Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Czy dotarł do Ciebie email aktywacyjny?
Kwiecień 20, 2024, 16:23:08

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane

Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja Admin kontakt BLOG
Strony: [1] 2 3 Do dołu Drukuj
Autor Wątek: Artykuł w Wyborczej o poszukiwaczach  (Przeczytany 22647 razy)
adek
Administrator
Pułkownik
**

Pomógł 34
Offline Offline

Wiadomości: 1893



WWW
: Czerwiec 29, 2010, 19:36:52

jest juz polemika na odkrywcy, wrzucam tez do nas. Jakby był chętny do napisania kontr-artykułu , mozna byłoby jako forum wyslać do wyborczej. Pare razy pojawia się tam słowo detektorysci , wiec jak napiszemy jako forum detektorysci.pl moze ktos rzuci okiem Uśmiech



Zapisane

Nie znać własnej historii znaczy na zawsze pozostać dzieckiem- Cyceron
adek
Administrator
Pułkownik
**

Pomógł 34
Offline Offline

Wiadomości: 1893



WWW
Odpowiedz #1 : Czerwiec 29, 2010, 19:37:42

Proceder rabowania dziedzictwa narodowego trwa w najlepsze. Zadziwiająca jest dominująca atmosfera przyzwolenia na uszczuplanie naszej wspólnej własności - pisze prof. Przemysław Urbańczyk*

Lato zachęca do rozmaitych aktywności pozazawodowych. Przeważnie są to sympatyczne hobby, które zasiedziałym w biurach mieszczuchom pozwalają się odprężyć psychicznie i fizycznie. Ale niektórym nie wystarcza przyrost masy mięśniowej i wzbogacanie duchowe - chcą się jeszcze realnie wzbogacić. Niestety, ta prastara ludzka potrzeba czasem przejawia się w działaniach tyleż nielegalnych, ile społecznie i naukowo szkodliwych.

Takimi amatorami łatwego zysku - lub przynajmniej łatwych emocji - są tzw. detektoryści, czyli właściciele wykrywaczy metali (nie są to urządzenia tanie i nie kupuje się ich po to, aby zlokalizować zakopaną rurę kanalizacyjną). W Polsce jest ich od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy, co obrazuje ich potencjał poszukiwawczy. W każdy pogodny dzień niczym "saperzy" cierpliwie penetrują wszelkie dostępne tereny, wsłuchując się w sygnał, który zwiastuje obecność metalu pod powierzchnią ziemi.

Emocje gaszą rozum

Tysiące bardziej, mniej i nic niewartych przedmiotów zgubionych lub zakopanych przez naszych bliższych i dalszych przodków zostaje wykopanych i zabranych.

Dlaczego ich los powinien nas interesować? Dlatego że stanowią one część naszego wspólnego dziedzictwa narodowego, którego zasoby są wszak nieodnawialne.

O działalności takich poszukiwaczy świadczą tylko wykopane saperkami dołki, z których coś wydobyto - bezceremonialnie i bezrefleksyjnie, choć nie beznamiętnie, bo każdemu dołkowi towarzyszy dreszcz emocji poprzedzający odkrycie skarbu albo śmiecia. Rozkopuje się wszystko - pradziejowe cmentarzyska i zapomniane cmentarze przedwojenne, starożytne grodziska i niedawno opuszczone gospodarstwa. Może to być pole, łąka, las lub mokradło, bo prawie wszędzie nasi przodkowie coś zakopali, zgubili lub porzucili.

Czarna szara strefa

W powszechnej opinii jest to działalność nieszkodliwa, a nawet wspierana jako ciekawy sposób spędzania czasu. Detektoryści mają swoje pisemka, organizacje i strony internetowe. Ambitniejsi uważają się nawet za badaczy przeszłości, zwykli kolekcjonerzy chcą po prostu powiększyć swoje zbiory rozmaitych ciekawostek, ale wielu to trywialni poszukiwacze łatwego zysku.

Ogromna większość z nich działa wbrew prawu, które wymaga zgody wojewódzkiego konserwatora zabytków. Niestety, nasze ustawodawstwo nie jest w tym względzie zbyt klarowne.

Bardzo groźną pozycję w tej kwestii zajęli niektórzy archeolodzy, którzy sami penetrują przypowierzchniowe warstwy ziemi. Chęć zdobycia atrakcyjnych przedmiotów jest u nich silniejsza od etycznego wymogu współpracy w ochronie tego, co jeszcze ukryte. Interesują ich tylko atrakcyjne "gadżety" czy "fanty" (tak nazywają detektoryści swoje zdobycze), którymi można ozdobić kolejny artykuł.

