Jako, że postanowiłem nie przerabiać wykrywacza do kabli i zainwestować w pinpointer z prawdziwego zdarzenia, mój wybór padł na produkt ze stajni MIne Lab. Historia była długa bo przez chwile miałem jeszcze Garretoweskiego Propointer'a ale chyba trafiłem kiepski egzemplarz i dzięki naprawdę dużej uprzejmości i cierpliwości Pana z Vikinga, dopłaciłem i wziąłem MineLab'a. Jak wiadomo te dwa pinpointery pod względem osiągów praktycznie od siebie nie odbiegają ale MineLab ma jedną zasadniczą przewagę - regulację czułości. Zapewne wielu powie "a po co to komu" a no po to, że właśnie Garrecik, którego przez chwile miałem, był dość kapryśny. Byćmoże była to kwestia egzemplarza, ale dosłownie pod delikatnym naciskiem na grudke ziemi od razu piszczał. Gdy kopałem w okolicach Łomiankowskich rozlewisk bardzo wariował. W minelabie zjeżdżam stopień czułości w dół i milczy. Wskazania pewne. Oprócz tego, wyskok do lasu i chęć pokopania w ciszy to żaden problem, uruchamiam pointer'a w modzie wibracji i jest ok. Nie podoba mi się kolor - wolałem czarny kolor Garret'a. Nie podoba mi się, że wibracje są delikatniejsze od Garretowskich ale liczę na to, że odbywa się to kosztem żywotności baterii
Podoba mi się niewątpliwie ustawienie czułości i zdecydowanie jaśniejsza dioda (wiem - wielu jest ona niepotrzebna, ale ja akurat korzystam z tej funkcjonalności). Suma sumarum, jestem bardzo zadowolony z tego MineLaba. PLastik jest tak samo porządny jak w garrecie. Konstrukcja zwarta i łatwa do czyszczenia. Planuję owinąć "sondę" taśma izolacyjną w wiadomym celu. Co do gwarancji to producent daje 24 miesiące. Gdybym miał kupić raz jeszcze wybrałbym MineLab'a z wyżej wym. przyczyn. Szybkie foto poglądowe.