaściwie urozmaicone" - " Współpraca  Wandy Kronenberg z Niemcami w  Warszawie była wtedy  tajemnicą  poliszynela . AK wydała na  dziewczynę  wyrok śmierci . Pierwsza próba  była  nieudana . Wanda  zorientowała się  co  jej  grozi , i  uniknęła  zasadzki . Żyła jeszcze  kilka  miesięcy . Wyrok  wykonano  w  pierwszych  dniach Powstania  Warszawskiego . Młoda kobieta  pomagająca przy  wynoszeniu  rannych  z  budynku  komendy  straży  ogniowej wzbudziła  podejrzenie , bo  na  pytanie z  jakiego  jest  oddziału , wymigiwała  się  od  odpowiedzi . W  jej  torebce  znaleziono legitymację agenta  Gestapo na  nazwisko  " Wanda von  Kronenberg " . Zastrzelił  ją  Władysław Abramowicz , dowódca  II rejonu  Obwodu Śródmieście AK.  Autor  udowadnia  swoją  tezę  publikując relacje Adama Steinborna , podwójnego agenta , pracującego  dla  Polskiego  kontrwywiadu . Nawiązał  on  kontakt  z  oficerem  SS dr.Ernestem Kahem w  celu  zdobycia  ważnych  informacji  wywiadowczych dla  AK  . Podczas  jednego  ze  spotkań  , Kah  zwrócił  się  do  Steinborna  z  dziwną  prośbą o  zabranie  z  jego  mieszkania  koperty  zawierającej  informacje , które  nie  powinny  znaleźć  się  w  nie  powołanych  rękach . Steinborn  przejął  i  sfotografował  te  dokumenty . W  kopercie  znajdowała  się  korespondencja  z  wiedeńską  hrabiną , oraz  meldunki  Wandy  Kronenberg dla  doktora  Kaha . W  meldunkach  Kronenbergówny  znajdowały  się  bardzo  ogólnikowe  informacje  na temat  zgrupowań  partyzanckich , miejscach  ukrycia  broni , itd. Po  sprawdzeniu  tych  wiadomości  przez  wywiad  AK  stwierdzono  że  nie  pokrywały  się  z  rzeczywistością . W  kopercie  znajdowały  się  również  potwierdzenia  korzyści  majątkowych jakie  uzyskiwał  doktor  Kah od  " wiedeńskiej  Hrabiny " . Według  Leskiego  cała  ta  historia  pachniała  prowokacją i  była  mocno  podejrzana . Coś  za  ładnie  wszystko  się  układało,   a   współpraca  Wandy  z  Niemcami , nie  wiadomo  na  czym  polegała  i  jaki  miała  sens .
fot:Na  zdjęciu ojciec  Wojciecha Leopold Jan Kronenberg .


* 006.JPG (427.52 KB, 1046x1395 - wyświetlony 536 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #82 : Luty 25, 2013, 18:10:36

cz.III .