Ustawiają się sprytnie na pozycji "negocjatorów" pomiędzy detektorystami a służbami konserwatorskimi, które borykają się z nieprecyzyjnym prawem. Stwarzają w ten sposób szarą strefę, którą próbują zagospodarować, kreując się na ratowników rabowanego dziedzictwa narodowego. To oni tworzą w niektórych środowiskach naukowych atmosferę przyzwolenia. To wielu z ich studentów i absolwentów przeczesuje pola i lasy, niszcząc cenne stanowiska archeologiczne. To oni przy pomocy naiwnych dziennikarzy tworzą mit, że "poszukiwanie skarbów to romantyczny hazard".


Niczyje, czyli nasze

Niektórzy detektoryści prowadzą nawet swoiste "badania", przeglądając stare mapy, wertując sprawozdania archeologiczne i sprawdzając rozmaite bazy danych. Na warszawskim targu na Kole można usłyszeć, że nie ma się czego bać, bo jeżeli nawet policja coś odbierze, to i tak będzie musiała później oddać - przecież te przedmioty nie mają właściciela. Tymczasem nie ma nic takiego jak "niczyje skarby", bo wszystkie zabytki ukryte w ziemi są własnością skarbu państwa, czyli nas wszystkich. W świetle obowiązującego dzisiaj prawa każdy, kto je sobie przywłaszcza, jest więc złodziejem, a ten, kto je kupuje, jest paserem! I trzeba to wreszcie otwarcie powiedzieć.

Na aukcjach internetowych wciąż pojawiają się znaleziska archeologiczne, choć dzisiaj sprytni handlarze wykupują adresy zagraniczne i, sprzedając zabytki, składają ofertę np. z Bangkoku.

Problem nie dotyczy tylko przedmiotów wytworzonych w odległej przeszłości. Specyfiką Polski są liczne ślady z II wojny światowej. Gromadzenie militariów z tego czasu jest od kilkunastu lat bardzo modne, a ich poszukiwanie jest standardowym wytłumaczeniem detektorystów przyłapanych na nielegalnych działaniach. Z jakiegoś powodu uważa się, że te pociski, łuski, hełmy i fragmenty uzbrojenia nie mają wartości naukowej.

Spowoduje to, że za kilka lat nie będzie już możliwe archeologiczne zbadanie pól bitewnych - nie tylko z ostatniej wojny, ale i tych dużo starszych. Nikt już nie przeprowadzi weryfikacji podobnej do tej, jaką zrealizowali niegdyś archeolodzy amerykańscy na miejscu słynnej bitwy nad Little Bighorn 25 czerwca 1876 r. Analiza rozprzestrzenienia kul ołowianych i elementów mundurów pozwoliła im wreszcie sprecyzować przebieg walki i ustalić dokładne miejsce śmierci generała Custera, na co wcześniej nie pozwalały relacje pisemne.

Skandaliczna pobłażliwość

Proceder rabowania dziedzictwa narodowego trwa w najlepsze. Zadziwiająca jest dominująca atmosfera przyzwolenia na uszczuplanie naszej wspólnej własności. Po katastrofie w Smoleńsku, gdy pojawiły się informacje o detektorystach, którzy przychodzą na miejsce wypadku, jakoś nikt nie miał wątpliwości co do tego, że to działanie przestępcze, zaś oferowanie w internecie "pamiątek" z katastrofy jest niemoralne.

Zachowując proporcje emocjonalne, nie mogę się nadziwić, że Polska, której dziedzictwo zabytkowe uległo tak bolesnym stratom, z przymrużeniem oka patrzy na rabunek tego, co jeszcze pozostało i było do niedawna bezpieczne pod powierzchnią ziemi. Niepowetowane straty w potencjalnych kolekcjach muzealnych i informacji naukowej są bezradnie kontemplowane przez środowiska akademickie, których część, niestety, wspiera poszukiwaczy, gdyż ci przekazują im czasem trochę "fantów".

Ta pobłażliwa bezradność jest skandalem na skalę europejską. A jest przecież wiele przykładów, z których można skorzystać - od skrajnie represyjnej strategii irlandzkiej, gdzie na detektorystów "polowali" nawet komandosi, przez zinstytucjonalizowaną kontrolę w Niemczech, po dość liberalne, lecz precyzyjne rozwiązania angielskie.

