Olszynka tam gdzie nikt nie zaglądał pokazała (niestety nie mi, ale na moich oczach), że żyje nadal. Tyle napiszę.

Co do przedmiotów, oczywiście, klamrę można przerobić, masz rację. Już mniej cyfrę czy orła. Najbardziej potrzebne były ubrania, buty, takie rzeczy.

Poległych chowano tak, że mogiły widać było z traktu (potwierdzają to pamiętniki). Np. Drewnicki pisze, że (a to już było chyba w maju) przejeżdżają widział np., że Rosjanie swoich pochowali, ale nie wiedzieć czemu żelazne kirysy nadal leżały wszędzie na polu walki. Widać chłopom nie wszystko się przydawało.

Oczywiście, że Olszynka jest przeszukana, ale las ma to do siebie, że inaczej niż na polu, zachowują się tzw. wyspy. Las się zmienia. Ale to już tylko doszukiwanie. Tylko i aż. Ja nie jestem bywalcem Olszynki. Częściej do Dębe Wielkie jeździłem i tak na prawdę z tego miejsca poza kilkoma guzikami mam płomień z ładownicy z pola. Polski płomień. Oczywiście pewnie przeoczony, ale dla mnie warto było "stracić" kilka wyjazdów dla tego przedmiotu:) Ma dla mnie specjalną wartość dzięki kontekstowi.