Hmm... Chamstwa nie będę komentował, ale oprócz materiału z Youtube obejrzałem sobie materiał z TVN24...
http://www.tvn24.pl/znalezione-nie-kradzione-jednak-nie-lowcy-skarbow-z-zarzutami,634646,s.htmlI tutaj klasyka gatunku...
Zniszczenia archeologiczne?
Co to jest?
Mężczyźni prowadzili nielegalne prace wykopaliskowe...
Wykorzystując wykrywacze metali, poszukiwali zabytkowych przedmiotów, które wykopywali z ziemi i następnie przywłaszczali. W ten sposób weszli w posiadanie monet, amunicji, hełmów czy innych historycznych zabytków – tłumaczy prokurator.
Podczas przesłuchania w prokuraturze przyznali się do zarzutów niszczenia i przywłaszczania zabytków w związku z prowadzonymi nielegalnymi pracami wykopaliskowymi. Polski kodeks przewiduje za to przestępstwo nawet do pięciu lat więzienia.
Kodeks karny?? Ciekawe...
Ale bajką jest wypowiedź prof. Pawła Valde-Nowaka
- My (archeolodzy) mamy swój rejestr obiektów - grodzisk, zamczysk, cmentarzysk. Zdarza się, że poszukiwacze skarbów w sposób podstępny te informacje uzyskują – zwłaszcza ci, którzy nie korzystają z własnych baz, z literatury. Wtedy otwiera się możliwość penetrowania stanowisk, które są w trakcie prac wykopaliskowych albo też były swego czasu badane i te badania zostały z jakiegoś powodu (np. braku funduszy) przerwane. A wejście na nie osób, które mają nie do końca czyste zamiary, mówiąc wprost, chcą handlować wykopanymi przedmiotami - z reguły prowadzi do poważnych, bezpowrotnych zniszczeń. To jest plaga dla archeologów – podkreślał rozmówca tvn24.pl.
Problem w tym kiedy były prowadzone poszukiwania. Jeśli przed marcem 2015 r. to policja i prokuratura oraz archeolodzy mogą się obejść smakiem. Wykroczenia się szybko przedawniają (rok od popełnienia wykroczenia, a dwa lata w przypadku wszczęcia postępowania, art. 45 Kodeksu wykroczeń).
Poza tym same poszukiwania zabytków muszą być intencjonalne. Wówczas mamy do czynienia z art. 111 ustawy o zabytkach.
A przecież można szukać rzeczy nie będących zabytkami. Sprawa się komplikuje od czerwca 2015 r., czyli od wejścia w życie ustawy o rzeczach znalezionych.
Ale to też nie argument. Nie wszystkie rzeczy znalezione to zabytki, czy zabytki archeologiczne i nie wszystkie znaleziska stają się własnością Skarbu Państwa...
W kwestii stanowisk archeologicznych to trzeba wskazać, że w Polsce mamy stwierdzonych około 513 000 stanowisk archeologicznych (stan w dniu 30 czerwca 2009 r. według programu Archeologiczne Zdjęcie Polski [AZP] i należy podkreślić, że jest to największa liczba stanowisk w Europie). Do właściwych miejscowo rejestrów zabytków i ewidencji gminnych wpisanych jest 7523 stanowisk, z tego tylko 1263 jest uważanych za zagrożone rabunkiem. Dane te pochodzą z dawnego Krajowego Ośrodka Badań i Dokumentacji Zabytków (obecnie: Narodowy Instytut Dziedzictwa) . Trudno uznać cały obszar Polski za jedno wielkie stanowisko archeologiczne. Jak więc wynika z tych oficjalnych danych, rzeczywiste zagrożenie stanowisk archeologicznych przestępczością, jest mniej niż znikome. Poza tym jeżeli stanowiska nie są objęte ochroną prawną w postaci wpisu do rejestrów zabytków, czy choćby ułomną w postaci wpisu do ewidencji, to odpowiedzialni za taki stan rzeczy są nie poszukiwacze, ale urzędnicy, wojewódzcy konserwatorzy zabytków. Nie można obciążać obywatela odpowiedzialnością za urzędniczą nieudolność. W ten sposób osoba znalazcy jest pociągana do odpowiedzialności z tytułu nie tyle, samego prowadzenia poszukiwań poza miejscem objętym ochroną prawną, ale nieszczęśliwego dla niej przypadku znalezienia stanowiska
archeologicznego, o którego wystąpieniu w danym miejscu nie ma, i nie może mieć, zielonego pojęcia. Taki stan rzeczy zdecydowanie odbiega od normalności i w naszej ocenie jest sprzeczny z konstytucyjnymi prawami i wolnościami.
Według ewidencji konserwatorskich w dniu 31 grudnia 2006 r. na terenie Polski znajdowało się 7480 stanowisk wpisanych do rejestru, a więc objętych szczególną (pełną) formą ochrony prawnej oraz aż 427 000 stanowisk, które były ujęte jedynie w ewidencji, czyli były objęte ułomną (częściową) ochroną prawną. Liczba stanowisk zagrożonych rabunkiem wynosiła wówczas 8180 . Zestawiając ze sobą oficjalne dane z 2006 i 2009 r. otrzymujemy obraz stopniowego przyrostu liczby stanowisk objętych ochroną prawną (pełną lub częściową), przy jednoczesnym bardzo zdecydowanym spadku(!) liczby stanowisk uważanych za zagrożone rabunkiem (z 8180 do 1263). Fakty te są niepodważalne i wielce wymowne.
Świadczy to, że argumenty przytaczane przez archeologów są z gruntu fałszywe i nieprawdziwe. Wyraźnie wzrasta świadomość społeczna i wrażliwość środowiska poszukiwaczy, którzy omijają stanowiska archeologiczne. A jeśli już, to coraz częściej współpracują z archeologami przy badaniach takich miejsc.
Poza tym dzisiaj dane o stanowiskach archeologicznych można znaleźć w sieci albo uzyskać w urzędzie gminy.
Niestety większość urzędników i funkcjonariuszy oraz archeologów to niedouki. Nie mają bladego pojęcia o przepisach (podobnie jak część poszukiwaczy).