Trzeba stworzyć lobby, które wreszcie zmusi Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego do uregulowania działalności "saperów". Bo czy równie pobłażliwie traktowalibyśmy spryciarzy próbujących wyciągnąć nam coś z kieszeni?

*Przemysław Urbańczyk - archeolog, profesor w Instytucie Historii w Akademii Podlaskiej w Siedlcach, członek Komitetu Nauk Pra- i Protohistorycznych PAN.


Äąąródło: Gazeta Wyborcza


Zapisane

Nie znać własnej historii znaczy na zawsze pozostać dzieckiem- Cyceron
kokesh
Moderator Globalny
Pułkownik
*****

Pomógł 31
Offline Offline

Wiadomości: 1299



Odpowiedz #2 : Czerwiec 29, 2010, 21:32:24

Następny niezmiernie nam przychylny przedstawiciel polskiej archeologi ,wychowany i wykształcony w czasach propagandy sukcesu ,który z taką  troską walczy o nasze dziedzictwo . My też o to walczymy .Aby było normalnie ,żebyśmy nie musieli ukrywać się jak złodzieje ,aby ktoś wreszcie zrozumiał że nasze zamiłowanie i pasję można wykorzystać i przekuć na złoto .Wszak to z naszych podatków pan profesor ma pensje ,to my kupujemy opracowania i książki . Czy to że po ciężkiej pracy chcemy się oddawać naszemu hobby stawia nas na równi z kieszonkowcami ,złodziejami i szumowinami, jak to sugeruje pan profesor . Z tego widać że jego wiedza na temat naszego środowiska jest mizerna.Gdzieś coś usłyszał ,coś przeczytał i wyrobił sobie opinie .Szkoda że jego  klapy na oczach nie pozwalają mu szerzej ogarnąć tematu . Pokrzykiwanie i wyzywanie od złodziei dóbr kultury narodowej ,(której do cholery też jesteśmy właścicielami )nic nie wnosi ani nie zmienia .Nie można postawić policjanta pod każdym drzewem ,ani ogrodzić płotem wszystkich stanowisk .Czas najwyższy aby przełamać w sobie tą nagromadzoną niechęć i zacząć rozmawiać i współpracować co się zresztą od jakiegoś czasu dzieje, ale jest to niestety nie do zauważenia z perspektywy żelbetonowego bunkra, którym się niektórzy otoczyli .
Pozdro...
Zapisane
piotr777
Moderator Globalny
Pułkownik
*****

Pomógł 57
Offline Offline

Wiadomości: 1091


MINELAB X-Terra XP-deus


Odpowiedz #3 : Czerwiec 29, 2010, 21:38:26

Niestety trochę prawdy w tym jest wszystko dzięki tym pseudo detektorystach,hienach i dorobkiewiczach co włażą na stanowiska archeologiczne,cmentarze i zostawiają bałagan i tym podobne.
Zapisane

Pamiętaj,że jesteś poszukiwaczem, a nie barbarzyńcą a twoje postępowanie kształtuje opinię o wszystkich poszukiwaczach.
Roadrunner
Major
****

Pomógł 25
Offline Offline

Wiadomości: 658


Chrzęszczyrzewoszyce, powiat Łękołody


WWW
Odpowiedz #4 : Czerwiec 29, 2010, 21:39:08

Żenada....
Jak dla mnie to Pan Przemysław Urbańczyk jest jak ten pies ogrodnika-sam nie zeżre a drugiemu nie da.
Lepiej żeby jakiś przedmiot zgnił w ziemi,niż był w posiadaniu czyiś "nie archeologicznych" rękach-generalnie brak słów.
A co do stanowisk archeo to może mnie ktoś oświecić jak je rozpoznać?-skoro nie są oznaczone,a wiadomości na temat ich lokalizacji szukać ze świeczką-bo przecież jakby były ogólnie dostępne takie informacje to pewnie byśmy się zbiegli jeszcze tego samego dnia i rozryli jakiś gród....
Ostatnia zmiana: Czerwiec 29, 2010, 21:46:04 wysłane przez Roadrunner Zapisane

