witam
z wykrywaczem w-4-p/a (drugi link) z ciekawości poszedłem w zeszłym roku na mały spacerek. i nie polecam bo nawet garnka leżącego głębiej niż 5cm nie łapie(mogę oczywiście trochę przesadzać) ale w tym samym miejscu byłem z minelabem i masa odłamków, łusek, czy nawet kawałków żelaznych blach. także nie polecam. jedyne co fajne to pokrowiec i nie trzeba głęboko kopać
Z tego co wiem rzecz do szukania raczej nie przydatna.
Ot najwyzej jako ciekawostka w domowym muzeum.
Wojskowe wykrywacze sie zazwyczaj nie nadaja do naszych celow, mysle ze koledzy dokladniej objasnia czemu.
Ja tylko powiem, ze za plytkie, zerowa dyskryminacja, zazwyczaj jakies nietypowe zasilanie.
więc kolega miał racje, a co do zasilania to trzeba zepsuć baterie taką z dwoma drucikami od góry(nie mam pojęcia jak się nazywa i jaki ma woltaż, ale takie były w starych latarkach:) trzeba z niej wyjąć ogniwa są trzy i wsadzić do wykrywacza.
kolejnym minusem jest ciągły sygnał i jego modulacja gdy coś metalowego zbliża się do cewki(w moim wypadku była to tylko moa własna sperka), praca tylko na niewygodnych wojskowych słuchawkach.