Nigdy  nie  ustalono  szczegółów  tej  współpracy . Może  była  to  zorganizowana  przez  Niemców  akcja drążenia  podziemia Polskiego . Niemcy  mieli  rozbudowaną  siatkę  agenturalną  w  różnych  kręgach AK , byli  to  ludzie  świadomi  i  nieświadomi  współpracy  z  wrogiem . Przez  prowokację  z  Wandą  chcieli  przekonać  się  gdzie  odezwie  się  echo  całej  sprawy . Steinborn  dostał  polecenie sondowania  sprawy  Wandy , równocześnie  prowadzić  dalej  grę  wywiadowczą  z  Kahem . W  pewnym  momencie  Steiborn  zagrał  w  otwarte  karty  z  dr.Kahem . Spytał  w  jakiej  roli  występuje  tutaj  Wanda  ?  I  dlaczego  Kah  przyjmuje  spreparowane  przez  Podziemie Polskie  materiały  . Nie  udało  się  uzyskać odpowiedzi  na  te  pytania  gdyż  dr.Kah  został  przeniesiony  służbowo  do  Wrocławia . Wszelkie  kontakty  z dr. Kanem zostały przerwane.
    W  innej  relacji pani  Heleny  Kowalik w  publikacji  " Dorobkiewicz  fortuny i  uznania "  można  znaleźć informacje : " Dramatyczny , jak  z  greckiej  tragedii los dotknął 21-letnią  Wandę , córkę  Leopolda Jana . Podczas  okupacji  pracowała  jako  urzędniczka w Gestapo w Alei Szucha , jednocześnie będąc zaprzysiężoną  łączniczką  AK. W siedzibie Gestapo zobaczył Wandę  jeden z więźniów i zapamiętał  tę  ładną  twarz . Gdy  ponownie  natknął  się  na  Wandę  w  Powstaniu , był  przekonany że  ma  przed  sobą  wroga  w przebraniu . Bez  chwili  zastanowienia  zastrzelił  ją  . " W  relacji  autorka  nie  podaje  pseudonimu  i  nazwiska  tego  człowieka .
   Czy  była  agentką  ?   Dla  kogo  tak  naprawdę  pracowała ?  . Do  końca  nie  wiadomo . W  Documents from  the  State Archive of  New Records regarding the  Warsaw Ghetto - Wanda określona  została  jednoznacznie  jako  agent  Gestapo .
   A  Wojciech  ?  Kiedy  wstąpił  do  AK ?  Jak  dostał  się  do  partyzantki ?  Nie  mam  na  ten  temat  żadnych  wiadomości . Mogę  przypuszczać  tylko  że  wydostał  się  z  płonącej  Warszawy  i  dotarł  do Kampinosu do   oddziału por. Adolfa Pilcha "Góra ", "Dolina".  Z  Puszczy  Kampinoskiej dotarł  do  Górek  Niemojewskich . Mógł  również  dotrzeć  do  oddziału  z  grupą  wachmistrza "Wira" , lub  podchorążego "Kłosa" , którym  udało  się  przedostać  w  ten  rejon  pod  koniec  października 1944 roku i  dołączyć  do  25 pp AK .
   Wracając  do  poszukiwań , trafiłem  na  pamiętnik  st.strzelca  "Orlika " , Konrada Leśniewskiego ( którego  przytaczałem  wcześniej ) , w którym to  pamiętniku znalazłem  kilka  słów  wzmianki  o  Wojciechu  Kronenbergu - cytat  z  pamiętnika :
   "  W bitwie, którą opisuję brało też udział trzech jego kolegów żydów. Jeden z nich miał pseudonim "Zeus", drugi "Znicz" a trzeci "Kicki". Ten trzeci był wnukiem przechrzty, barona Leopolda Kronenberga, wielkiego polskiego patrioty . Dlaczego o tym piszę? Z ostatniej mojej rozmowy z panem Libermanem, wynika, że wyznaje on pogląd, iż Polacy na Kresach żydów wspierali zaś w centralnej Polsce byli źle do nich nastawieni i w czasie wojny zdarzało się , że ich zabijali. Wspomniał mi o przypadkach zabijania żydów nawet podczas powstania warszawskiego. Odpowiem na to słowami Konrada Leśniewskiego, który twierdzi, że po wojnie dowiedział się, iż siostra Kronenberga "Kickiego", która rzekomo w czasie wojny miała uciec przez Szwajcarię do USA (tak im mówił sam Wojciech Kronenberg) została złapana podczas powstania warszawskiego z papierami agentki niemieckiej i na podstawie wyroku Sądu polowego rozstrzelana. Dla Konrada i jego kolegów była to wieść straszliwa, przygnębiająca. Część chłopaków, jak mówi Konrad, przyjęła ją z niedowierzaniem. A jak tam naprawdę było po co ona miała te papiery i czy to w ogóle jest prawda - Konrad do dziś nie wie. Pan Konrad Leśniewski, mówi, że gdy po wielu latach odwiedził wieś Nowinki koło Końskich ze zdziwieniem zauważył na cmentarzu katolickim grób Wojciecha Kronenberga i "Zeusa" - Polacy jakoś zorientowali się, że byli oni przyjaciółmi i uznali, że należy pochować  ich razem. Zginęli w akcji pod Bokowem. Chociaż Wojciech Kronenberg był wnukiem przechrzty i miał dwie ojczyzny, to jednak bardziej uważał się za żyda niż Polaka."
Foto: Leopold Jan Kronenberg - ostatni  z  rodu - zdjęcie z lat  60-tych w USA.( foto z publikacji Dzieje fortuny )
Foto: Kaplica  grobowa  rodziny  Kronenbergów ( album  rodzinny -publikacja Citi bank)


* 012.JPG (318.74 KB, 814x1085 - wyświetlony 1487 razy.)