Tesoro Tejon

AMOR PATRIAE NOSTRA LEX
gryf
Gość
Odpowiedz #5 : Czerwiec 29, 2010, 21:48:31

  Co za wspaniały pokaz frustracji, konserwatyzmu, zacietrzewienia i zaściankowej mentalności! Jaka patetyczna mowa! Środowisko "ugodowo" nastawionych archeologów na pewno już żałuje swej zdrady na rzecz tych plugawych detektorystów!
     Co za przemyślny wybieg z wywołaniem w społeczeństwie poczucia krzywdy spowodowanej działalnością poszukiwaczy! Przecież oni kradną dobro należące do tegoż społeczeństwa! To tak jakby próbowano społeczeństwu "wyciągnąć coś z kieszeni" !Nie ważne że większość przedmiotów zabieranych przez właścicieli wykrywaczy dla archeologów nie ma żadnej wartości, że trafiłyby w ciemne i wilgotne otchłanie przepastnych magazynów muzealnych. Nie jest też ważne że część z tych przedmiotów trafiłaby za pośrednictwem "opiekunów" rzeczonych magazynów ręce znajomych (i nie tylko) za darmo ( i nie tylko).Nieistotne że to społeczeństwo, które autor tak wzywa do krucjaty i "polowania"  na detektorystów rękami komandosów nigdy nie zobaczy tych przedmiotów bo przysypie je kurz i pokryją pajęczyny.
      Zwróćcie też uwagę na brak wyobrazni eksploratorów- zabierają łuski z pól bitewnych, udaremniając tym samym ewentualne badania które (znów ewentualnie) mógłby przeprowadzić w odległej przyszłości szacowny naukowiec! Cóż biorąc pod uwagę mnogość ewentualności mogących się wydarzyć należałoby nie wychodzić z domu...Ciekawość pali ileż to czasu poświęcił pan profesor i koledzy badaniom tych pocisków, łusek, hełmów i elementów uzbrojenia? A może zastanawiał się pan kiedyś ile wymienionych przedmiotów ci znienawidzeni i godni potępienia detektoryści uchronili od zniszczenia wykupując je z punktów skupu złomu?
      Zapewne nie myślał pan o tym bo z pańskiego artykułu wyraznie emanuje czarno-biała wizja świata podzielonego na dobrych naukowców i złych poszukiwaczy.
Nie twierdzimy że nasze środowisko jest czyste jak łza i jesteśmy świadomi rażących przykładów głupoty i bezmyślności a często również chciwości niektórych posiadaczy detektorów metalu. Od wielu lat wołamy o pomoc i współpracę w "ucywilizowaniu" naszego hobby, chcemy być pomocni i użyteczni nauce i archeologom.
     Ale cóż skoro pan i panu podobni najchętniej widzieliby nas na siłowni bądz w innym nie wymagającym myślenia miejscu (zapewne otoczonym wysokim murem)?Cóż skoro pan wypomina wszystkim spośród środowiska naukowego że szukają kompromisu i sposobu rozwiązania problemu?|Pan nie chce rozwiązać węzła- pan chce go przeciąć"
     Miejmy nadzieję że pan choć po części odzyska kontakt z otaczającym światem, strząśnie z siebie kurz inkunabułów i zrozumie że nie da się zatrzymać zmian jak nie dało się powstrzymać transformacji ustrojowej schyłku lat 80-tych"

















 
Zapisane
adek
Administrator
Pułkownik
**

Pomógł 34
Offline Offline

Wiadomości: 1893



WWW
Odpowiedz #6 : Czerwiec 29, 2010, 22:53:58

jak pisalem na innym forum, zauwaza i troszczy sie o łuski z II wojny a nie widzi jak w biały dzien legalnie w Łodzi burzą koszary strzelców kaniowskich...... Obrońca dziedzictwa narodowego....
Zapisane

Nie znać własnej historii znaczy na zawsze pozostać dzieckiem- Cyceron
Roadrunner
Major
****

Pomógł 25
Offline Offline

Wiadomości: 658


Chrzęszczyrzewoszyce, powiat Łękołody


WWW
Odpowiedz #7 : Czerwiec 29, 2010, 23:47:04

Mam pytanie,na które pewnie precyzyjnie mógłby odpowiedzieć Wyro,o co go proszę:
-jest jakaś możliwość napisania do Gazety Wyborczej artykułu,który byłby ripostą-pokazaniem ogółowi naszego stanowiska oraz wytknięcie błędnego toku rozumowania i ewentualne postawienie paru pytań panu profesorowi?
Na mój gust powinniśmy (poszukiwacze) mieć możliwość obrony i ukazania tego hobby od naszej strony,bo w tym momencie taki pan Kowalski z miejscowości X pomyśli tak:
-no tak,profesor,to na pewno ma racje bo uczony,a takie łazęgi w mundurach to przecież złodzieje i kradną moje dziedzictwo!!!
Trzeba pogonić towarzystwo!!!
Któregoś dnia nie mam zamiaru poczuć jakiś wideł bądź innej siekiery w plecach.....
Ostatnia zmiana: Czerwiec 29, 2010, 23:55:03 wysłane przez Roadrunner Zapisane

