Poniżej przytoczę jedynie fragmenty bardzo ciekawego pisma dotyczące definicji zabytku.
Według profesora Pruszyńskiego, "w sensie prawnym zabytek to jedynie przedmiot wpisany do urzędowego repertorium noszącego nazwę rejestru zabytków, prowadzonego przez właściwy organ administracji publicznej" /Dziedzictwo kultury polski - jego straty i ochrona prawna, Tom l, wyd. Zakamycze 2001,SS. 36-3 7.33 J. Pruszyński.
Pisał on również : " (. . .) w języku aktów prawnych dotyczących ochrony zabytków postrzega się
nader często określenia wieloznaczne, niedookreślone i nieostre, zaczerpnięte wprost z konserwatorstwa i muzealnictwa oraz archeologii. Nawet z pozoru zrozumiałe pojęcia zabytków, skarbów narodowych, czy dóbr kultury pozostają niezdefiniowane. Definicje zamieszczane w konwencjach międzynarodowych, od karty ateńskiej po kartę wenecką i od paktu Roericha z 15 kwietnia 1935 r. po konwencję z 16 listopada 1972 r. w sprawie ochrony światowego dziedzictwa kulturalnego, są niezbyt dokładne. Praktycy nie dysponują więc sprawnymi narzędziami ochrony zabytków, a tym bardziej dziedzictwa kultury. Niedostatki definicyjne
oraz brak krytyki konserwatorskiej powodują dowolną i nieścisłą interpretację obowiązków prawnych".
Warto dodać, że profesor Pruszyński to wybitny znawca tych zagadnień, a powyższe cytaty zaczerpnąłem z pisma Fundacji Thesaurus do Ministra Sprawiedliwości, pisma w którym udowodniono, że cała ustawa o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, nadaje się do kosza! Czyli nie jesteśmy na przegranej pozycji!