* 005.JPG (325.91 KB, 814x1085 - wyświetlony 704 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
xen
Gość
Odpowiedz #83 : Luty 25, 2013, 23:01:53

^^

Nic tylko  Szacun ^^
Zapisane
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #84 : Luty 26, 2013, 06:45:45

cz.IV
   Pan  Leśniewski  nie  do  końca  wyciągnął  słuszne  wnioski z  zasłyszanych  wiadomości . Wojciech  nie  miał  dwóch  ojczyzn , nie  uważał  się  bardziej  za  żyda  niż  Polaka . Mylne  wnioski  mogli  wyciągnąć  ci  którzy  wiedzieli  o  jego  wyznaniu  - ewangelicko-reformowanym.
Pewnie  ciężko  mu  było  składać  przysięgę  skonstruowaną  dla  Katolików wyznania  Rzymskokatolickiego . Uznawany  za  innowiercę  zaprzyjaźnił  się  z  pchor. "Zeusem" ( H.Wojarski  ) , pochodzenia  żydowskiego -zginął  pod  Bokowem 05.11.1944, oraz  z  kpr. "Zniczem" (   nie  ustalono  nazwiska ) , pochodzenia  żydowskiego - zginął 26.09.1944 r pod Stefanowem.
   Wracam  do  poszukiwań  mogiły . " Orlik " w  swoich  pamiętnikach  pisze  o  cmentarzu  w  Nowinkach  i  zdziwieniu  że  partyzanci  żydowskiego  pochodzenia  leżą  na  katolickim  cmentarzu . Otóż  sprawdziłem  osobiście  wszystkie  miejsca  , wydarzenia  , księgi  parafialne w  Borkowicach  , Nadolnej , Ruskim Brodzie . Żadnego  śladu . Cmentarz  w  Nowinkach  nigdy  nie  istniał  i  nie  ma  tam  żadnej  mogiły . Owszem  jest  pomnik  zamordowanych  podczas  akcji  pacyfikacyjnej 27 mieszkańców okolicznych  wsi . Ale  zostali  oni  pochowani  w Borkowicach  i  Nadolnej . Ludzie  ci  zginęli  07.11.1944 r, a  więc  2  dni  po  tragedii  Bokowskiej . Pierwsza  myśl to  taka  iż  chłopi  przewieźli  wozem  ciała  dwóch  zabitych  partyzantów  i  pochowali  ich  w  zbiorowej  mogile  z  zamordowanymi  w  Nowinkach . Niestety  to  był  fałszywy  ślad . I  znowu  wszystko  od  początku  .
 Wiedziałem  już  że  zginął  pod  Bokowem 05.11.1944 r , według  relacji  mieszkanki  wsi  Zychy pani Marianny Pałki : "  W  gajówce  proszę  pana  leżały  ciężej  ranne partyzanty , jak  Niemce zaczęły  strzelać  to  widziałam  jak  jedna  dziewczyna  pomaga  rannemu  w  głowę  ( opatrunek )  uciekać  do  lasu . Za  nimi  wlókł  się  jeszcze  jeden  też  z  białą  chustą  na  głowie .  Ale  nie  zdążyły  do  tego  lasu  , ino ten  z  tyłu  przewrócił  się  do  przodu , a  dziewczyna i  ten  pierwszy  upadły  na  skraju  lasu . Gajówka  już  się  paliła , a  oni  tam  w  środku  spalone  panie  żywcem ".  Czy  mógł  to  być  " Kicki "  i  " Zeus " ?
