Ponieważ wywołałem dyskusję - kilka słów jeszcze dodam odnosząc się stanowisk szanownych kolegów.
Posiadam całą masę zdjęć z ksiąg z parafii Grzebsk gdzie właśnie - między innymi tego typu pieczęcie są używane do podpisywania (odcisk w laku). Księgi te w oryginale dostępne są w bibliotece diecezjalnej w Płocku. Zainteresowanym wyślę zdjęcia na e-mail prywatny.
Najczęściej podpisywali się tego typu znacznikiem tzw. dziedzice częściowi na północnym skrawku Ziemi Zawkrzeńskiej zwanym Pobożem. Do dziś znam tam kilku ludzi którzy tego znaczniki posiadają i utożsamiają je ze swoim szlachectwem co akurat w tym regionie nikogo nie dziwi.
Ta pieczęć nie posiada ani jednego atrybutu szlachectwa, mogła być wykorzystana jedynie jako walor ozdobny.
Nawet koronki szlacheckiej nie ma nad inicjałami, nie wspominając już o herbie.
Takiej pieczęci bez atrybutów szlacheckich mógł używać absolutnie każdy kogo było stać na wykonanie..
Przypominam że w XIX w. było już sporo fabrykantów, kupców, mieszczan i innych ludzi, którzy nie byli pochodzenia szlacheckiego a stać ich było na wiele rzeczy (i nikt od nich nie wymagał najczęściej szlachectwa kiedy obejmowali jakieś wysokie stanowisko itp.)
XIX w. to już nie Średniowiecze ani RP Szlachecka..
W wypadku takiej formy kancelaryjnej jak księgi parafialne najważniejszy był odręczny podpis, co widziałem w dziesiątkach ksiąg tego typu (choćby z racji tego, iż z wykształcenia jestem archiwistą).
Nawet tak znana postać książę Stefan Lubomirski z Kruszyny nie posiadał odbitych żadnych pieczęci obok swoich podpisów w niedawno przeglądanych przeze mnie księgach parafialnych (parafii Kruszyna). Za to podpisany był wszystkimi imionami i nazwiskiem..
To że panowała jakaś lokalna moda nie oznacza że pieczęć prywatna (inicjałowa bez innych atrybutów) uprawniała do pieczętowania czegokolwiek.
w.g. mnie mogła mieć formę jedynie ozdobną. (poza tym jakoś nie wyobrażam sobie szlachty odbijającej się pieczęciami bez atrybutów szlachectwa).
W swoim życiu widziałem na prawdę wiele ksiąg, dokumentów i pieczęci, (od tych królewskich znajdujących się w archiwum na wawelu, przez kroniki, księgi metrykalne i parafialne w różnych archiwach itp.)
Fakt faktem - spotkałem tam pieczęci lakowe szlacheckie (różnego stopnia), odciski pieczęci sygnetowych szlacheckich (również różnego stopnia), pieczęci tłoczone i odciskane w papierze, poza tym pieczęci miejskie, urzędowe itp.
Należy rozróżnić sprawy - pieczęć herbowa czy miejska ma konkretne atrybuty i za jej podrobienie groziła dość wysoka kara, natomiast pieczęć prywatna-inicjałowa nigdy nie była czymś oficjalnym, służącym do prawnego poświadczania danej czynności czy wpisu.
Pieczęć prywatną o popularnych inicjałach, mogło mieć na świecie nawet kilkaset osób w tym samym czasie..
Zamawiając inicjał stylizowany na konkretną modę (np. czcionka typu szwabacher czy coś secesyjnego) - występowało duże prawdopodobieństwo iż kilka czy nawet kilkanaście osób posiadać będzie niemal identyczne tłoczki.. Jak więc taki tłoczek mógł stać się czymś co poświadcza prawnie jakąś czynność czy funkcję?
Mam uwierzyć w to że akurat w Ziemi Zawkrzeńskiej takich pieczęci używano jako czegoś oficjalnego i posiadającego status prawny? To przeczy jednocześnie sytuacji panującej na reszcie ziem polskich i nie tylko, (bo również za granicą pieczęć inicjałowa posiadała wyłącznie formę ozdobnego dodatku do podpisu czy korespondencji).
mnie akurat np. taka sytuacja bardzo dziwi ;-)
same ozdobne inicjały nigdy chyba w żadnym kraju nie były atrybutem szlachectwa/tonu oficjalnego.. co innego herb, monogram czy gmerk.
pozdrawiam.