Stanowiska archeologiczne to przecież żadna tajemnica. W planie zagospodarowania przestrzennego miasta czy gminy są te miejsca pięknie zaznaczone. Tak jest przynajmniej w moim miejscu zamieszkania. No chyba, że gmina takowego planu nie posiada, bo ktoś np. zdefraudował przeznaczone na ten cel środki lub urząd nie robi aktualizacji planu.

W większości gmin które sprawdzałem mapka jest niedodana

archeo unikają rozgłosu przed zbadaniem nowych, potencjalnie watrościowych stanowisk z wiadomego względu i dziwne jest to, że informację nagłośniła lokalna prasa. jak się dowiedzieli? przypadkiem? od osób postronnych? czy od samych archeo? jeśli tak, to czy to jeszcze jest głupota czy już zdrada, jak śpiewał pewien znany muzyk. tak czy inaczej działanie nie pasjonatów poszukiwaczy tylko rabusiów i złodziei. z drugiej strony nie można wykluczyć i kogoś z samych archeo. to potencjalnie dobre alibi i okazja do oczernienia poszukiwaczy.

Lipiec 2011, wzgórze Krasino koło Smorzewa. O wykopaliskach roztrąbił Kurier Sierpecki.
Nie chodzi mi o potępianie prawdziwych pasjonatów, tylko o ludzi, którzy skutecznie przyczyniają się do złego zdania o detektorystach. Te krety nie mają często pojęcia co znajdują. Chodzi tylko o to, aby dużo i stare żeby było. Doprowadzą w końcu do tego, że detektory zostaną obłożone masą zakazów. Skończy się poszukiwanie nawet meteorytów i kluczyków od Zetora. Najbardziej ucierpią niewinne osoby.

Witajcie Panowie;

Temat już przerabiałem i sprawa wygląda następująco:

W każdym planie zagospodarowania przestrzennego (w przypadku lasów taki plan określa nadleśnictwo) jest wykaz stanowisk archeo wraz z opisaniem czego te stanowiska się dotyczą. Nr stanowiska nie ma odwzorowania na normalnych orto mapach, trzeba iść do gminy i kupić mapę interesującego nas rejonu, z naniesionymi elementami planu zagospodarowania. Tam po cyferkach dochodzi się do wiedzy na temat stanowisk archeo. System beznadziejnie głupi i wymagający czasu i cierpliwości, ale jest do zrobienia.

Warto też poplotkować z leśnikiem, bo od stycznia tego roku (2012) w mazowieckim maja obowiązkowe patrole "anty wykopkowe" i jeżdżą wyłącznie po trasach w okolicach miejsc walk, które mają naniesione na mapach.

Ciekawostka: nadleśnictwo Łochów ma nawet bezzałogowego drona z kamerą

Pozdrawiam
Kambas

...rakietą mogą mnie trafić...ale wykrywacza nie zabiorą... 

Ciekawy jestem do jakich absurdów jeszcze nasze państwo jest zdolne i jak będzie punkt kulminacyjny tego dziadostwa wyglądał. Gdzie człowiek by się nie ruszył, obwarowuje go tyle zakazów i nakazów, że szlag trafia. Najgorszym, co może być, to wprowadzaniem wielu zbędnych zasad i przepisów zajmują się kompletni idioci, którzy nie znają tematów. Ostatnio gdzieś usłyszałem o wprowadzeniu nowych uprawnień dla straży miejskiej. Nie ubliżając nikomu, wielu z tych strażników nie dostałoby się nawet na budowę do betoniarki. Wiem, bo kilku znam osobiście. No tragedia.
Do czego zmierzają ludzie "ścigający" detektorystów? Przecież, to napędza tylko czarny rynek. Gdy już nic nie będzie wolno, to czy znalazł skorupę na polu, czy rozpruł stanowisko, to już wsio ryba dla kreta. Cena fantów i tak będzie tego warta.

Choroba, pięknie ktoś koło na łąkach doliny rzeki Sierpienicy w Sierpcu doły pokopał. Chyba czołgów szukali, bo prawie się schować można. Jak mam teraz tam się pokazać? Pierwszy podejrzany, który z detektorem i saperką tam polezie. Na dodatek elegancko zorane jest miejsce występowania ceramiki wczesnośredniowiecznej - miejsce naniesione na mapy archeologów. Wspaniale. Na pewno jak tak dalej pójdzie, to zalegalizują wszystko, co z detektorystami związane.