   Według  innej  relacji  świadka  zdarzenia ( z  książki  Dzieje 25 pp AK ) : " Niebawem  we  wsi  pozostała  tylko  kompania  "Bohuna" . Trzeba  przyznać  , że  dowódca  nie  stracił  głowy i  nadzwyczaj  zręcznie  wycofał  się  ze  wsi , mimo  że  jego  kompania  miała  co  dźwigać i  ostrzeliwując  się  dotarła  do  lasu . Przypłaciła  to  jednak  dwoma  zabitymi -"Kicki" Wojciech  Kronenberg i  jeden  żołnierz  NN. Kilku  rannymi  jak  "Zeus" -Henryk  Wojarski, "Piast" J.Marzecki . "  "Zeus  "  prawdopodobnie  zmarł  od  ran  .
   Kolejny fragment  relacji  - Henryk  Woźniak  "Bystry" 4 komp."Groma" .
"Po  pewnym  czasie  znowu  zapadłem  w  sen - omdlenie . Gdy  odzyskałem  przytomność stwierdziłem  , że  jestem  w  dość  obszernej  piwnicy z kilkoma  ciężko rannymi  kolegami . Nad  nami  czuwały  dwie  sanitariuszki "Roma " i  moja  sympatia  "Maryla" , która  zmieniła  mi  opatrunek , a  przede  wszystkim  zmyła  zakrzepłą  krew . Poczułem  się  lepiej . Niedługo  potem  usłyszeliśmy  dobiegające  wystrzały . Stawały  się  one  coraz  bliższe . Wtedy  "Maryla"  przykucnęła przy  mnie  i  cicho  powiedziała :
Niemcy  zaatakowali  Boków , zaczynają  nas  otaczać , musimy  stąd  natychmiast  uciekać .
A  inni ?  - pytam .
Ich  nie  zdążymy  już  ewakuować  , oni  nie  mogą  chodzić  , a  ty  możesz . Zresztą  zostaje  przy  nich  "Roma".
Poszeptała z nią  jeszcze  i  dźwignęła  mnie  pod  ramiona , a potem  wytaszczyła  przed  gajówkę  , która  usytuowana  była  w  pobliżu  lasu  za  wsią  Boków . Tuż  przed  skrajem  lasu  , za  którym  przegrupowywały  się  nasze  plutony , poczułem  w  łydce  piekący  ból . Zostałem  znowu  ranny . "Maryla" jęknęła  : - O  Boże ! Jeszcze  tego  brakowało ! Wyciągnęła  prowizoryczny  opatrunek , zatamowała  krew i  opatrzyła  ranę . Ruszyliśmy  dalej  , czołgając  się  do  swoich  ." Prawdopodobnie  to  uciekającego  "Bystrego" i  "Marylę"  widziała  pani  Marianna .
 fot.przedstawia 14 -letniego Wojciecha Kronenberga - ( z ksiażki dzieje Fortuny ) cdn....


