Mazowieckie forum poszukiwaczy skarbów. Poszukiwania skarbów mazowsze

Kategoria ogólna => Kopalnia wiedzy => Wątek zaczęty przez: danielli Marzec 17, 2014, 14:22:32



Tytuł: Jakie jest prawo dla poszukiwaczy z wykrywaczem w Belgii?????
Wiadomość wysłana przez: danielli Marzec 17, 2014, 14:22:32
Witam. Proszę o pomoc dokładnie chodzi mi o to czy w Belgii można chodzić z wykrywaczem w internecie czytałem ale nie ma konkretnych odpowiedzi jedni piszą ze nie wolno inni ze wolno szukam jakiegoś konkretnego artykułu lub odpowiedzi. Z góry Dziękuje.


Tytuł: Odp: Jakie jest prawo dla poszukiwaczy z wykrywaczem w Belgii?????
Wiadomość wysłana przez: pablobxl Marzec 27, 2014, 12:28:09
witam.
Aktualnie mieszkam i pracuję w Belgii(Bruksela).
Z prawem nie wiem dokładnie jak to jest,czytałem gdzieś kiedyś,że bez pozwoleń nie można(czyli tak jak np.
w Polsce,Francji,Włoszech,a i tak wykopki mają się tu świetnie).
W jednym sklepie na północy Belgii gdzie się zaopatruję pytałem czy wymagana jest jakaś licencja-pozwolenie na
poszukiwania-sprzedawca odpowiedział,że nie,ale do końca bym mu nie wierzył(wiadomo dlaczego).
Na pewno nie można kopać w pobliżu zabytków i na stanowiskach archeologicznych(chyba jak w każdym państwie).
A teraz może coś praktycznego.
  Jakiś czas temu mieszkałem na Laken(dzielnica brukseli),obok dużego,królewskiego,pięknego parku.
Bardzo często tam latałem z wykrywaczem w biały dzień.Bardzo często przejeżdżały patrole policyjne(obok widoczny posterunek policji).
Pewnego razu z rana jeden patrol zwolnił,następnie się zatrzymał i przyglądał mi się kilka minut,po czym odjechał.
Innym razem w tym samym parku trafiłem na straż parkową(pilnują porządku w parkach),ładna blondynka+dwóch
pastowanych belgów pochodzenia arabskiego w ładnych mundurkach widząc co robię od razu ruszyli w moim kierunku.
Po przywitaniu w języku francuskim(tylko tyle umiem)od razu moim angielskim(kali jeść,kali pić)powiedziałem,że nie
rozmawiam po francusku,na co dwóch belgów spojrzało na siebie z osłupieniem ???,ale blondyneczka o pięknym
uzębieniu nie dała się zaskoczyć i zaczęła sobie przypominać jak powiedzieć po angielsku"tu nie wolno kopać".
Po wypowiedzeniu tej sekwencji spytałem,dlaczego?Przecież nie robię nic złego,zasypuję dołki po sobie,
wskazując za razem przykryty dołek obok mnie nad którym pochylałem się przed minutą.
Panowie nie wierząc,że w tym miejscu kopałem,odgarnęli kępki trawy i ujrzeli nadciętą ściółkę.
Ja blondynce dalej,że nie robię nic złego,że króliki robią wielkie szkody pokazując w okół poryty przez nie park
(jest ich tam mrowię,wieczorem strach wyjść na spacer z psem,bo może zostać ino smycz),a ja
dodatkowo sprzątam park pokazując kieszonkę w torbie naramiennej(kapsle,pull taby,i inny bubel-oczywiście monetki
w drugiej kieszonce).Na co blondynka pokazała mi ręką miejsce oddalone 0,5 km od miejsca,w którym się znajdowaliśmy
i rzekła"tam wolno-tu nie".I tak się skończyła nasza konwersacja.
  Innym razem wybrałem się z córką do lasu pod brukselą,przeszukiwałem jadną ze ścieżek po której biegają ludzie,
chodzą na spacery(sam osobiście omijam takie miejsca w lesie,ale z siedmioletnią córką ciężko jest eksplorować
trudniej dostępne tereny).
W pewnym momencie obok zatrzymał się samochód straży leśnej,szybko wyskoczyli z auta i zaczęli biec w naszą stronę jakby
chcieli dorwać przestępce.Po przeskoczeniu przez krzaki zobaczyli wykrywacz leżący na ziemi(bo mnie ryjącego saperką
w ziemi widzieli wcześniej-powód interwencji),najzwyczajniej w świecie walnęli śmiechem krzycząc po angielsku
slogan z discovery tv "łowca skarbów".Od razu atmosfera zrobiła się jak podczas spotkania kumpli
przy degustacji.Dwóch panów ok.30 lat operowało angielskim lepiej niż ja i wyżej opisana blondyneczka razem wzięci.
Spytali czego konkretnie szukam i czy coś znalazłem.Pokazałem im monetki,srebrną obrączkę,którą przed minutą
kopnąłem,masę łusek i dwa jeszcze całe niewystrzelone pociski,mówiąc że normalnie nie zbieram takich rzeczy,
ale,że leżały prawie na wierzchu to wziąłem,bo jak dziecko znajdzie coś takiego to może się źle skończyć.
Spytałem ich co powinienem zrobić z tymi pociskami,ponieważ nie chcę brać tego do domu,bo sam
mam małe dzieci.Jeden odpowiedział,że nie wie-może zanieś dla wojska.Ja dodałem "może na policję?"
Potwierdził.Powiedziałem mu,że to jego kraj,że zna dobrze francuski i flamandzki,niech więc sam je zaniesie,
wręczając mu naboje do ręki.Obejrzeli jeszcze wykrywacz trochę żartując i powiedzieli,że fajne hobby,
ale niestety nie mogę tu kopać,bo tu jest rezerwat.Jeden zaczął tłumaczyć granicę rezerwatu,ale niestety nie mogłem
pojąć gdzie się kończy rezerwat,a gdzie zaczyna las jak wokół wszystko zielone.Drugi z nich szybko skoczył do auta
po ulotkę tego rezerwatu na której była mała minimapka,ale tylko części rezerwatu i zaznaczył miejsce gdzie się                                                                                        znajdowaliśmy i próbował uzmysłowić mi gdzie jest granica rezerwatu chociaż mapka już tego nie sięgała.
Pokazałem im + - kierunek skąd przyszedłem i parkingu na którym zaparkowałem auto.
Dopiero wtedy jasno mi wytłumaczyli,że jak wyjadę w prawo to następny parking będzie już za rezerwatem
i tam będę mógł spokojnie kopać z wykrywką,po czym przeprosili mnie,że tu nie mogę,uścisnęli rękę
i odchodząc krzyknęli "GOOD LUCK".

uff..to się rozpisałem,ale mam nadzieję,że pomogłem Tobie nakreślić jak to wygląda w Belgii.

pozdr.
         pablobxl





Tytuł: Odp: Jakie jest prawo dla poszukiwaczy z wykrywaczem w Belgii?????
Wiadomość wysłana przez: maro20 Marzec 27, 2014, 18:52:29
Czyli kraj "białych ludzi"? ;D