Sarenki zawsze uciekają, ale z łosiami bywa różnie. Raz spotkałem dwa łosie pasące się na łące blisko lasu i z racji, że jest to w moich stronach dosyć rzadki widok, postanowiłem zrobić im fotkę. Kadr wydał mi się zbyt szeroki, więc podszedłem bliżej. Widząc, że nic sobie nie robią z mojej obecności, tylko się na mnie gapią, podszedłem jeszcze bliżej. Potem jeszcze kilka kroków do przodu, aż w końcu jeden z łosi zadarł łeb do góry i ruszył w moim kierunku i to dosyć żwawo. Generalnie prawie zesrałem się ze strachu
To zwierze jest sporo większe niż krowa i szybkie jak koń. Od tej pory już nie podchodzę do łosi
Swojego czasu myślałem o tym żeby kupić sobie straszaka na wypadek bliskiego spotkania z jakimś dużym wiejskim psem albo co gorsza całą sforą psów. Przydałoby się też do ewentualnego odstraszenia dzika czy innego leśnego dzikusa. Ale z drugiej strony jak często zdarza się taka sytuacja? Raczej średnio opłaca się wydawać pieniądze na takie pierdoły. Tym bardziej, że na wykopkach im mniej obciążenia w kieszeniach, tym lepiej. Na mniejsze zwierzaki mam więc szpadel do odganiania, a w przypadku większych polegam na własnych nogach i ewentualnie rękach (gdyby trzeba było wspiąć się na drzewo)