Mazowieckie forum poszukiwaczy skarbów. Poszukiwania skarbów mazowsze

Kategoria ogólna => Moje drugie hobby => Wątek zaczęty przez: cesar007 Styczeń 24, 2013, 22:57:54



Tytuł: Łowiectwo
Wiadomość wysłana przez: cesar007 Styczeń 24, 2013, 22:57:54
Moim drugim hobby jest łowiectwo. Uwielbiam to robić. Wieczorem pakuję się i jadę na nocną zasiadkę. Wcześniej cały dzień myślę nad wybraniem miejsca polowania (w sumie wtedy polowanie się rozpoczyna, tylko że w głowie ;) ) Siadam sobie na wcześniej wybraną ambonę, stóg siana czy zwyżkę, analizuję kierunek wiatru i czekam aż las "dzienny" zamilknie, a obudzi się "nocny". To są dwa różne lasy choć miejsce to samo. Doznanie jakie temu towarzyszy jest nie do opisania. Wyczekiwanie na wzejście księżyca, który rozświetli widok przede mną, jest wręcz podniecające. Słuch wyostrza się niesamowicie. Reaguje się na każdy szmer czy szelest. Siedzę sobie i wyczekuje na zwierza. Kiedy daj boże takowy pojawi się w polu widzenia, akcja serca przyśpiesza, tętno rośnie i robi się ciepło. Obserwuje go przez lornetkę, oceniam. Jeśli uznam, że jest to zwierzę które mam w odstrzale i wg mojej oceny selektywne, gdy jestem pewien jakie to zwierzę, że mam kulochwyt, że odległość jest odpowiednia na oddanie skutecznego strzału... sięgam po broń. Staram się wtedy zachowywać jak najciszej potrafię. Ruchy muszą być delikatne, powolne ale precyzyjne (myślę tylko o tym żeby nigdzie nie stuknąć, żeby nic nie zaskrzypiało, żeby zwierz nie usłyszał mnie). Przykładam broń do ramienia, zamykam jedno oko, drugim wpatruję się w lunetę, ustawiam "krzyż" na "komorze", odbezpieczam, wstrzymuję oddech, naciągam przyśpieszacz i ściągam spust. Rozlega się huk, w lunecie przez ułamek sekundy widzę rozbłysk wystrzelonego pocisku. Wpatruję się dalej w lunetę i szybko wypatruję skuteczności strzału. Po kilku sekundach dociera do mnie, że "leży". Czuję satysfakcję, że nie pozwoliłem mu cierpieć. Odkładam broń, biorę do rąk lornetkę i obserwuję dalej. Po kilku minutach schodzę z ambony, zawieszam broń na ramię, włączam latarkę i idę w stronę pozyskanego zwierza. Po drodze urywam kawałek gałązki, którą wkładam pozyskanej zwierzynie do pyska. To jest tzw. ostatni kęs, taki rytualne oddanie czci. Chwilkę przyglądam się, biorę w rękę nóż i zabieram do... (ze względu na drastyczne sceny nie opiszę ich :P ). Po tych drastycznych scenach, rodzi się kolejne pytanie, problem. Kto mi pomoże donieść zwierza do auta :D . 

Tak w telegraficznym skrócie.

Darz Bór.