to Kolega widzę humanitarnie traktuje.BEAWO

Ładne "zębacze" - ale to chyba nie Polska?

Piękne zwłaszcza ten drugi!
Gratuluje.
Jakie wymiary i wagę miały te dwa szwedy?

W  tym  roku  urlop  spędziłem  w  Bieszczadach  na półwyspie  Werlas . Pomimo  sporego  zaangażowania  w  wędkowanie ( nęcenie ) , nie  było  rewelacji  jak  w  poprzednim  sezonie  . Owszem  zdarzyło  się  kilka  ładnych  płoci , ale  sporadyczność  brań i  codzienny  spadek  lustra  wody , nie  pozwoliły na  skuteczne  połowy . Dodatkowo  upały , wykańczały .

W końcu udało mi się pokonać barierę metrowej ryby, szczupły 103 cm. Niby nie wynik jak na skandynawskie warunki, ale satysfakcja z wygranej walki ogromna. Obawiałem się że zmęczona ryba nie da rady odpłynąć, gdyż stała z dobrą minutę na powierzchni wody w naturalnym ułożeniu ciała. Kiedy podpłynęliśmy do niej jednym potężnym ruchem ogona pokazała że jednak silna jest i zniknęła w toni.

Co do fotek widzę że koledzy po staropolsku podchodzą i smażą ryby. Moja propozycja w tym roku przetestowana to ryby z piekarnika. Oczyszczoną rybę skrapiamy sokiem z cytryny z obu stron i środka. Używamy ziół do przyprawienia. Osobiście praktykowałem zioła prowansalskie, oregano, tymianek, bazylia, sól, pieprz. Wkładamy do lodówki by odstała swoje 30min - 1h. Rozkładamy folię do pieczenia. Smarujemy lekko masłem by ryba nie przylgnęła. Do środka rybki wkładamy cienko okrojoną skórkę z cytryny (bez białego elementu cytryny gdyż nadaje goryczy), natkę pietruszki, kawałek masła, możemy też dosypać ziół. Zawijamy ostrożnie folię (łatwo się przerywa) i  pieczemy w piekarniku w temp. 180-200 przez około 20-40 min. (sprawdzamy od czasu do czasu). Taką rybkę możemy spożywać z zakupioną żurawiną lub samodzielnie nazbieraną borówką czerwoną przygotowaną jak dżem/ konfitury, jak też kawałkami cytryny. Polecam też ryby z grila, niestety przepis który konsumowałem jest mi nie znany. Ryby muszą być koniecznie świeże. Mrożonki to już nie to samo.

Parę moich zdobyczy z Norwegii(łatwiej o rybę niż o robaka ),foty słabe bo z telefonu.

Fredrikstad,rzeka Glomma.Trudno to nazwać łowieniem,takie 20-minutowe wyskoki w czasie pracy.W zasadzie ryby łowiły się same .

Fredrikstad leży z 50 km od szwedzkiej granicy i z 10 od zachodniego wybrzeża.Co ciekawe,kiedy jest przypływ Glomma płynie w przeciwnym kierunku i wtedy są najlepsze brania.