Tesoro Tejon

AMOR PATRIAE NOSTRA LEX
Roadrunner
Major
****

Pomógł 25
Offline Offline

Wiadomości: 658


Chrzęszczyrzewoszyce, powiat Łękołody


WWW
Odpowiedz #8 : Czerwiec 30, 2010, 00:31:02

jak pisalem na innym forum, zauwaza i troszczy sie o łuski z II wojny a nie widzi jak w biały dzien legalnie w Łodzi burzą koszary strzelców kaniowskich...... Obrońca dziedzictwa narodowego....
Co pan na to panie profesorze???
Przecież to zabytek i dziedzictwo narodowe!!!


* koszary31psk.jpg (324.46 KB, 800x1131 - wyświetlony 411 razy.)
Zapisane

Tesoro Tejon

AMOR PATRIAE NOSTRA LEX
pni
MFE detektorysci.pl
Kapitan
***

Pomógł 19
Offline Offline

Wiadomości: 446



Odpowiedz #9 : Czerwiec 30, 2010, 11:41:28

Miałem okazje poznać prof. Urbańczyka i wymienić kilka zdań na temat poszukiwań. Jest to beton archeologiczny jakich mało  Archeolog w dodatku pomimo otoczki wielce kulturalnego Pana niezły ...... Skoro pojawił sie ten artykuł to nie bez przyczyny, coś się dzieje z ustawą najwyraźniej przyspieszają prace nad nowelizacja i ten tekst jest jednym z elementów presji wywieranych na ministerstwo. Nie można mieć złudzeń celem takich osób jest całkowity zakaz poszukiwań.
Zapisane
adek
Administrator
Pułkownik
**

Pomógł 34
Offline Offline

Wiadomości: 1893



WWW
Odpowiedz #10 : Czerwiec 30, 2010, 12:22:20

musieli by wprowadzić całkowity zakaz posiadania wykrywaczy. Bo jesli one beda legalne to nikt nie zabroni nam szukania polmosów, kapsli od piwa, czy nawet meteorytów.
Zapisane

Nie znać własnej historii znaczy na zawsze pozostać dzieckiem- Cyceron
pni
MFE detektorysci.pl
Kapitan
***

Pomógł 19
Offline Offline

Wiadomości: 446



Odpowiedz #11 : Czerwiec 30, 2010, 12:37:16

Zgoda, chodzi o to, że będzie nieprzyjemnie
Zapisane
borsuk
Major
****

Pomógł 7
Offline Offline

Wiadomości: 549


דאַקס


Odpowiedz #12 : Czerwiec 30, 2010, 14:07:53

A czy obecnie takiego zakazu nie ma? Na 100 poszukiwaczy może 1 ma jakieś papiery od WKZ i jak dotychczas nikomu to nie przeszkadzało. Będziemy szukali tak jak szukaliśmy, a jeżeli tzw. "zakaz" powstrzyma masowy rozwój detectingu jako fajnego i przyjemnego hobby dla ludu, to tym lepiej.
Zapisane
pavelock
MFE detektorysci.pl
Pułkownik
***

Pomógł 51
Offline Offline

Wiadomości: 1425


prawdziwy patriota zna historię własnego kraju


Odpowiedz #13 : Lipiec 01, 2010, 06:04:37

Panowie _ może  trzeba  pomyśleć  o  odpowiedzi  na  zarzuty w artykule , na  łamach  tej  samej  gazety ?
Podejrzewam  że  dziennikarze  chętnie  podejmą  się  tematu . Trzeba  bronić  się  przed  takimi  oskarżeniami .
Zapisane

prawdziwy patriota zna historię  własnego kraju
desmo_sm
Gość
Odpowiedz #14 : Lipiec 01, 2010, 08:02:54

Moze inaczej. Ma ktoś kontakt z radiową jedynką albo trójką? Mozna by spróbować audycji o bezp[iecznym i ciekawym hobby w radio. Teraz leci Lato z radiem, można im takie cos zaproponowac a tego słucha sporo osób.
Zapisane
Strony: [1] 2 3 Do góry Drukuj 
Skocz do:  

Mazowieckie forum poszukiwaczy skarbów. Firma archeologiczna
Pozycjonowanie z agencją z Warszawy Skuteczni.pl

Powered by SMF 1.1.21 | SMF © 2006-2009, Simple Machines