* 007.JPG (432.23 KB, 1046x1395 - wyświetlony 1204 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #85 : Luty 26, 2013, 21:50:20

cz.V
   Wracam  do  poszukiwań  mogiły  .  Dotychczasowe  badania , wysłuchanie  wielu  hipotez  dotyczących  miejsca  pochowania  "mojego"  partyzanta , nie  przyniosły  rezultatów . Przy  okazji  służbowej  wizyty  w  Urzędzie  Gminy  Borkowice  , spotkałem  się  z  Wójtem panem  Robertem  Fidosem . Okazało  się  że  łączy  nas  wspólna  pasja  - historia . Przedstawiłem  mu  obraz  sytuacji  dotyczący  poszukiwań  grobu  Kronenberga  . Podczas  dyskusji  narodził  się  pewien  pomysł  , aby  rozszerzyć  teren  poszukiwań  o  inne  parafie  w  których  znajdują  się  cmentarze .
Kilka  prób  spełzło  na  niczym , sprawdziłem  Parafie w  Gielniowie , Mroczkowie Gościnnym , Smogorzowie , Gowarczowie i  trafiłem  ".. w  parafii pod wezwaniem  Św.Wawrzyńca w  Niekłaniu  Wielkim .
   Jeszcze  jedna  relacja  świadka  z  Bokowa  z  05.11.1944 - Jerzy Marzecki "Piast" 1 kompania  ckm "Bohuna" .
"Nie  zdążyliśmy nawet  opuścić   swoich  stanowisk , gdy  od  strony lasu z  kierunku  wschodniego  runęła  lawina  ognia . Nacierały  duże  niemieckie  siły  rażąc  nas  ogniem  ukrytych  w  zaroślach i krzakach  karabinów  maszynowych , granatników itp. W chwilę potem  zobaczyliśmy  rozwijającą  się  tyralierę  niemiecką . Dostaliśmy  rozkaz  otworzenia  ognia. Amunicji  mieliśmy  dość  , ale  mimo  wszystko  strzelaliśmy  z  umiarem . Wkrótce  dotarła  do  nas  wiadomość po  linii  od  ppor."Bohuna" , że  prawie cały  pułk  wycofał  się  ze  wsi  do  lasu ,  a  z  tej  strony wsi pozostaliśmy  tylko  my , z nacierającymi  teraz  na  nas  z  dwóch  stron  Niemcami - od strony  północnej i  południowej . Ppor" Bohun" podjął  szybko  dość  ryzykowną  , ale  jedynie  możliwą  decyzję , żebyśmy skokami  wycofywali  się  ze  wsi  w  kierunku  zachodnim do  oddalonego  o  kilkadziesiąt  metrów  lasu . Przebycie  tego  odcinka  wolnej  przestrzeni  , skokami z  ckm-mami , których  waga  z  podstawą  wynosiła  49 kg i jednocześnie  utrzymywaniem ognia  osłonowego , było  bardzo  trudne , wydawało  się wręcz niemożliwe . Przebywając tę drogę  mieliśmy  wrażenie , że czas  stanął  , że  nigdy nie  osiągniemy  skraju  lasu .W  połowie  drogi , w czasie  wykonywania  skoku , padł  zabity ( jak  byliśmy  przekonani )  mój  taśmowy " Kicki" ( Wojciech Kronenberg ) , ja  zaś  zostałem  ranny  w głowę , ale jakoś grupa dobrnęła  do  lasu . Jeszcze  było  trochę  strzelania  w  kierunku Niemców i  dostaliśmy  rozkaz  do  wycofania  się  z linii na  tyły . Zostałem  wraz  innymi  chłopakami  opatrzony i następnie  ruszyliśmy  w  drogę  do  wsi  Jan  Dziadek ( dziś wieś  nosi  nazwę Modrzewina) . Jak  się  później  okazało  , choć  głęboko byliśmy  przekonani , że  Wojtek zginął  na  miejscu , on był  tylko ciężko  ranny i  zginął  dobity  przez  Kałmuków .


* 397.jpg (376.75 KB, 847x1271 - wyświetlony 403 razy.)

* 398.jpg (371.94 KB, 1089x726 - wyświetlony 512 razy.)

* 017.jpg (350.69 KB, 594x890 - wyświetlony 543 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #86 : Luty 26, 2013, 21:54:02

cz.VI ostatnia

   Wracając  do  poszukiwań , zgłosiłem  się  do  proboszcza ks. kan. Józefa Wodzinowskiego
o  pomoc  w  odnalezieniu  mogiły , na  tutejszym  cmentarzu . Niestety  nie  dane  nam  było  spotkać  się  osobiście z  księdzem  ( rozmowy  telefoniczne ) , coś  ciągle  wypadało  albo  jemu  albo  mnie .
W końcu  listopada  2012 roku  , przejeżdżając  w  okolicy  Niekłania  postanowiłem  zajrzeć  na  cmentarz i  poszukać  we  własnym  zakresie  grobu . Nie  spodziewałem  się  że  cmentarz  w  Niekłaniu  jest  taki  duży . Przy  wejściu  spotkałem  3  starsze  panie  i  spytałem  czy  wiedzą  gdzie  znajduje  się  mogiła  Partyzancka . Jedna  z  pań  po  chwili  wahania  oznajmiła  że  mnie  zaprowadzi na  miejsce  . Przy  okazji pani  opowiedziała  o  dziejach  mogiły . Otóż  do  końca lat  60 - tych na mogile  znajdowały  się  2  brzozowe  krzyże  na  których  zawieszone były  Polskie  hełmy  WZ Salamandra , obok  stał  krzyż  metalowy z przytwierdzoną  tabliczką  z wypisanymi  danymi poległych  partyzantów . Potem  wymieniono  krzyże  na  dwa  metalowe z Chrystusem Ukrzyżowanym i  dwoma  tabliczkami . A  jakieś  20  lat  temu  z czyjejś  ( nie wiadomo ) inicjatywy postawiono  w  tym  miejscu kamień-tablicę  z  obecnymi  napisami . Ze starych  krzyży  zostały dwie  figury  Jezusa . Mogiła  2 żołnierzy  wrześniowych  posłużyła
jako  miejsce  spoczynku  poległych  pod  Bokowem .

