Mazowieckie forum poszukiwaczy skarbów. Poszukiwania skarbów mazowsze

Kategoria ogólna => Aktualności => Wątek zaczęty przez: feniks68 Wrzesień 01, 2011, 23:23:13



Tytuł: "Gazeta Wyborcza": Na tropie skrzyń Gestapo
Wiadomość wysłana przez: feniks68 Wrzesień 01, 2011, 23:23:13
W aktach PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa odnalazł się list ze wskazówkami, gdzie żołnierze AK ukryli część przejętego w 1945 r. archiwum dygnitarza III Rzeszy. IPN sprawdził już, że skrzynie z dokumentami mogą wciąż tam być
List to sześć stron drobnego odręcznego pisma. Był w dokumentach krakowskiej SB i pochodzi z 1986 r. - Nie wiadomo dokładnie, kto jest jego autorem ani jak trafił do SB. Można tylko przypuszczać, że autor znał adresata, który był funkcjonariuszem bezpieki - mówi nam szef krakowskiego IPN Marek Lasota.

Autor tytułuje adresata "pułkownikiem" i wyjaśnia, że chodzi o "fakty z przeszłości mające związek z dokumentami najwyższej wagi". List zaczyna się od opisu wydarzeń ze stycznia 1945 r. Oddział AK atakuje w południowej Polsce kolumnę niemieckich samochodów (pisownia oryginalna): "Podczas ewakuacji obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, na osobiste polecenie Gauleitera Franka, specjalny oddział SS-Waffen wywoził do Berlina archiwum krakowskiego gestapo, które przez całą okupację przechowywało kartoteki personalne na terenie obozu. Archiwum skomasowane było w 10-ciu skrzyniach, które ewakuowano sukcesywnie, rozdzielając do poszczególnych taborów".
"Gauleiter Frank" to generalny gubernator Hans Frank, czyli człowiek zarządzający przez całą wojnę okupowaną Polską. Za zbrodnie został stracony w 1946 r. w Norymberdze.

W zdobytym przez AK taborze "jedna ze skrzyń nosiła napis » Geheime Staatspolizei «i zawierała kartoteki personalne: a) konfidentów gestapo, b) kolaborantów mających działać na zapleczu frontu pod nazwą Wehrwolf, c) ludzi pochodzenia niemieckiego nie ewakuujących się wraz z armią niemiecką, pozostawionych w charakterze informatorów (...) były także materiały dotyczące pracy przedwojennej tzw. dwójki [wywiadu wojskowego II RP]. Ponadto w rozbitym taborze były [nieczytelne] oraz inne przedmioty zrabowane ofiarom w obozie".

AK-owcy postanowili zdobycz schować. Nie chcieli jej przekazywać Rosjanom, którzy zajęli już Kraków. Według autora listu liczyli na zmianę sytuacji politycznej - planowali "dokonanie czystki na podstawie tych kartotek", gdyby Polsce udało się wyjść z sowieckiej strefy wpływów.

Trudno powiedzieć, na ile dokładny jest opis zawartości zdobytych skrzyń. - Część dokumentów z Auschwitz, m.in. listy więźniów i personelu, przewieziono do Krakowa. Nie zostały odnalezione - mówi Lasota.

W liście znajduje się też opis kryjówki niedaleko Krakowa (na prośbę IPN nie podajemy dokładnej lokalizacji): "Dysponowano w tym miejscu skrytkami usytuowanymi w pobliżu trasy. W czasie okupacji została wydrążona w skałce wapiennej tzw. studnia denna, do której opuszczono zawartość zdobytą w taborze niemieckim - przede wszystkim dokumenty. Małe skałki wapienne nadawały się do tego rodzaju przechowalni. Otwór studni przykryto grubymi [nieczytelne], a następnie podcięto materiałem wybuchowym całą konstrukcję skałki w ten sposób, że eksplozja spowodowała jedynie miękkie osadzenie jej na otworze".

Dalej czytamy: "Z dokonaniem tych czynności nastąpiło zaprzysiężenie ludzi biorących w tej operacji udział, a cały oddział został rozwiązany".

Plan i zdjęcia zdobytych przedmiotów miał zabrać dowódca oddziału o nazwisku Migocki. Gdy umierał w latach 70., przekazał tajemnicę synowi. A ten razem z przyjacielem pojechał na miejsce wskazane w liście. Znaleźli je, ale nie mieli sprzętu do usunięcia skały. Ostatecznie to właśnie ów przyjaciel syna Migockiego (nie znamy jego nazwiska, bo list nie jest podpisany) przekazał sprawę SB, bo ta "dzisiaj dysponuje takim sprzętem, że nie trzeba wysadzać w powietrze skałki, by dowiedzieć się, co jest w środku".

Według Marka Lasoty z dokumentów wynika, że informacjami o "archiwum Franka" zajął się kontrwywiad SB, mimo upływu lat zainteresowany konfidentami Gestapo. Na przeszkodzie stanął jednak upadek PRL.

W aktach SB list znaleziono dopiero w tym roku. 3 sierpnia ekipa IPN z policją i robotnikami dokonała wstępnych oględzin kryjówki. - Znaleźliśmy rodzaj kanału odpływowego i inne ślady wskazujące, że ten układ skał nie powstał naturalnie. Niestety, nie ma tam miejsca, żeby wprowadzić sprzęt, który mógłby usunąć skałę przywalającą wejście, a wysadzenie jej mogłoby uszkodzić zawartość skrytki - tłumaczy Lasota.

Do wnętrza można się dostać tylko za pomocą urządzeń do specjalistycznych robót górniczych. W przyszłym tygodniu krakowski IPN ma podjąć decyzję, kiedy przystąpi do pracy.

Przeczytaj cały list - bez fragmentu umożliwiającego odnalezienie kryjówki

http://wyborcza.pl/1,90699,10210011,Tresc_listu_na_temat_ukrytego_archiwum_wywiezionego.html (http://wyborcza.pl/1,90699,10210011,Tresc_listu_na_temat_ukrytego_archiwum_wywiezionego.html)