   W  taki  to  sposób  udało  się  odnaleźć  miejsce  spoczynku  młodego  żołnierza , potomka sławnego  rodu  Kronenbergów . Przy  okazji  poszukiwań  wyszły  na  jaw  niezwykle  ciekawe  historie  członków  jego  rodziny , a  także  mroczna  strona  życia  i  śmierci  jego  siostry  Wandy .
Brzozowych  krzyży  nie  zastałem  , jest  teraz  kamienna  tablica . Najważniejsze   , że ktoś pamięta ,  co  jakiś  czas  zapala  znicz  i  kładzie  kwiaty .



* 016.jpg (444.31 KB, 697x1046 - wyświetlony 856 razy.)
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #87 : Marzec 10, 2013, 10:23:35

Pozwalam  sobie  wstawić  niezwykle  ciekawy  artykuł  dotyczący  Powstania  Styczniowego . Miejsce  działań wojennych  to  rejony  w  których  działam  od  lat .
http://www.konskie.org.pl/2013/03/ze-wspomnien-powstanca-1863.html#more
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
rafal81
Porucznik
****

Pomógł 14
Offline Offline

Wiadomości: 365



Odpowiedz #88 : Marzec 10, 2013, 13:13:37

Ciekawa strona z indeksem miejscowości związanych z Powstaniem Styczniowym.
Tutaj pomnik D. Czachowskiego ufundowany przez Ks. J. Wiśniewskiego
http://powstanie1863.zsi.kielce.pl/index.php?id=g16


* odsonicie_pomnika__pukownika__d._czachowskiego_1932_r..jpg (15.63 KB, 320x222 - wyświetlony 491 razy.)
Zapisane

"Niezrozumienie teraźniejszości jest konsekwencją nie znajomości przeszłości"
cpt. Nemo
R.I.P.
Pułkownik
*

Pomógł 27
Offline Offline

Wiadomości: 1032



Odpowiedz #89 : Marzec 10, 2013, 23:28:53

Pozwalam  sobie  wstawić  niezwykle  ciekawy  artykuł  dotyczący  Powstania  Styczniowego . Miejsce  działań wojennych  to  rejony  w  których  działam  od  lat .
http://www.konskie.org.pl/2013/03/ze-wspomnien-powstanca-1863.html#more

Z tym ze akurat juz na wstepie sa bzdury Uśmiech

" Ostro z nami car poczynał: dzieciom po polsku mówić w szkole zabronił, za polską książkę i naukę starszych do więzienia czy na Sybir skazywał, w wojsku carskim długo, bo aż 25 lat Polacy ciężko służyć musieli. Ucisk i prześladowanie biednego narodu było straszne. Wreszcie ... Dość tego! - powiedzieli najlepsi synowie ojczyzny - organizujemy przeciw caratowi powstanie, Polsce wolność wrócimy!"

To co powyzej to i owszem prawda ale byla to nie przyczyna a "nagroda" za Powstanie 1863r. To powstanie spowodowalo praktyczna likwidacje autonomii ziem polskich.

http://www.studentprawa.com.pl/represje-ustrojowo-polityczne-wobec-krolestwa-polskiego-po-upadku-powstania-styczniowego.html

http://www.instytuthistoryczny.pl/m0120-zabor-rosyjski/zr-represje-po-powstaniu-styczniowym/52-dalsze-dzialania-represyjne


http://www.historia.azv.pl/represje-carskie-po-upadku-powstania-styczniowego.html
Zapisane

R.I.P
Strony: 1 ... 4 5 [6] 7 8 ... 15 Do góry Drukuj 
Skocz do:  

Mazowieckie forum poszukiwaczy skarbów. Firma archeologiczna
Pozycjonowanie z agencją z Warszawy Skuteczni.pl

Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines